/Niemieckie ogłoszenie, ostrzegające o skutkach rozporządzenia Hansa Franka z 2.10.1943 kara śmierci za pomoc skoczkom spadochronowym i członkom ruchu oporu, oraz wszystkim zakłócającym tak zwane Niemieckie Dzieło Odbudowy./
,,Każda przeżyta chwila ma swoje znaczenie ,bo bez niej nie bylibyśmy tym kim jesteśmy,,
[...]I po co im to było ?Mogli jak inni siedzieć w domu cicho ,spokojnie w nic się nie angażować, a wtedy może udało by im się przeżyć?[...]
Słowa matki która w przeciągu miesiąca traci dwóch synów .Słowa matki która do końca życia ma wyrzuty sumienia ,dlaczego tego feralnego dnia gdy w jej gospodarstwie zjawiło się gestapo ,wyszła z domu wzięła wiaderko i poszła do obory gdzie ukrywał się jej syn? Słowa Matki której do końca życia towarzyszy obraz wywlekanego syna z obory ,bitego, katowanego przy studni, polewanego wodą ,pół przytomnego wciąganego na ciężarówkę w listopadzie 1943 roku.
(Mój kochany Janek....)
[...]Zatłukli go więc kijami. [...]
[...]Wydali mi ciało Heńka .Nie mogłam go poznać .Głowę miał ogoloną do samej skóry. Był spuchnięty i tak zbity ,że jego ciało miało kolor gotowanej wątroby....Wszystkimi przyrodzonymi mu otworami płynęła z niego krew ...Niemiec ,który mi go wydawał ,powiedział :
Twardego miała pani syna...Żeby to wszyscy oficerowie polscy tacy byli...Umarł pod kijami ,a nie powiedział ani słowa...
Zatłukli go więc kijami.[...]
Taki obraz ujrzała Apolonia Kocemba z domu Godos ,odbierając zwłoki syna Władysława z kostnicy przy ul. Pawiej w Warszawie w okresie Świąt Bożego Narodzenia roku 1943 .
Czas w którym przyszło im żyć zapisał się w dziejach ludzkości mianem II wojny światowej .Czas pogardy do życia drugiego człowieka ,czas gdzie ludzka krew w katowniach gestapo lała się strumieniami .
O świcie 1 września 1939 roku Niemcy bez wypowiedzenia wojny przekroczyli granice Polski .Data ta naznaczyła historię Polski i świata ,jako najkrwawszy konflikt w dziejach ludzkości. Polska jak żaden inny kraj doznał ,doświadczył okrucieństw wojny ,poniósł największe straty tak osobowe ,jak i materialne .
Agresja armii Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r. nie zmierzała tylko do zniszczenia polskich sił zbrojnych. Wbrew informacji, zamieszczonej w odezwie naczelnego dowództwa wojsk dokonujących inwazji, że siły zbrojne Niemiec nie widzą w ludności cywilnej wroga.
Wkraczające do Polski wojska niemieckie od początku realizowały zasadę wojny totalnej ,działania zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach w zaciszu gabinetów rządowych III Rzeszy Niemieckiej ( Drittes Reich)w latach 1933–1945 i konsekwentnie realizowane bez względu na ich podział esesmani, gestapowcy, członkowie Einsatzgruppen i batalionów specjalnych policji ,której jednym i jedynym celem było mordowanie „nieludzi Żydów” i „podludzi Słowian” rozciągniętym w czasie ..Obiekty cywilne, miasta, wsie, drogi z uchodźcami, pociągi ewakuacyjne były od pierwszych godzin wojny celem ataku lotnictwa niemieckiego i ostrzału artylerii, wkraczające odziały armii niemieckiej od samego początku dopuszczały się zbrodni wojennych na ludności cywilnej .
Napad Niemiec na Polskę i najazd ze wschodu Armii Czerwonej na nasz kraj 17 września ,nie załamały woli walki Polaków o zachowanie swej suwerenności i niepodległości .Po latach nie zawsze można zrozumieć ,jak można było żyć pod wprost piekielnym jarzmem dwóch światowych potęg totalitarnych ,a przy tym podejmować i prowadzić zorganizowaną walkę zbrojną przeciwko tym barbarzyńskim i militarnym mocarstwom .
Polscy patrioci, cywile i wojskowi, już we wrześniu 1939 r. policzyli się w szeregach Służby Zwycięstwu Polski i w setkach innych, podziemnych organizacji, a nawet w oddziałach partyzanckich.
Każde mierzenie się z historią ma swoje niedoskonałości ,niedociągnięcia i jest zaczątkiem do rozmowy ,rozważań i uzupełnień ,mam nadzieję że poniższa historia ,skłoni Państwa do refleksji i pozwoli odtworzyć w pamięci nieznane fakty z przeszłości ,stare dokumenty zapiski, fotografie ,które pozwoliły by jeszcze dokładniej i precyzyjnej odtworzyć historię ,nie jedno krotnie kogoś z rodziny ,dziadka ,wujka ,sąsiada ,znajomego.
Dziś o tamtych tragicznych wydarzeniach przypominają ,tablice pamiątkowe ,pomniki ,cmentarze wojenne a przede wszystkim zachowane wspomnienia ,fotografie ,dokumenty .
W latach 1941-1943 w obwodzie łowickim przyjęto 13 zrzutów, w tym 4 zaopatrzeniowe. Odebrano 31 skoczków(Cichociemni) i 9 kurierów. W tego rodzaju zadania musiała być zaangażowana większa ilość osób , około 40 osób.
Przez niemal 1095 dni, postawieni byli w stan najwyżej gotowości .Brali bezpośredni udział w akcjach bojowych związanych z odbiorem i zabezpieczeniem zrzutów lotniczych z Wielkiej Brytami na terenie powiatu łowickiego . Żołnierze wyznaczeni do tej roli musieli być odpowiednio przeszkoleni ,uzbrojeni, aby w razie potrzeby odeprzeć atak nieprzyjaciela ,a przede wszystkim skutecznie zapewnić ochronę tym ,którzy tu skoczyli ,,Cichociemnym'' .
Było ich zaledwie 316 cichociemnych, tworzyli jedną z najbardziej elitarnych grup żołnierzy II wojny światowej ,– żołnierze Polskich Sił Zbrojnych zrzucani na spadochronach do okupowanej Polski podczas II wojny światowej w celu walki z niemieckim okupantem oraz organizowania i szkolenia polskiego ruchu oporu w kraju. Początkowo określani byli mianem "chomiki", "ptaszków", "zrzutków" albo "skoczków", jednak ostatecznie przyjęła się dla nich nazwa "cichociemni", która niezwykle trafnie definiowała sposób działania, do jakiego zostali przygotowani: "w ciszy oraz po ciemku". . Nigdy wszyscy, a było ich 316 (w tym jedna kobieta), nie stanęli obok siebie na jednej zbiórce - w jednym szeregu. Nigdy też nie stworzyli, w typowym rozumieniu, związku zbrojnego czy oddziału wojskowego. W czasie II Wojny Światowej ,,Cichociemni ''/komandosi /przygotowani i najlepiej wyszkoleni ,byli pojedynczo lub w małych grupach przerzucani do okupowanej Polski.
Najczęściej byli to ludzie bardzo młodzi. Przeciętna wieku to dwadzieścia kilka lat.
2413 kandydatów przyjęto na kurs szkolenia cichociemnych
605 żołnierzy ukończyło kurs
579 zakwalifikowano do skoku
316 zrzucono do Polski
112 zginęło (z czego 9 podczas lotu lub na skutek wypadku podczas skoku, 9 padło ofiarą mordów sądowych w PRL)
91 brało udział w powstaniu warszawskim (18 zginęło)
221 otrzymało order Virtuti Militari, najwyższe polskie odznaczenie czasu wojny
595 razy odznaczono cichociemnych Krzyżem Walecznych
Gmina Łyszkowice ZWZ - AK (1939-1945)
[Związek Walki Zbrojnej – Siły Zbrojne w Kraju podczas II wojny światowej, w okresie od 13 listopada 1939 r. do 14 lutego 1942 r., a następnie przemianowane na Armię Krajową.]
W strukturze organizacyjnej ZWZ-AK w gminach Łyszkowice, Dąbkowice, Domaniewice i Bielawy funkcjonowały placówki, tworzące jeden rejon o kryptonimie „Fabryka”, przynależny do łowickiego obwodu „Łyska”.
Na terenie gminy Łyszkowice ośrodek ZWZ zorganizował Feliks Binkiewicz ps.,,Zieliński'', zastępca sekretarza tejże gminy.
/1939 rok - ulica Gminna w Łyszkowicach. Po lewej widoczny ówczesny budynek Gminy Łyszkowice,źródło: J. Zemełko. Fot: dzięki uprzejmości J. Kocemba/
Rejon Łyszkowice tworzyły trzy plutony pod dowództwem :
ppor.Jana Mitka ps.,,Jerzy'' ze Stachlewa
ppor.Jana Różyckiego ps.,,Szpada'' z Kalenic
plut. Tadeusza Kocemby z Dańka[ osada młyniska koło Łyszkowic.]
W każdym plutonie było po kilka drużyn .
Po nieudanej próbie aresztowania Feliksa Binkiewicza przez żandarmerię niemiecką w dniu 1 sierpnia 1941 r. został on skierowany do pracy konspiracyjnej na Obszar Warszawski - Podokręg Zachodni "Hajduki" - Obwód "Skowronek" (Sochaczew) i przyjmuje ps.,,Konar'.'
Na jego miejsce komendant, por. Wajda Tadeusz ps.,,Bolesław'' Obwodu ,,Łyska'' wyznaczył ,mianował komendantem Rejonu Łyszkowice, ppor.Jana Mitka (nauczyciela ze Stachlewa) ,a po jego aresztowaniu przez łowickie gestapo dnia 21 lipca 1943 r. ppor. Jana Kapę ps.,,Ketling''.
Pluton ze Stachlewa pod dowództwem ppor.Jana Mitka ps.,,Jerzy'' obejmował teren wsi :
Stachlew ,Sielce ,Polesie oraz drużynę ZWZ-AK z Bełchowa .d-ca Franciszek Tartaunus, ps. „François".Przy plutonie funkcjonowała też drużyna kobieca .Panie pełniły role łączniczek i sanitariuszek z koła PCK ,które przed wojną funkcjonowało w szkole im.T.Kościuszki w Stachlewie. Punk sanitarny znajdował się w gospodarstwie Państwa Stań ,Stachlew II funkcjonował w czasie odbiorów rzutów z Wielkiej Brytanii na placówki odbiorcze o kryptonimach ,,Dywan '' i ,,Żaba''
Pluton z Kalenic pod dowództwem ppor. Jana Różyckiego ps.,,Szpada'' obejmował swoim zasięgiem teren wsi :
Kalenice, Kapera, Bobrowa, Chlebów oraz częściowo Uchań Górny ,Lipce R./kolonia Sapy/,Mszadla ,Trzcianka i Teresin.
Wiosną 1943 r. z plutonu z Kalenic został wyodrębniony oddział nad którym dowództwo obiją Stanisław Borowski ps.,,Maszynista'' z drużyny z Chlebowa. Oddział ten nie podlegał od tej pory dowódcy plutonu z Kalenic. Z tego oddziału wywodzili się żołnierze przeznaczeni do wykonywania wyroków śmierci z ramienia Państwa Podziemnego sądów doraźnych ,,Komórki Prawników'' z Kedywu Obwodu ,,Łyska'' na terenie gmin Łyszkowice ,Domaniewice ,Nieborów.
Brali między innymi udział w akcji „Akcja Kośba” /kośba-wykaszanie kosą traw i zboża/
Cel: konfidenci gestapo, szmalcownicy, donosiciele i oprawcy.
plut. Tadeusza Kocemby z Dańka /osada młyniska koło Łyszkowic./ O tym plutonie jest najmniej informacji. Być może ze względu że był najbardziej narażony na dekonspirację ?
|
Młyn osada Dańek Fot: dzięki uprzejmości J. Kocemba |
Sezon o kryptonimie „Intonacja"
od 1 sierpnia 1942 do 30 kwietnia 1943 r.
Luty 1943 r. placówka odbiorcza ,,Klucz'', zrzut zaopatrzeniowy .
Zrzut odbierał pluton AK, dowodzony przez ppor. Jana Różyckiego, ps. „Szpada" oraz drużyny Józefa Wilka, ps. „Topór" i kpr. Stanisława Borowskiego, ps. „Maszynista". Ubezpieczali go pluton ppor. J. Mitka ze Stachlewa i drużyna z Czatolina. W czasie zrzutu grupa ubezpieczeniowa ze Stachlewa zatrzymała młodego mężczyznę, który chciał przejść przez pole zrzutowe. Nakazano mu położyć się twarzą do ziemi i tak przeleżał przez cały czas odbioru zrzutu. Okazało się potem, że idąc do dziewczyny chciał sobie skrócić drogę. Ppor. Kocemba zdecydował nie likwidować go, lecz zaprzysiąc. Życie uratował mu fakt, że został rozpoznany przez jednego z uczestników grupy. Zebrane zasobniki ukryto prowizorycznie w pobliżu zrzutowiska i następnego dnia przewieziono je do już wspomnianego schowka w gospodarstwie Franciszka Kazimierskiego, ps. „Wilk" w Bocheniu. Po czterech miesiącach uzbrojenie z tego zrzutu zostało przetransportowane do Warszawy.
1943 r.24/25 marca - placówka odbiorcza „Kilim" zrzut zaopatrzeniowy.
Zrzutowisko znajdowało się między wsiami , Marianka i Wyborów. Początkowo miało ono kryptonim „Gęś", ale wkrótce został on zmieniony na „Kilim".
Placówka odebrała dwa zrzuty zaopatrzeniowe ,następny odbył się w sezonie o kryptonimie ,,Riposta,, z 9/10 września 1943 r.
Rejon Północno-Zachodni "Stodoła" - komendant por. Władysław Lankiewicz "Mazur"
Placówka Jeziorko "Żołądź" - komendant Stanisław Jaska "Zryw"
Żołnierze plutonu sierż. Józefa Kępki ps.,,Jeż'', zostali przeszkoleni do odbioru zrzutów i wówczas Chąśno zostało włączone w system ich odbioru.
drużyna z Chąśna, dowódca kpt. St. Klimkiewicz, ps. „Hazard";
drużyna z Boczek, dowódca kpr. Jan Rzeźny, ps. „Start";
drużyna z Chąśna, dowódca kpr. Czesław Klimkiewicz, ps. „Grzmot".
Już wcześniej zrzutowisko „Kilim" było wywoływane przez radio, lecz zrzuty nie następowały. O mającym nastąpić zrzucie Józefa Kępkę powiadomił ppor. Henryk Kocemba i od południa 24 czuwano w Chąśnie przy radiu. O godzinie 13.45 usłyszano zastrzeżoną melodię dla placówki i jej numer w tzw. kaczce. Sygnał powtórzył się o godzinie 18.00. Dowódca placówki zarządził zbiórkę i wymarsz na /7010/ zrzutowisko.
Przed północą wszystkie oddziały zajęły swoje stanowiska. Samolot przyleciał około północy. Po usłyszeniu warkotu samolotu dowódca plutonu st. sierż. Józef Kępka nawiązał kontakt sygnałem świetlnym, nadawanym alfabetem Morse'a. Lotnik podał odzew, wtedy zapalono światła „strzały". Samolot wykonał półkole i nadlatując na krótsze ramię „strzały" zaczął zrzucać pojemniki i paczki. Przyjęto 11 kontenerów, jeden wylądował w nieznanym miejscu, lecz następnego dnia zgłosił się do Józefa Kępki Józef Gawroński z Mastek z powiadomieniem, że na swoim polu znalazł spadochron z paczką i go ukrył. Kontenery i paczki znoszono do jednego punktu, gdzie oczekiwał Stanisław Znyk, ps. „Zych" z parokonnym wozem na gumiennych kołach. Następnie naładowanym do pełna wozem przewieziono je do schowka pod lasem, wykonanego wcześniej przez Jana Znyka. W schowku tym ukryto cały zrzut, a następnego dnia, z samego rana, Jan Znyk zasiał na nim łubin. 12 kontener, od Józefa Gawrońskiego z Mastek, przywiózł następnego dnia wieczorem Józef Kępka wraz z bratem Pawłem Kępką, ps. „Grab" i ze Stanisławem Znykiem. Kiedy już mieszkańcy zapomnieli o wydarzeniach nocy z 24/25 marca, całą zawartość zrzutu, tj. granaty obronne i przeciwpancerne, pistolety typu „Sten", broń krótką typu parabellum, colty wraz z amunicją do nich, pięciostrzałową rusznicę ppanc. kalibru 12 mm (wylądowała pod wsią Mastki) z amunicją, materiały wybuchowe i sanitarne, przewieziono do gospodarstwa Znyków i przeładowano do specjalnie przygotowanych skrzynek.
Broń i materiały załadowane do nowych skrzynek przewiózł do Łowicza Stefan Tomczyk na parokonnej platformie. Transport ten ubezpieczał patrol pod dowództwem kpr. Czesława Klimkiewicza z udziałem: Jana Kaźmierczaka, ps. „Sęp", Jana Maciągowskiego, ps. „Siano", Józefa Kosiorka, ps. „Słoma", Franciszka Gajewskiego i Stefana Sekuły. Wszyscy oni jechali rowerami i mieli przy sobie narzędzia rolnicze (widły, grabie, kosy). Doprowadzili wóz do cmentarza, gdzie dalszą ochronę przejęli ludzie z Łowicza. Transport ten dostarczono do spółdzielni ,,Rolnik w Łowiczu , gdzie pracował Henryk Kocemba. Następnie cały ten ładunek jako złom miedziany wysłano pociągiem do fabryki w Ożarowie.
