''W warszawskim sądzie apelacyjnym 7 września , rozpatrywana była potworna zbrodnia Antoniego Wygnańca lat 25, wędrownego sprzedawcy jarmarcznego, oskarżonego o potrójne morderstwo. Wygnaniec pochodził z rodziny urzędniczej. Skończył parę klas, ale nie chciał się uczyć i miał pociąg do włóczęgi. Żył ze sprzedaży po jarmarkach tandetnej galanterii.(pijawki lecznicze )Natknąwszy się na młodą dziewczynę Zofię Komolównę, która uciekła z domu ojczyma, wziął ją ze sobą w świat. Miał z nią dziecko. Gdy dziecko miało już parę miesięcy Komolówna, pewnego razu oświadczyła Antoniemu że ma go dosyć .Odeszła bez pożegnania z wędrownym kuglarzem , który na jarmarkach i odpustach bawił publiczność magicznymi sztuczkami, żonglerką, teatrem lalek i.t.p. Wygnaniec tropił kuglarza, ale nigdy go nie mógł spotkać. Wreszcie po paru miesiącach znalazł Zofię w Łowiczu. Była tam z dzieckiem na ręku oraz ze swoim 11-letnim bratem, Józefem. Kuglarz już ją opuścił. Rozpoczęła życie samodzielnie, łapiąc pijawki i sprzedając, je na jarmarkach. Antoni usiłował nakłonić ją do dalszego z nim życia. Odmówiła. Pozostawiwszy brata w Łowiczu, Komoiówna wybrała się z dzieckiem za miasto do znajomych. Wygnaniec uparł się, że ją odprowadzi. Więcej już Komolówny nie widziano. Wygnaniec powrócił do Łowicza i zabrał jej brata, oświadczając mu, że siostra nie wróci..Dalszą wędrówkę odbywał w ciągu trzech miesięcy z małym Józefem .W czasie żniw znaleziono zwłoki Zofii Komolówny w zbożu , obok leżał, trup dziecka z roztrzaskaną głową i siekiera, narzędzie mordu. W porzuconej opodal butelce znaleziono zapisaną kartkę :
‘’ bezrobotny z nędzy zabił żonę i dziecko, których nie ma czym nakarmić“.
Kartka ta skierowała policję, na błędny trop .
Dopiero po pewnym czasie aresztowano Wygnańca w związku z inną popełnioną przez niego zbrodnią. Zamordował bowiem nożem małego Józia Komolę. Wobec niezbitych dowodów zbrodniarz przyznał się do winy i opowiedział również o innym popełnionym przez niego morderstwie. które wiąże się z drugą zbrodnią. Zamordował Komolównę i jej dziecko przez zemstę za odmowę dalszego współżycia, a następnie doszedł do wniosku, iż brat ofiary jest zbyt domyślny i może być dla niego niebezpieczny. Wygnańcowi wytoczono dwie odrębne sprawy karne: o zabójstwo Komolówny i niemowlęcia, oraz drugą o zabicie Józia Komoli. Postawiony przed sądem morderca zmienił swoje wyjaśnienia, dowodził, iż zabił chłopczyka w zdenerwowaniu, gdy ten upomniał się zbyt natarczywie o pieniądze, zresztą nie wypierał się morderstwa na osobie Komolówny. Czemu pozostawił przy zwłokach kartę , że to popełnia bezrobotny z nędzy, nie umiał wyjaśnić. Badanie psychiatryczne wykazało, iż Wygnaniec jest zupełnie poczytalny. Sąd okręgowy wymierzył w obu sprawach jednakowe kary bezterminowego więzienia, uznając, że oskarżony jest typem tak niebezpiecznym, należy go odosobnić na całe życie. Skazany zbrodniarz odwołał do drugiej instancji . Sprawa była rozpatrywana przez warszawski sąd apelacyjny pod przewodnictwem prezesa Zaborowskiego.
Sąd apelacyjny nie znalazł podstaw do złagodzenia kary i uprzedni wyrok zatwierdził w całej rozciągłości.''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz