„Lud na Księstwie chciwy jest wiedzy"
Był czas na naukę i zabawę .Nikomu nie przeszkadzało że się grało na bosaka .
Żeby było ciepło w szkole ,trzeba było napalić w piecu.
Jak widać ,,fartuszki'' mundurki ,były prawie jednakowe.
W 1908/1909 r. 48-iu szkołach pow. łowickiego uczyło się 2751 chłopców i zaledwie 1369 dziewcząt. Matki odbierały młode dziewczęta ze szkoły już w lutym, bo potrzebne były do nawijania wełny na kołowrotki i narad nad doborem barw tkanych w domu wełniaków.
Księżacy oświeceni, zwłaszcza młodzi, odrzucają wierzenia dawne, staczają walkę ze starym pokoleniem, ale w ciemnych do niedawna okolicach, np: w gminie Łyszkowicach, która posiadała do r. 1910 zaledwie dwie szkoły, a jeszcze w 1912 r. w dziewięciu wsiach tej gminy nie można było spotkać żadnej gazety.
Łyszkowice 28 - X - 1934 r. godzina 15 (niedziela ) Zbiory NAC |
Rodzice , nie rozumiejący potrzeby oświaty, dawali dzieciom pieniądze na wesela i zabawy, ale żałowali wydać parę groszy na kupno lub wypożyczenie książki dla dorosłych synów, na opłacenie „Drużyny", jedynego czasopisma dla młodzieży, niechętnie zezwalali na przyjmowanie udziału w odczytach, koncertach lub wycieczkach. Mimo wszelkie trudności młodzież zaczęła wywierać wpływ silny na rodziców; jako dowód przytaczam wyjątek z listu młodzieńca J. Kretaa:
„Zaledwie p. nauczyciel J. Marjański rozpoczął pracę nad młodzieżą we wsi Łaguszewo, zbudziła się chęć do nauki. Młodzież nasza bez względu na stan drogi, na pogodę, idzie o kilka wiorst do Łowicza na odczyty, przedstawienia, zapisuje się na wycieczki, urządzane przez Oddział P. T-w a Krajoznawczego, w czasie zwiedzania gotowa nie jeść, zapomina o śnie, byleby jak najwięcej widzieć i uczyć się".
Piotr Pawlina, jeden z najzdolniejszych Księżaków-samouków, tak argumentuje:
„Kiedy byłem chłopcem 16 - 20-letnim, miałem kilku towarzyszy, z którymi prenumerowałem „Zorzę'', otrzymywaliśmy też „Polaka''. W zimowe wieczory urządzaliśmy składkę na światło i często czytywaliśmy w stajniach do 2-giej po północy gazety i książki, zwłaszcza powieści Sienkiewicza. Z jakąż ciekawością słuchaliśmy opisów walk Kmicica, Skrzetuskiego, z jakiem upragnieniem wyglądaliśmy „Polaka''.
Marcin Wołek, gospodarz z Łaguszewa, samouk, całe życie łaknie nauki, zdobywa ją drogą czytania, zwolennik wycieczek krajoznawczych, skromny, nie zabiega o urzędy, mało ogółowi znany. O to parę jego myśli: „Ludzie uczeni powinni uzbroić się w łagodność, poświęcenie, powinni oświecać lud wiejski, może bez własnej winy żyjący w ciemnocie. Bóg kładzie obowiązek na ludzi oświeconych, przysporzyć Polsce dobra.
Gdyby wszyscy ludzie starali się chować dzieci, jak hodują małe nasionka w ogrodzie, chronili przed chwastami różnego gatunku, gdyby zaszczepiali w nich miłość, zgodę, czystość obyczajów, gdyby rodzice starali się, aby dzieci znały zasady wiary i historię naszych Dziadów, to byłoby w Polsce jedno dążenie, jedna myśl wspólnego dobra.
Romuald Oczykowski był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym oświatowcem, który pobudza mieszkańców Księstwa Łowickiego do czytania książek i prenumerowania gazet.
Należał on do t. zw. „Czterdziestki", tajnego związku miłośników ludu, szerzącego oświatę; On założył w Łowiczu w 1870 r. pierwszą księgarnię i uruchomił tajne czytelnie, tak w mieście jak i na wsi.
Romuald Oczykowski (1845 -1920) |
W r. 1879 Władysław Tarczyński założył w Łowiczu pierwszą jawną, bezpłatną wypożyczalnię książek, korzystało z niej z górą 60-ciu czytelników, wymieniając do 1400 książek rocznie. W Wypożyczalnię tę niestety już po sześciu latach istnienia zamknęli Moskale.
W pamięci ludu przechowuje się ze szczególniejszą wdzięcznością działalność oświatowa księdza M. Machnikowskiego, proboszcza w Chruślinie, ks. Aleksandra Cetkowskiego, proboszcza w Zdunach, ks. Walentego Świniarskiego, prob. w Nieborowie, i ks. Wł. Osińskiego w Sobocie. Gospodarze ze Skierniewickiego wspominają z wielką wdzięcznością nauczycielkę we wsi Janisławice, Galińską, którą nazywają „wielką patriotką'', pochodziła z rodziny ziemiańskiej, ojciec jej był pułkownikiem wojsk polskich, była wykształcona, prowadziła przed czterdziestu paru laty „bibliotekę skrytą książek historycznych zakazanych'', miewała wykłady z historii „pod ukradkiem'', miała trzydziestu uczniów, zdolniejsi nabrali chęci do nauki. Tę zasłużoną działaczkę Moskale aresztowali i wywieźli; zaginęła o niej wszelka wieść. Księżacy żałowali jej bardzo, bo książki, przez nią dawane „czytali jednym łykiem'. Później „nie było skąd brać książek''. Wielkie zasługi w szerzeniu oświaty położyli nauczyciele szkół powszechnych; mimo fatalnych warunków mieszkania, 250 rb. pensji rocznej, pracowali często nad setką z górą dzieci w niskiej, dusznej izbie szkolnej. Do szkoły w Niedźwiadzie chodziło w 1910 r. 152 dzieci, w Kompinie 132.
Nieborów 28 - X - 1934 r. godzina 10 (niedziela ) Zbiory NAC |
R. Oczykowski w swych notatkach z r. 1891 podaje:
„Lud na Księstwie chciwy jest wiedzy"
W r. 1887 włościanie wsi Boczki (oddalonej od Łowicza 6 wiorst, 46 osad na 1419 morg. ziemi) wyłącznie dla użytku swojej wsi sprowadzili nauczyciela, wieś Otolice dwunastowłókowa, sama utrzymuje nauczyciela, widząc, że język polski jest w pogardzie w szkole, starają się o pokątnych nauczycieli, sami uczą w domu przy pomocy „wskazówki", książki szkolne i zeszyty chętnie kupują i na inne książki nie żałują pieniędzy, byleby to była rzecz pożyteczna. Interesują się historią kraju, geografią powszechną, podróżami do ziemi świętej, zaopatrują się w książki weterynaryjne, pszczelnicze, ogrodnicze, lecz do książek o uprawie roli nie mają przekonania, twierdząc, że „książka nie nauczy orać". W kalendarzach szukają wiadomości o pogodzie, długości dni i nocy, odmianach księżyca, jeśli nie znajdą tego w kalendarzu, to go nie kupią. Interesują się polityką, czytują chętnie „Gazetę Świąteczną". Książki stare, drukowane gotykiem, przechowują jak relikwie.
W Zielkowicach widziałam Ambrożego Nieszporkiewicza „Odrobiny stołu królewskiego" z r. 1683, w Zdunach jakąś historię powszechną w języku łacińskim, z pięknymi stalorytami, pierwszych kartek brakowało, w Otolicach przechowują „Żywoty Świętych" X. Skargi z 1603 r. i inne. Szczególnie w gminie Bąków nie do rzadkości należy biblioteka, złożona z książek i broszur treści rozmaitej, mapa Polski lub Europy, przybita na ścianie, a na stole ułożone numery „Gazety Świątecznej“, „ Zorzy'', Przeglądu Katolickiego", a niekiedy i pism codziennych. Tu następuje w notatkach R. O. długi spis artykułów i nazwisk gospodarzy-Księżaków, którzy w latach od 1882 do 1900 pisywali do „Gazety Świątecznej" i „Zorzy". Najwięcej artykułów napisali: M. Kaźmierski z Guźni, Teofil Kurczak z Ostrowa, Antoni Muras ze Złakowa Kościelnego, Wincenty Gałązka z Jeziorka. Ten ostatni pisał: „Oświaty tu nie rozumieją jeszcze dobrze, tylko trzecia część mieszkańców umie czytać, o gazetach niemądrze powiadają, że gazety nie dla chłopa". We wsi Łaźniki działo się już podówczas lepiej: „Do szkoły we środku wsi chodzi 100 dzieci, młodzież umie czytać, wielu pisać, a w kościele wszyscy modlą się z książek. Zimową porą starsi gospodarze przychodzą do szkoły, uczą się czytać, pisać, rachunków, geografii i innych przedmiotów". W ciepłe popołudnia świąteczne schodzą się sąsiedzi, siadają na ganku lub ławach przed domami, aby czytać wspólnie gazetę i rozmawiać o sprawach .Tłumne zwiedzanie przez Księżaków Muzeum Oddziału T-w a Krajoznawczego dowodzi, że interesują się bardzo prahistorią i budową ciał niebieskich; poznanie historii, przyczyny przyczyn, poznanie tajemnic przyrody, rozmowy z wykształconymi ludźmi o tych zagadnieniach, to szczyt marzeń najświatlejszych jednostek. Ojciec Jana Golisa ze Złakowa Borowego dociekał tajemnic budowy ciał niebieskich, marzył o możności przesiadywania przy teleskopie w obserwatorium astronomicznym. Toż samo Antoni Sobieszek ze wsi Byczki, samouk, biadający nad brakiem książek odpowiednich. Napisał obszerną rzecz wierszem o ciałach niebieskich.
Zaczyna tymi słowy:
„Może są książki, może z druku wyszły,
Ale ich nie mam, męczą mnie domysły..."
Księżacy, z małymi dotychczas wyjątkami, to samouki, w latach dzieciństwa chodzili jedną lub dwie zimy do szkoły, ale zamiłowanie do czytania rozwinęło w nich sąd jasny i trzeźwy.
Kubica z Bąkowa pisze:
„Czytuję ja chętnie, czytuję ja wiele,
Książki i gazety, najwięcej w niedzielę.
Gdy wezmę „Gazetę“, w net do domu spieszę,
Będę miał co czytać, to się z tego cieszę;
Przychodzę do domu, na ławeczce siadam ,
Rozkładam „Gazetę“ i jakby z nią gadam ".
Budynki szkolne, z małymi wyjątkami, są w stanie opłakanym; światlejsi gospodarze dążą do stawiania odpowiednich budynków szkolnych, większość zadowalają izby niskie, zimne, wilgotne i takież mieszkanie dla nauczycieli. A jednak jeszcze przed wojną gmina Bąków, idąc za namową Władysława Grabskiego, który posiadał zaufanie Księżaków, uchwaliła budowę szkół dla wszystkich dzieci w wieku szkolnym. A jednak gm. Głuchów w Skierniewickiem, idąc za namową ks. Bakalarczyka, wielkiego pracownika społecznego, i za głosem gospodarza ze wsi Lisna , Andrzeja Tuki, uchwaliła i wybudowała cztery okazałe gmachy szkolne, gmina Słupia pod wpływem gospodarza Antoniego Maraska uchwaliła budowę szkoły, gromadzi materiały budowlane.
W ciągu ostatnich sześciu lat zostały wybudowane w pow. łowickim na wsi: trzy szkoły jednoklasowe drewniane, dwie jednoklasowe murowane i jedna siedmioklasowa szkoła w osadzie Bolimowie. Na rok 1925 projektowana jest budowa dwóch szkół 7 - klasowych w Łowiczu i jednej 4 - klasowej na wsi w Popowie .W pow. skierniewickim istnieje obecnie 80 szkół powszechnych, nauczycieli 174, uczy się 10016 dzieci; w ostatnich czasach pobudowano 5 gmachów szkolnych. Według notatek R. Oczykowskiego w 1878 r. było w pow. łowickim szkół 32, a w 1908/09 r.48; uczyło się zaś 4120 dzieci, a w tern chłopców 2751, dziewcząt 1369.
Największym dobrem to nauka, bez niej człowiek umie tylko jeść, spać, płakać i narzekać
Uczniowie szkoły powszechnej w Złakowie Borowym.
Zdjęcie z 1937 roku ze zbioru archiwalnego fotografii?
Uczniowie szkoły powszechnej w Stachlewie ,przed domem p. Kowara.
Mundurki szkolne przez niektórych traktowane są jako wyraz prestiżu, inni postrzegają je jako ograniczenie wolności. Dziś to szkoły decydują, czy uczniów obowiązuje wspólny uniform. Coraz chętniej do podobnego rozwiązania skłaniają się placówki prywatne lub te o wyrobionej renomie. Jak było kiedyś?
1931r. Uczniowie w mundurkach szkolnych podczas gry w kulki.
1933 r. Uczeń i uczennica gimnazjum ubrani w nowe mundurki podczas lektury książki.
1937 r. Grupa dziewcząt w mundurkach szkolnych podczas uroczystości.
1950 - 1960 r. Po II wojnie światowej najbardziej charakterystycznymi atrybutami uczennic były granatowe fartuszki przed kolano z białym kołnierzykiem, granatowe płaszcze i berety.
1978 r. W późniejszym okresie PRL-u fartuszki szyte były z czarnego materiału typu "podszewka", a następnie z włókien syntetycznych
Hafciarki łowickie z Anielą Chmielińską- Łowicz 1929 rok.
Są wśród nich najzdolniejsze.A jedna nawet czyta ,,Łowiczanina ,,
Polska Akademia Umiejętności-Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie
,,KSIĘŻACY ''(ŁOWICZANIE) -Aniela Chmielińska
Kraków 1925 r.Nakładem Księgarni Geograficznej ,,Orbis'' Kraków -Dębniki
Piosenka w wykonaniu zespołu ,Zespol Progress ,,ze Stachlewa..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz