Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 marca 2023

Księżak Carowi się nie kłaniał -ani tem z Głuchowa- ani ten z Bąkowa


 Księżak ,Carowi się nie kłaniał -ani ten z Głuchowa- ani ten z Bąkowa  ,a Księżacy z Godzianowa i Makowa ,las posadzili aby wojsko ruskie na ich polu ,,maniebry'' nie ćwiczyli.

Księżak, nie będąc pokornym, ani uległym, przeciwstawiał się niejednokrotnie władzy rosyjskiej.

We wsi Bąków zapowiedziane było zebranie, na które mieli stawić się licznie gospodarze, bowiem zjeżdżał pan naczelnik w bardzo ważnej sprawie .Na zebraniu naczelnik opowiadał długo i szeroko, że włościanie polscy, wdzięczni Carowi za doznane łaski, pragnąc wyrazić widoczną  wdzięczność swoją, postanowili wystawić pomnik pod Jasną Górą. W całej Polsce, jak długa i szeroka, zainteresowanie tym pomnikiem jest wielkie, chłopi składają pieniądze bardzo chętnie, już niedługo złożą sumę dostateczną. Po skończonej mowie naczelnika, jeden ze starszych gospodarzy oświadcza:

 „owszem, my bąkowiacy nie chcemy być gorsi od innych, jeśli pan każe nam dawać, 

to damy, nawet dużo damy, ale pod jednym warunkiem''

 Z góry gotów był naczelnik zgodzić się na wszelkie warunki.

 „No to powiem, niech p. naczelnik zgodzi się, abyśmy odsiedzieli karę, zamiast pieniędzy, bo pieniędzy nie mamy, a że teraz zima, żony zastąpią nas w gospodarstwie, a my posiedzimy, nawet długo posiedzimy''. 

Naczelnik wybuchnął gniewem, ale bąkowiacy nie dali pieniędzy na pomnik dla cesarza.


Wybór lokalizacji był dokładnie przemyślany - pomnik cara miał witać pielgrzymki, przybywające z całego kraju do Madonny Jasnogórskiej.

27 kwietnia 1889 r. na błoniach jasnogórskich w Częstochowie odsłonięto pomnik Aleksandra II Romanowa „Cara-Wyzwoliciela”.

Przypominać o tym miały inskrypcje na cokole w języku polskim i rosyjskim: "Carowi Wyzwolicielowi Aleksandrowi II"; "Dekret 2 marca 1864 – niech ten dzień zostanie na wieczną pamięć chłopom Królestwa jako dzień ponownego ich dobrobytu" oraz "Wybudowany w 1889 przez wiejską społeczność Królestwa Polskiego".

odsłonięcie pomnika  

odsłonięcie pomnika  

odsłonięcie pomnika  

"Od samego już rana, podczas najpiękniejszej pogody, tłumy ludu dążyły w stronę Jasnej Góry, a na wszystkich gmachach tak rządowych jak i prywatnych powiewały trójkolorowe flagi. Od początku trzeciej alei aż do stóp pomniku, jak również w bok od tego ostatniego, w stronę klasztoru Jasno-górskiego, urządzono tryumfalne drogi, ustrojono w festony zieleni i trójkolorowe chorągiewki; tędy to miały iść uroczyste procesyje. W alei oprócz tego, stanęły po obu stronach szpalery wojsko i orkiestry wojskowe"

Autorem blisko czterometrowego posągu cara był rosyjski rzeźbiarz Aleksander Opiekuszyn,razem z cokołem z czarnego granitu monument miał 8,8 m wysokości. Odlewu figury dokonano w Petersburgu. Za pomnikiem ulokowano budkę wartowniczą dla strażnika.


Księżacy trzymali się odpornie względem rządu rosyjskiego, jedynie  nakazy urzędników rosyjskich zmuszały ich do występowania na powitanie carów. 

Sędziwi gospodarze gminy Głuchów tak o tym mówią: 

„Na dwa tygodnie przed przyjazdem cara nakazywali, aby gospodarze szli na ochranę, trzeba 

było spełnić rozkaz. Administracja Księstwa organizowała deputacje z gmin, które witały cara nakazanym okrzykiem „hura", to było przymuszone". 

Pod wsią Makowem są laski, tam zjeżdżała kawaleria rosyjska na manewry, to nieraz mówili żołnierze, iż zazdroszczą naszym chłopom, że cara oglądają, dla nich zobaczyć cara to było marzeniem, bo car to był dla nich bóg ziemski. My nie mieliśmy tego uczucia i zrozumieć nie mogliśmy carskiego żołnierza"

My tu na Księstwie, Boga widzimy co niedziela w kościele w tabernakulum ,a marzeniem naszym jest go zobaczyć w niebie ,po naszej wędrówce na tym łez padole, gdzie jest ból, gdzie  na kromkę chleba zapracować trzeba w mozole, są dwie furtki w tej dolinie ciemności ,czasem się idzie do piekła, a czasem chodzi w gości....

    

,,Ludziska nie wytrzymały i obmyślały jak tu wojsko wykurzyć. Jeden z Godzianowa ,Tomasz Mozga ,kiedy powiastka poszła ,że car na defiladę przyjechał ,to poszedł do niego z petycją ,którą mu nauczyciel napisał .Cara pilnowała achrana ,ale Możdżok był bystry ,udawał, że niby przy koniach pomaga i udało mu się do cara przedostać i petycję dać. Tylko co z tego ,baty od kozaków dostał takie ,że ledwo przeżył, a nic nie wskórał .Chłopi poszli na skargę do gminy i wójt Skierniewicki ,pan Macherski ,zarządził sadzić las na granicy pól . ''


1915r. Procesja przed kościołem św. Stanisława.
Godzianów .


 (...),,Przy progu''

,,Wstawej ,Franuś ,wstawej , bo dzisioj wielki dziń.Las bedziem sadzić - Jan budził syna i czuł jakieś dziwne podniecenie ,bo tego jeszcze  nie było, żeby tak się ludzie  połączyli w gromadę i razem pracowali. Przecież  leśniczy przyjedzie i kupa ludzi z pobliskich wsi.

-Kaśka ,gotuj te kartofle z barszczem i bedziem się zbierać - Jan rozdzielał robotę i nosiło go po izbie z tego przejęcia .Właśnie od dojenia krów wróciła dwudziestoletnia Marcysia .,, Pora jej za chłopa iść ,ale ostatnio tyle wydatków było ,same wesela i pogrzeby ,ale aby patrzeć ,jak swaty przyjdą .A może by tak szczęściu pomóc?''- myślał Jan ,bo Kaśkę ,Anielę i Józefkę dobrze wydał za mąż i chciał dla Marcysi  porządnego kawalera 

- Marcysia ,a nie chcesz ty z nami jechać las sadzić ?

Sadzonki byś roznosiła ,na Franka baczenie miała ,konia pilnowała ,a i krowy weźmiem po drodze na dodatki .Ludzie przyjadą nieznane . Leśniczy Nemethy będzie ,co z rodziną przyszedł z kraju węgierskiego ,a teraz w Świętym bażanty dla cara trzymają ,a i do Warszawy wywożą i jajka ,i różne kapłony -zachęcał ojciec córkę ,a potem przeżegnał się powoli ,dokładnie ,nabrał powietrza i zaczął śpiewać:

Skoro ze snu wstaję z rana ,zaraz sercem wielbię Pana:

Dobro duszy mej wieczyste ,bądź pochwalon ,Jezu Chryste !

Kiedy w szaty się odziewam ,w głębi serca mego śpiewam :

Dobro duszy mej wieczyste ,bądź pochwalon ,Jezu Chryste !

W każdej doli ,przeciwności ; tak na ziemi ,jak w wieczności ....

Po śniadaniu Jan wypchnął wóz ze stodoły ,lepsze chomąto przyniósł i konia obłóczył i pojechali .Przed mościskiem Jan czapkę z głowy zdjął i pokłonił się świętemu Rochowi i zaczął opowiadać Franiowi ,czemu ten las trzeba sadzić .

- Widzisz  ,synku ,car ,to taki król nad króle i pan tych ziem i ma swoje wojsko kozackie ,które co cztery lata na maniebry przyjeżdżało, co by się ćwiczyć - zaczął Jan ,a potem opowiadał ,jaka to siła wojska i koni ,a wszystkie jeść chciały chłopskie jadło i zapadzki obrok. Kozaki spały w chłopskich izbach ,konie w stajniach ,a ile przy tym było subiekcji i gwałtu ,to dobry Boże uchowaj....

Jeszcze  tylko Jan dopowiedział synowi ,jak to kozackie wojsko dla uciechy ścigało się z pociągami .Innym razem wybrali się na mokradła ,na Paulińskie dodatki i tam trzech z nich zginęło w moczarach.

Jan z dziećmi zajechali pod same Krężce ,a tam kupa już ludu ,wozów w deskach ,półkoszek ,nawet bryczki były. Konie różnej maści popasały się na świeżej trawie , ale najwięcej to gniadych było ,choć i siwki ,i kare, i  kasztany też. Stare klacze ,młode  źróbki i ogiery, do wyboru .A ludzie? Zapadziaki ,tych Jan znał ,z Godzianowa i Płyćwi to też swoje ludzie ,ale Makowiaków i  tych z Krężc ,to pierwszy raz na oczy zobaczył. ...

Leśniczy Karol  Nemethy z Bażantarni dał sadzonki i robociznę fachową ,a resztę to już oni, chłopi.

Pomagali w pomiarach ,bo tego pola ,co na poligon wojska carskie zajmowały ,to aż dziewięćdziesiąt hektarów było .Chłopi dowozili materiał szkółkarski ,no i sadzili las ,głównie sosnowy. Robota szła , bo uwijali się ,żeby przed deszczem zdążyć, co to wisiał w powietrzu ,ale jakby czekał na chłopską robotę, aby przysłużyć się i ulżyć tej chłopskiej niedoli ,trochę sprawiedliwości zaprowadzić i podlać te sadzonki ,żeby rosły w tak potrzebny las. A przy robocie ile było śmiechów ,a zerkania ,a umawiania się .Z   Makowa zapraszali na odpust na Wojciecha ,na 23 kwietnia ,a Godzianów prosił na Stanisława ,na 8 maja .Chłopaki zmawiały się na muzykę ,a oczami z Marcysią wodziły  ,co poszła pomagać ,ale głównie  na przypatry .Jedne były takie chłopy jak dęby ,to Grzelki z Gór Makowskich .Jan upatrzył ich sobie i taki zięć by mu się marzył...

Ludzie były już pomęczone sadzeniem ,a tu jeszcze trzeba było wkoło posadzonego lasu rów wykopać , żeby całkiem  carskiemu wojsku szyki popsuć ,żeby maniebrów mu się odechciało. W ruch poszły szpadle ,ciężka robota to kopanie ,ale gromada dała radę .Las posadzony ,okopany, deszcz w swej brzemienności i łaskawości podlał obficie młode szczepki i zaczął się żywot lasu ,przeplatany z ludzkim życiem .Stali się jednością ,jeden bez drugiego nie mógł istnieć ,jeden drugiemu potrzebny. Jan z dziecimi wracali wozem w deskach do domu. Głodni ,zmęczeni ,ale szczęśliwi. Na ich oczach kształtowała się historia .Jan się zamyślił. Taki prosty ,niepiśmienny człowiek ,a uwłaszczenie przeżył, komasację a teraz las. Polski tylko wolnej nie widział .Wszystko ruskie: pieniądze ,szkoły ,a on po rusku nic przecież nie umie .Czy mu Bóg pozwoli wolną Polskę zobaczyć? Może o polskim królu usłyszeć ?Jak na odpust przyjechał do Godzianowa ksiądz z Janisławic ,to mówił, że tam przez janisławskie pola szedł król wielki na Grunwald i bitwa była ,i miecze w darze nagie. Polska wtedy Krzyżaków pokonała i tam Bogarodzicę śpiewali  ,bo ten  król był pobożny wielce. Może taka Polska jeszcze będzie?(...) 

 

Jan dożył wolnej Polski ,czy o takiej marzył? może stara sosna odpowie ...?ta między Godzianowem a Makowem ,może echo Zapad ,Krężc i Płyćwi coś dopowie ?

...dnia 1 sierpnia 1919 roku wstawił się Jan u notariusza Wacława Górskiego ,w Skierniewicach przy ul. Jańskiej ,celem sporządzenia testamentu w akcie publicznym.

ostatni testament ,ten z majątku i ten zduszy .

,,Mówił swoim ,żeby w zgodzie żyli ,żeby się szanowali ''

W środę 24 września 1919 roku o godzinie jedenastej wieczorem mając siedemdziesiąt sześć lat ,przekroczył próg swojego domu i poszedł w gości ...



Lata 1914-1916 -gospodarze  ze wsi Zapady ,gmina Godzianów 

Leśnik węgierskiego pochodzenia Karol Nemethy zmarł w roku 1915 r.  na zawał serca  na widok żołnierzy Pruskich wycinających świerki, które posadził cztery dekady wcześniej  .Grób jego i jego rodziny znajdują się na Makowskim cmentarzu.


Rodzina Nemethy

„Kurier Poranny” z 1880r. informował:

 „w Bażantarni Skierniewickiej do sprzedania 100 sztuk bażantów, kogutów bitych, na które zapisywać się można w W-wie ul. Włodzimierska 12 m. 19. Opłata za sztukę , rubli cztery.”



Dworek rodziny Nemethy na terenie Bażantarni, pocz. XX w. 

fot: ,,Galeria Staroci i Pamiątek Regionalnych''



          Na podstawie :



                                                                                                             

     




https://www.foto.czestochowaonline.pl/pomnik-cara-aleksandra-2b.php

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wieszczowi -Lud Księżacki z Łowickiego (1927 r.)„Bo królom był równy…”.

 Księżanki z wieńcem przed mostem Poniatowskiego w Warszawie . Sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego z paryskiego Cmentarza Montmartre do ...