W odbiorze zrzutu brali udział:
kierujący - ppor. Władysław Kocemba, dowódca placówki st. sierż. Józef Kępka, członkowie plutonu , Paweł Kępka, ps. „Grab", Jan Michalak, ps. „Olcha", Stanisław Rojek, ps. „Pszczoła", Henryk Rybus, Antoni Bolimowski, Bolesław Selenda, ps. „Kosior", Mateusz Siejko, Piotr Znyk, ps. „Skała", Stanisław Znyk, ps. „Zych", Władysław Znyk, ps. „Władzia".
Całością ubezpieczenia rejonu zrzutu kierował dowódca placówki,,Żołądz'' Stanisław Jaska, ps. „Zryw". Jako biorących udział w obstawie S. Jaska wymienia:
Jan Czubak, Józef Gałaj, Antoni Gawroński, Jan Gawroński, Marian Gawroński, Jan Grzelak, Józef Grzelak, Konstanty Raróg, Zygmunt Rybus, Antoni Siekiera, Jan Siekiera, Józef Siekiera, Stanisław Siekiera, Tomasz Siekiera, Władysław Siekiera, Jerzy Stoiński i Jan Uczciwek oraz drużynę z Boczek, dowodzoną przez kpr. Jana Rzeźnego, ps. „Start".
[ Pracownicy Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rolnik” w Łowiczu przed magazynem nr 4 przy ul. Żabiej, 1943 r., z archiwalnego zbioru fotografii.]
Drugi zrzut zaopatrzeniowy plac.odb.,,Kilim'' w sezonie o kryptonimie ,,Riposta,, z 9/10 września 1943 r.
Zrzucono 12 spadochronów, część z ciężkimi zasobnikami i niewielką liczbę dobrze zapakowanych walizek. Cięższe spadochrony spadły bezpośrednio na zrzutowisko, a lżejsze poszybowały dalej. Wszystkie zostały jednak dość szybko zebrane i załadowane na wóz Stanisława Znyk, ps. „Zych", a następnie przewiezione do schowka przygotowanego w polu. Po pewnym czasie ładunek ten został przewieziony do Chąśna do Mateusza Rybusa i Wojciecha Kępki. Następnie cały zrzut został przetransportowany do zagrody Piotra Adamusa w Boczkach. W ochronie tego transportu brali udział: plut. Stanisław Jaska, ps. „Zryw", Józef Barlak, ps. „Wicher", Władysław Rzeźny i woźnica Piotr Adamus. Na początku listopada 1943 r. cały ciężki zrzut przewieziono do obwodu sochaczewskiego. Przewóz odbywał się etapami: Boczki-Lenartów i Lenartów-Braki. Na tym ostatnim etapie woźnicą był Franciszek Krawczyk z Boczek, a w jego ubezpieczeniu brali udział: dowódca S. Jaska, żołnierze Franciszek Gajewski, Jan Kaźmierczak, ps. „Sęp", Jan Wróbel z Boczek, Jan Wróbel s. Jana ze Sromowa. Walizki natomiast przewieziono do wsi Płaskocin, stamtąd do Kompiny, gdzie przejął je ppor. Mieczysław Rosiński, ps. „Zbigniew", „Maks" - dowódca placówki w Kompinie. Zadaniem ludzi Rosińskiego było przekazanie tych walizek na stacji Bednary łącznikom z Warszawy. Z pociągu wysiedli policjanci granatowi i jeden w mundurze niemieckim. Wywołało to konsternację. Jeden policjant podszedł jednak do Rosińskiego i podał umówione hasło.
Byli to łącznicy przebrani za policjantów z grupy ,,Ewa -Mat'' z KG -AK .
W sezonie „Riposta" w obwodzie łowickim odbyły się trzy zrzuty, w tym jeden zaopatrzeniowy.
Ekipa ,,Neon 10'' - dowódca operacji - Władysław Krywda-plac. odb. ,,Dywan ''
Wiatr pomyślny. Start samolotu z lotniska Tempsford w Wielkiej Brytanii z Dywizjonu 138 (eskadra polska 301) o godzinie 17:57 . Ekipe,,Neon 10'' przewidziano na placówkę odbiorczą „Wanna", położoną na południowy zachód od Sokołowa. Ponieważ placówka nie wyłożyła świateł, samolot skierował się na placówkę zapasową „Dywan", położoną 14 km na południe od Łowicza, w rejonie Jacochów-Seligów między Stachlewem a Łyszkowicami. Zrzucono 3 skoczków, którzy mieli wyznaczone zapasowe punkty kontaktowe w Chąśnie II i w Nieborowie. Ponadto zrzucono 6 zasobników i 1 paczkę z radiostacją.
/pieniądze 333.000 dol. 1425 dol. zł. 2800 Rm. zł o 240 rb. zł. , paczki zestaw OW-SF./
Odbiorem zrzutu kierował ppor. Henryk Kocemba, przy zaangażowaniu plutonu ze Stachlewa bez swojego dowódcy J.Mitka ,który został aresztowany 21 lipca 1943r.
W odbiorze zrzutu brali udział żołnierze z rejonu o kryptonimie „Fabryka”, przynależny do łowickiego obwodu „Łyska”. Julian Lusztak z Czatolina, Józef Wilk, ps. „Topór" z Kalenic, st. sierż. Aleksander Szrot z Łyszkowic, Józef Kocemba .Julian Taczanowski, Jan Galeja, Sękalski, Franciszek Skiba dwóch braci Piotrowskich z Jacochowa.
Zasobniki i paczki zakopano w skrytce niedaleko zrzutowiska. Transport tego uzbrojenia opisuje Stanisław Henryk Rybus, ps. „Błysk". Około godziny 16.00 wyjechali z Bochenia Adam Brewiński, kierujący akcją, Teodor Goździkiewicz, ps. „Głóg" i jako woźnica autor wspomnień. Pod Łyszkowicami czekał na nich Stanisław Borowski, ps. „Maszynista" i razem pojechali do Czatolina, tam Rybus i Goździkiewicz zostali w gospodarstwie Stefana Szymajdy, członka drużyny czatolińskiej, a Brewiński z Borowskim pojechali po ładunek zakopany na polu, na którym rosło już żyto. Wóz był załadowany po brzegi, na ładunek nasypano cienką warstwę ziemniaków. W czasie drogi na wozie siedzieli Rybus, Brewiński i Goździkiewicz, natomiast Borowski ze swoimi ludźmi zabezpieczał wóz z bliskiej odległości. Z osób towarzyszących transportowi autor zapamiętał Antoniego Wysockiego, ps. „Jastrząb" i Jana Gajka. Gdy dojechali do szosy obstawa zawróciła do Łyszkowic, pozostawiając dla wzmocnienia grupy wiozącej ładunek „Czarnego". Wozem wtedy jechał już tylko Rybus, a pozostali towarzyszyli mu pieszo. W ten sposób dojechali do Bochenia na podwórze Kazimierskich, gdzie zostawili wóz pod „brokiem".
|
Brok w gospodarstwie Kazimierskich |
Ekipa „Oxygen-8" - dowódca operacji -Antoni Freyer -plac. odb ,,Obrus''
BOŻE WIELKI PROWADŹ!.
Start samolotu o godz. 18.50 z lotniska RAF Foulsham (113 km od Tempsford)Samolot szczęśliwie powrócił na lotnisko Lissett po 13 godzinach lotu.
Był to drugi lot trasą nr 2 nad Szwecją i zarazem ostatni z północy, gdyż następne odbywały się już z południa, z bazy w Brindisi we Włoszech.
Skoczkowie przerzucili 216 tys. dolarów w banknotach oraz 80 tys. marek na potrzeby AK, a także pas z pieniędzmi dla Delegatury Rządu. Zrzucono także sześć zasobników oraz jedną paczkę. W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczych przerzutów do Polski odnotował:
{19.X. Wynik lotu: – lot Nr. 81/102, (3-6-1) [3 ludzi, 6 zasobników, 1 paczka], 2 skoczków wojsk. i 1 MSWewn. 216000 d. i 80000 Rmk, poczta oraz pas polit. Nr 59/17 i poczta Nr. 53/17. Zestaw OWB-SA i dwie walizki (polit. i wojsk. – RD), wykonany został na plac. odb. OBRUS.}
Rejon wschodni, kryptonim „Tartak" obejmował gminy-ośrodki: Kompina,
kryptonim „Kamień", Nieborów i Bolimów. Komendantem rejonu był kpt.
K. Kurowski, następnie por. Józef Gołębiowski, ps. „Sochacki".
Rejonowi wschodniemu podlegały następujące plutony:
- Nieborowa, dowódca kpr. (plut.) Walenty Odolczyk, ps. „Dawid"
- Kompiny, dowódca ppor. Konstanty Zając, ps. „Zbigniew"
- Dzierzgowa, dowódca kpr. rez. Władysław Aniszewski (Anyszewski), ps. „MW"
- Bolimowa, dowódca kpr. (sierż.) Franciszek Darowski, ps. „Emanuel".
W nocy z 13/14 października 1943 r. „Stanisław 123" zarządził odprawę dowódców drużyn w lasku „Brustawa". O odprawie powiadomił dowódców Józef Gronczewski przez łączniczki. „Stanisław 123" ustalił na niej zadania dla wszystkich pododdziałów mających brać udział w odbiorze zrzutu. Pluton z Nieborowa wydzielił dwie grupy. Pierwsza^ w składzie: dowódca plutonu Walenty Odolczyk, ps. „Dawid", jego zastępca kpr. Antoni Szczepaniak, ps. „Dąb", kpr. Józef Gronczewski, ps. „Dach", kpr. Józef Szczepaniak, ps. „Dzwon", kpr. Kazimierz Gronczewski, ps. „Dym", kpr. rez. Kazimierz Czubak, ps. „Delfin", miała pod kierownictwem „Stanisława 123" opiekować się radiostacją i obsługiwać sygnalizację świetlną. Walenty Odolczyk miał również za zadanie rozstawienie patroli ubezpieczających. Wykorzystywał on do tego celu znajdujących się w osłonie komendy szeregowych plutonu nieborowskiego, przyjmujących zrzut i mających za zadanie ukryć po zrzucie zrzuconą broń.
Józef Fiutkowski, ps. „Dok", Stanisław Zdunik, ps. „Drobny", Edward Kozieł, ps. „Duk", Jan Odolczyk, ps. „Drąg", Józef Dąbrowski, ps. „Dama", Jan Frąsiak, ps. „Dobosz" i Henryk Popowski, ps. „Derby", tworzący grupę drugą.
[Podczas zrzutu wspólnie z K .Czubakiem ps. ,,Delfin", przyczynił się do ujawnienia - występujących w roli bandziorów i zdrajców - Kobiereckiego i Puchalskiego. ]
W zabezpieczeniu odbioru tego zrzutu brała też udział znaczna liczba żołnierzy z różnych plutonów. Szosę Skierniewice-Nieborów-Łowicz patrolowała grupa żołnierzy AK z Bełchowa pod dowództwem kpr. Walentego Żółmy, ps. „Francuła". Oddział z Bolimowa, używający niekiedy kryptonimu „Racławice", dowodzony przez „Tadeusza" (Solecki?) zamykał drogę dojazdową Chyleniec-Nieborów i wystawił czujkę przy parku Radziwiłłów, gdzie w pałacu kwaterowała żandarmeria Niemiecka .
|
Pałac Nieborów - okres II.w.ś |
Drogę dojazdową Chyleniec-Nieborów od strony Bobrownik ubezpieczał patrol z plutonu z Bobrownik, dowodzony przez Kazimierza Kobiereckiego, którego zastępcą był Stefan Puchalski.( konfidenci gestapo)
Dodatkowo komendant rejonu „Tartak" wydał rozkaz dla plutonu 9 i 13 wzięcia
udziału w zabezpieczeniu zrzutu. Dowódca plutonu 9 z Dzierzgowa, kpr. Władysław Aniszewski, otrzymał rozkaz zajęcia stanowisk bojowych przy moście w Arkadii na drodze Łowicz-Nieborów i gdyby Niemcy jechali w stronę Nieborowa wysadzić drewniany most i przyjąć walkę opóźniającą; po udanym przyjęciu zrzutu czekać na rozkaz opuszczenia stanowisk. Dowódca 13 plutonu Konstanty Zając miał ze swoimi ludźmi zająć stanowiska w Kompinie przy moście na Bzurze i pozostawać w gotowości do wysadzenia części drewnianej mostu i w razie alarmu Niemców, stacjonujących w miejscowej szkole, wysadzić most. W czasie akcji zrzutowej były przygotowane punkty sanitarne i kontaktowe: w Piaskach u Janiny Kozioł (Odolczyk), ps. „Danka", w Nieborowie u Apolonii Gronczewskiej, ps. „Danka" z udziałem Wandy Kozioł, ps. „Daniela", u Zofii Czubak (Jagiełło), ps. „Dalia" i Marianny Czubak, ps. „Druga", w Julianowie u Bronisławy Odolczyk, ps. „Droga" z udziałem Heleny Odolczyk, ps. „Dorota". Były one zarazem łączniczkami i ubezpieczały mieszkania, w których przebywali „Cichociemni''.
W dniu zrzutu nad jego przebiegiem czuwał ppor. Henryk Kocemba,
ps. „Władysław". Polecił on sprawdzić, jak sprawuje się obstawa. Stwierdzono, że patrol Kobierackiego pije alkohol. Akcja odbioru zrzutu przebiegałaby sprawnie, gdyby nie incydent spowodowany przez Kobierackiego i Puchalskiego, którzy napadli na skoczka-kuriera Franciszka Młynarza, ps. „Biegacz",
raniąc go lekko. Tłumaczyli się, że był on obcy i chcieli go wylegitymować. Okazało się jednak, że nie była to prawda, gdyż już wcześniej organizowali oni napady rabunkowe na terenie powiatu łowickiego .
Wypadek ten „Stanisław 123" i H. Kocemba zbagatelizowali.
.
Skoczków poprowadził „Stanisław 123" ubezpieczony patrolem w składzie:
Józef Gronczewski, Antoni Szczepanik, Kazimierz Gronczewski i Kazimierz
Czubak. Zakwaterowano ich w następujący sposób: 1 skoczek w domu Gronczewskich w Nieborowie, 1 w domu Czubaków w Nieborowie i 1 skoczek w domu Odolczyków w Julianowie.
20 października na rozpoznanie stacji Bednary wysłano łączniczki Zofię Jagiełło i Mariannę Marczak. Stwierdziły one, że na stacji nie ma Niemców. Wtedy zaprowadzono skoczków na stację z obstawą w składzie: Antoni Szczepaniak, ps. „Dąb", Józef Szczepaniak, ps. „Dzwon", Józef Fiutkowski, ps. „Dok" i Kazimierz Czubak, ps. „Delfin". Przejazd skoczków do Warszawy ubezpieczał patrol pod dowództwem Konstantego Zająca. Po odbiór zrzuconej radiostacji przyjechali łącznicy z Warszawy.
.
Po odprowadzeniu skoczków z pola zrzutowego wyznaczona ekipa zakopała zrzucone pojemniki z bronią i sprzętem w zagajniku, znajdującym się w pobliżu zrzutowiska. Po pewnym czasie na polecenie ppor. H. Kocemby zrzut
wykopano i dowodzona przez niego grupa w składzie: Jan Ambroziak - woźnica, Walenty Odolczyk, Józef Gronczewski, Kazimierz Gronczewski, Antoni
Szczepanik i Józef Szczepanik przewiozła cały ładunek do dołów ze skrzyniami
na polu Jana Ambroziaka, ps. „Duży".
Sytuacja nie pozwalała jednak na wywóz broni do Warszawy. Z 12/13 grudnia
zaczęły się masowe aresztowania w wyniku zdrady Kobierackiego i Puchalskiego. W czasie następnego skoku bandyckiego zostali oni rozpoznani,
ukrywali się, lecz po jakimś czasie zostali aresztowani i zaczęli wówczas współpracę z gestapo, wskazując adresy zaangażowanych w konspirację, w tym członków swojego plutonu. Aresztowania dotknęły głównie plutonów zaangażowanych w odbiór zrzutów lotniczych. 13 grudnia rano został aresztowany ppor. Henryk Kocemba. Gestapo aresztowało też wielu uczestników odbioru zrzutu w Nieborowie. Wśród aresztowanych był Jan Tataj, ps, „Daniel", który nie wytrzymał tortur i wskazał miejsce ukrycia broni u Ambroziaka.
Oświadczył on jednak gestapowcom, że Ambroziak nic nie wiedział o zakopaniu broni na jego polu, gdyż był chory i w nocy z domu nie wychodził. Tataj rzucił się później do ucieczki i został zastrzelony przez gestapowców na polu Ambroziaka.
na podstawie wspomnień:
Karol Kosmatka (1965-2023)
Pan Tadeusz z Poznania (urodzony w Stachlewie)
Pani Helena z domu Znajewska (córka Władysława Znajewskiego ps.,,Rama'' zm .9 .08 . 2021r.)
Edward M. Tomczak – Zrzuty lotnicze i ich odbiór na terenie powiatu (obwodu ZWZ-AK) łowickiego (1941-1944) Mazowieckie Studia Humanistyczne 2001
Feliks Binkiewicz ps.,,Zieliński'', gmina Łyszkowice.
https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/feliks-binkiewicz,3293.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz