....wierni mniemali, że czarownica zapada się pod ziemię (do piekieł).
„Jechaliśmy zaś 27 czerwca z Łowicza przez piaszczystą równinę i mały las do wsi Łagów, dwie mile . Las ten zwie się biskupim lasem, w którym w dniu tym jeszcze słyszeliśmy słowika. Potem pod zamkiem (pałacem ) Łyszkowicami przez bardzo urodzajne grunta do Pszczonowa wsi z kościołem, leżącej na pagórku w głębokiej dolinie, pół mili. Dalej przez krzaczaste grunta do Kalenia i Uchania (Collyn und Uchol), dwóch wsi bez kościołów,, jedna mila. Pomiędzy tymi wsiami spalono w tych dniach czarownice, po których jeszcze leżały niektóre kości wraz z drzewem i węglami w dole, ponad którym ogień rozniecano . Petem przez krzaki a dalej przez równinę do wsi z kościołem, która się zwie Kołacinek, potem do Kołacina, wsi z pięknym dworem nad jeziorem, z którego wypływa wielki strumień. W tej okolicy sterczało na dachach chat chłopskich naokoło pełno bylicy (Beifuss), którą w nocy Świętego Jana przeciw czarom zatykają, z powodu takiego samego zabobonu, jaki panuje w Niemczech“.
Stos stawiano na lub przy granicy wsi, budowano go nad dołem wykopanym poprzednio, w który po przepaleniu się drzewa opadały kości, węgle i niedopałki. Stos zapadł się w ziemię za sprawą szatana, łaknącego ciała poganina, aby wierni mniemali, że czarownica zapada się pod ziemię do piekieł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz