|
Jan Mitek w czasach młodości. fot. ze zbiorów córki Elżbiety |
Po wybuchu II wojny światowej zaangażował się w pracę konspiracyjną przeciwko niemieckiemu okupantowi na terenie powiatu łowickiego i okolicznych wsi.
W strukturze organizacyjnej ZWZ-AK w gminach Łyszkowice, Dąbkowice, Domaniewice i Bielawy funkcjonowały placówki, tworzące jeden rejon o kryptonimie „Fabryka”, przynależny do łowickiego obwodu „Łyska”. Ppor. Jan Mitek ps. „Jerzy” stał na czele placówki w Łyszkowicach, w samym Stachlewie organizując pluton żołnierzy, który brał bezpośredni udział w akcjach związanych z odbiorem i zabezpieczeniem zrzutów lotniczych z Wielkiej Brytanii.
A resztowany w środę 21 lipca 1943 roku w miejscowości Stachlew z donosu konfidenta gestapo ,wówczas kierownika szkoły Leona Romanowskiego ,na którym wykonano wyrok 7 grudnia 1943r.. Po przesłuchaniach w siedzibie łowickiego gestapo został on przetransportowany na warszawski Pawiak, największe niemieckie więzienie polityczne na terytorium okupowanej Polski. Stamtąd 24 maja 1944 r. z grupą więźniów trafił do nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof, w którym otrzymał numer 36185.Jego nazwisko jest na liście transportowej więźniów .W Muzeum Stutthof w Sztutowie zachowały się dokumenty Jana Mitka :karta personalna z odciskiem palca więźnia Konzentrationslager Stutthof, karta obrachunkowa z wpisem pieniędzy, które posiadali więźniowie. Pieniądze były przesyłane przez rodzinę. W obozie przebywał do 25 stycznia 1945 r. W tym dniu po zarządzonym przez komendanta obozu apelu Jan Mitek ruszył w liczącej kilka kolumn grupie ok. 1600 więźniów w morderczą drogę, której celem stały się niemieckie obozy służby pracy, rozmieszczone w kilku miejscowościach w pobliżu Lęborka. Po jedenastu dniach tego marszu śmierci, kolumna, w której znajdował się Jan Mitek, dotarła do miejscowości Rybno, kaszubskiej wsi w gminie Gniewino w powiecie wejherowskim. Tu udało mu się uciec z konwoju. Wycieńczonym i schorowanym Janem Mitkiem zaopiekowała się jedna z kaszubskich rodzin. W ich domu doczekał końca wojny.
Po zakończeniu wojny zamieszkał w Gdyni, ale już wkrótce zainteresował się nim Urząd Bezpieczeństwa. Jak wspomina jego córka Elżbieta: „po prostu któregoś dnia zniknął”. Żona po wielu staraniach i dzięki ogromnej determinacji dowiedziała się, że jest więźniem łowickiego UB. Przeżycia więzienne i obozowe bardzo osłabiły jego zdrowie.
Zmarł na rozległy zawał 24 kwietnia 1983 r. w Gdyni.
|
Karta personalna więźnia Konzentrationslager Stutthof
|
(Zbiór dokumentów - Muzeum Stutthof w Sztutowie)
|
Lista transportowa z nr: 36185.
|
(Zbiór dokumentów - Muzeum Stutthof w Sztutowie)
|
karta obrachunkowa |
(Zbiór dokumentów - Muzeum Stutthof w Sztutowie)
W Stutthofie były dwie kantyny: jedna dla załogi, gdzie SS-mani mogli kupować towary za pieniądze, druga dla więźniów, którzy posiadane bony mogli wymieniać na papier listowny, znaczki pocztowe, przybory toaletowe i nieliczne produkty żywnościowe. Bony były wydawane na podstawie kont pieniężnych posiadanych przez więźniów. Składały się na nie depozyty pieniężne, odebrane przy przyjmowaniu do obozu, oraz pieniądze otrzymane z domu.
Wśród uczestników konspiracji, skierowanej przeciwko niemieckiemu okupantowi podczas II wojny światowej nie brakowało nauczycieli. Uczestniczyli oni w tajnym nauczaniu, brali czynny udział w zbrojnym podziemiu, walcząc o wolną i niepodległą Polskę. Jednym z nich był Jan Mitek nauczyciel ze Stachlewa, żołnierz ZWZ-AK.
J.Mitek podpisał umowę o pracę w Stachlewie z inspektorem szkolnym w Łowiczu 4 sierpnia 1936 r., otrzymując etat nauczyciela kontraktowego na okres jednego roku. Mianowanie na nauczyciela dostał 1 lipca 1937 r. W celu objęcia obowiązków służbowych musiał jednak złożyć w Łowiczu 26 sierpnia 1937 r. uroczyste przyrzeczenie, którego słowa brzmiały następująco:
,,W wykonywaniu swych obowiązków służbowych, szczególnie w zakresie wychowania i nauczania powierzonej mi młodzieży, przyczyniać się będę ze wszystkich sił do ugruntowania wolności niepodległości i potęgi Rzeczpospolitej Polskiej, której zawsze wiernie służyć będę. Wszystkich obywateli kraju w równym mając zachowaniu, przepisów prawa strzec będę pilnie, obowiązki swego stanowiska spełniać gorliwie i sumienie, polecenia mych przełożonych wykonywać dokładnie, a tajemnicy urzędowej dochować…”
Jan Mitek urodził się we wsi Krępa k. Łowicza 30 sierpnia 1911 r. z ojca Andrzeja i Elżbiety z Grzelaków. Lata dziecięce – jak pisał w swym życiorysie – upłynęły mu w zupełnym niedostatku, gdyż gospodarstwo rodziców było niewielkie. W jedenastym roku życia wysłano go do szkoły w rodzinnej wiosce, gdzie ukończył 4 oddziały. Następnych uczęszczał do szkoły powszechnej nr 1 w Łowiczu. Po jej skończeniu, mając lat osiemnaście, wstąpił do Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Męskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łowiczu, które ukończył w roku 1933, w wieku 22 lat.
Ówczesny dyrektor łowickiego seminarium, Stanisław Wilczyński wystawił o nim w 1935 r. następującą opinię: ,,Jan Mitek, jako uczeń był zawsze opanowany, poważny, uczciwy; z powierzonych mu obowiązków wywiązywał się dobrze. Ciężkie warunki materialne domowe przygnębiały chłopaka i tłumiły jego popęd do pracy. Na terenie szkoły ćwiczeń pracował staranie i pilnie. Należy sądzić, że będzie z niego dobry nauczyciel, który postara się nie tylko solidnie pracować w szkole, ale będzie dodatnio wpływał na otoczenie i ludność wiejską, którą dobrze zna i po swojemu kocha”.
Po ukończeniu seminarium został powołany do odbycia czynnej służby wojskowej w Dywizyjnym Kursie Podchorążych Rezerwy Piechoty w Skierniewicach, a następnie w drugiej Kompanii Karabinów Maszynowych 10 pp w Łowiczu. Służbę wojskową ukończył 17 września 1934 r. ze stopniem plutonowego podchorążego rezerwy. Aż do 21 stycznia 1936 r. pozostawał bez pracy. Po ukończeniu szkolenia wojskowego otrzymał z dniem 5 stycznia 1936 r. nominację na podporucznika rezerwy.
Praca nauczyciela.
Pracę pedagogiczną jako nauczyciel kontraktowy rozpoczynał w 6-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej w Paprotni w powiecie sochaczewskim. Z dniem 23 maja 1936 r. został przeniesiony do 3-klasowej szkoły powszechnej w Domaniewicach w pow. łowickim, gdzie pracował do 21 czerwca, pozostając na wakacje znów bez pracy. Dopiero od września 1936 r. otrzymał etat nauczyciela w 6-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej w Stachlewie.
W szkole uczył różnych przedmiotów – od religii po geografię, naukę o przyrodzie, rysunki i śpiew aż po tzw. ćwiczenia cielesne, czyli współczesne wychowanie fizyczne. Prowadził ponadto Spółdzielnię Uczniowską. Poza pracą w szkole pracował w Związku Strzeleckim w Sielcach i Polesiu na stanowisku referenta wychowania obywatelskiego.
|
Życiorys rok 1937 |
(Archiwum miejskie Łowicz)
|
Opinia rok 1935 |
(Archiwum miejskie Łowicz)
W konspiracji przeciwko okupantowi.
Po wybuchu II wojny światowej zaangażował się w pracę konspiracyjną przeciwko niemieckiemu okupantowi na terenie Stachlewa pow.Łowicz i okolicznych wsi. Jako z nielicznych, który posiadał przeszkolenie wojskowe i stopień ppor. rezerwy Wojska Polskiego, nie mógł pozostać obojętny wobec nazistowskiego terroru. Ppor. Jan Mitek ps. „Jerzy” stał na czele placówki w Łyszkowicach, w samym Stachlewie organizując pluton żołnierzy, który brał bezpośredni udział w akcjach związanych z odbiorem i zabezpieczeniem zrzutów lotniczych z Wielkiej Brytanii.
Najprościej okres ten ujął słowami jeden z podległych mu żołnierzy Armii Krajowej Józef Zagawa:
„W nocy się jadło a w dzień się spało, a ciągle było wszystkiego mało i mało”.
Z potańcówki na pole zrzutowe.
Ze wspomnień uczestników tamtych wydarzeń wynika, że najgorszy był czas oczekiwania na przylot samolotu, który czasami trwał kilka dni z rzędu. Nigdy do końca nie wiadomo było, czy nastąpi zrzut na daną placówkę odbiorczą. „Czasami chłopaków ponosiła ułańska fantazja, organizowali potańcówki w domu Pana Czubatki w Stachlewie III (kapliczny) i na umówimy sygnał opuszczali zabawę, udając się w rejon koncentracji oddziału, gdzie w odległości 1200 m brali udział w odbiorze zrzutów.
Nie zawsze wszystko przebiegało zgodnie z planem. A to raz wiatr zniósł zasobnik gdzieś w las i znalazł się dopiero po dwóch dniach, drugim razem zginął pas z pieniędzmi i sytuacja była dosyć poważna. Dowódca poinformował swoich żołnierzy, że jak się nie znajdzie pas z pieniędzmi, to wszyscy pójdą w rozwałkę”. Innym razem w czasie zrzutu grupa ubezpieczeniowa ze Stachlewa zatrzymała młodego mężczyznę, który chciał przejść przez pole zrzutowe. Nakazano mu położyć się twarzą do ziemi i tak przeleżał przez cały czas odbioru zrzutu. Okazało się później, że wracając od dziewczyny, chciał sobie skrócić drogę. Życie uratował mu fakt, że został rozpoznany przez jednego z uczestników grupy.
Nie wrócił już nigdy do swego zawodu ,który wykonywał przed II w.ś
(Archiwum miejskie Łowicz)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz