/ .../ Pozorna Śmierć.
W Łowiczu zaszedł wypadek, który na umyśle mieszkańców silne zostawił wrażenie :
Młoda panna, córka tamtejszego mieszkańca, po dość długiej i ciężkiej chorobie zakończyła życie. Dla oddania ciała ostatniej posługi oznaczono dzień eksportacji, przed którą w miejscowym kościele miało się odbyć żałobne nabożeństwo. Eksportacja miała nastąpić o 1 godzinie, nabożeństwo rozpoczęto o godzinie 10. W czasie oznaczonym rodzina, znajomi i przyjaciele zmarłej zgromadzili się w kościele. Wzniesiony katafalk, na którym znajdowała się otwarta trumna, otaczało rzęsiste światło, ksiądz rozpoczął nabożeństwo.
Zmarła była młodą, powszechnie ją lubiono, żal więc z gromadzonych był szczery i w kościele panowała cisza, zwykła podobnemu obrzędowi. Żałobny jęk organów przerywał tylko niekiedy ciche łkanie. Nabożeństwo miało się już ku końcowi. Nad otwartą trumną ksiądz zaintonował „Requiem aeternam.“ W chwili tej nagle w trumnie dało się czuć poruszenie. Oczy wszystkich z trwogą zwróciły się w tę stronę. Zmarła poruszyła się, nie było wątpliwości. W parę sekund było drugie poruszenie i nieboszczka otworzywszy oczy z wysiłkiem uniosła się na katafalku. Co się w tej chwili stało w kościele, trudno wyrazić. Strach, przerażenie i niepewność na przemian miotały obecnymi. Zamiast ratować nieszczęśliwą, jedni rzucili się ku drzwiom, inni stali osłupieni. Ile by czasu ta straszna dla przebudzonej ze snu letargicznego chwila trwała, nie wiadomo, gdyby nie oprzytomnienie rodziców, którzy rzucili się nareszcie z płaczem do wskrzeszonej. Biedną tę istotę przeniesiono za raz z kościoła do domu i zajęto się udzieleniem ratunku. Wszyscy znajdujący się w Łowiczu lekarze zebrali się na konsylium, zrobiono co można, stan wszakże chorej dotąd jest zatrważający. Straszne wrażenie, zupełne osłabienie niewiele pozostawiają nadziei uratowania nieszczęśliwej /.../
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz