,,Wywalcz Polsce wolność lub zgiń,,
Siódmy listopada piątek (godzina ok.22.00), Andrzej Kazimierski słucha rozgłośni BBC, odbiera ostatnią zaszyfrowaną wiadomość ,potwierdzającą zamiar dokonania zrzutu w rejonie Czatolina na placówkę ,,Ugór ,,koło Łyszkowic.
Zrzut został wykonany około godziny 23.00 czasu Greenwich (24.00 czasu lokalnego)
|
Andrzej Kazimierski |
Relacja z lotu do Kraju wykonanego przez ww. załogę:
,,Po wystartowaniu, w 20 minut przekroczyliśmy brzeg – pogoda była możliwa, a silny wiatr tylny, około 60 mph (mil na godzinę) pędził samolot z dużą szybkością do Polski. Samolot ciężko obładowany wolno nabierał wysokości, a w oddali było widać duże zwały chmur. W odległości około 50 mil od brzegów Anglii samolot był na wys. 11 000 feet [stóp – przyp. K. M.] unosząc się ponad chmurami, które okrywały całkowicie Morze Północne… Zbliżając się do brzegów Danii zaczęliśmy się rozglądać za samolotami npla, których na szczęście nie spotkaliśmy. Przez cały czas dręczyła nas myśl, jak dolecieć do punktu w szczerym polu przy takim silnym zachmurzeniu, ale wierzyliśmy, że musimy znaleźć jakieś wyjście i około godz. 21.00 zbliżaliśmy się do granic Polski koło Chojnic, a pod nami chmury wciąż całkowicie ukrywały ziemię… Nie było innego wyjścia jak zacząć schodzić w dół przez chmury, mając na wadze, że na pewno będziemy mieli w nich silne oblodzenie. Chmury były od 10 000 feet aż do 600 feet, było to nie bardzo bezpieczne dla nas schodzić tak nisko, ale… zaczęliśmy obniżać lot przez chmury, w których nie było… przyjemnie, gdyż samolot zaczął pokrywać się cienką warstwą lodu tracąc szybko wysokość… Na wysokości 600 feet zobaczyliśmy ziemię, ale było tak ciemno, że było niemożliwością rozróżnić szczegóły, które by nam wskazały pozycję samolotu. Za minutę mieliśmy przekraczać Wisłę na północ od Bydgoszczy, oczy nasze były wpatrzone w ziemię, aby ją rozpoznać. Samolot leciał z szybkością 250 mil, wszyscy oczekiwali w napięciu na moment, kiedy zobaczą Wisłę. Mija minuta, a z nią ukazuje się ciemna wstęga… Wisły – byliśmy tylko dwie mile od naszej drogi lotu. Tutaj nastąpiła zmiana kursu do następnego punktu i za parę minut przelatywaliśmy koło Torunia… Lecieliśmy wówczas na wysokości 600 feet, na ziemi panowała cisza… wsie, miasta były jakby bez życia, gdzieniegdzie widać było tylko pojedyncze światła… O godz. 22.25 dolecieliśmy do punktu, gdzie zadanie miało być wykonane – był nim nieduży lasek z dala od osiedli i tam na nas czekali ci, którzy potrzebowali pomocy. Nadaliśmy sygnał i dostaliśmy odpowiedź, co nas upewniło, że było wszystko gotowe do odebrania naszego zrzutu. Po zapoznaniu się dokładnie z kierunkiem nalotu – nadlecieliśmy na punkt zrzutu, gdzie na umówiony sygnał wyskoczyło 3 skoczków oraz zrzucone zostały 2 paczki i 6 zasobników. Lot ten o chwili startu do chwili przylotu na miejsce zrzutu w rejonie Skierniewic, ze względu na silny wiatr tylny, trwał 4 godziny i 10 minut. Po wykonaniu zadania wzięliśmy kurs powrotny – było przykro opuszczać Polskę, a musieliśmy, aby znowu za parę dni wrócić. Po wzięciu kursu w drogę przez oblodzenie i ciężko podwozie wisiało. Próbowaliśmy go schować ręcznie, ale brak oleju w zbiorniku uniemożliwić wszystkie nasze próby… Wiszące podwozie zmniejszyło naszą szybkość o około 30 mil, a wiatr który był teraz czołowy zwiększył się. Szybkość lotu była bardzo mała i po obliczeniu całej tras powrotnej okazało się, że dolecimy najdalej około 100 mil na zachód od Danii i będziemy musieli lądować na morzu… Por. pil. Jasiński [Tadeusz] czuł się bardzo zmęczony, więc zamienił się z sierż. [Franciszek] Sobkowiakiem. O tej chwili samolot wolno nabierał wysokości, lecąc na z kursie powrotnym, a nawigator kpt. [Stanisław] Król po dokładniejszym przeliczeniu trasy zdecydował z ppłk. [Romanem] Rudkowskim, że nie ma żadnej możliwość aby powrócić do Anglii, więc wybrali Szwecję, ale ostateczna decyzja miała być powzięta w chwili przylotu nad Danię… Lot odbywał się spokojnie do chwili osiągnięcia wschodnich brzegów Dani gdzie przez chmury zostaliśmy ostrzelani silnym ogniem artylerii plot. Była wówczas godz. 4.10, mieliśmy benzyny na 1 godz. 15 minut lotu, a do Anglii było jeszcze 3 godziny, więc nawigator, kpt. Król, podał zmianę kursu do Szwecji i kazał nadać depeszę do Bazy. Chmury pokrywały całkowicie Morze Bałtyckie. W pół godziny później… przed nami było widać oświetloną Szwecję. Benzyny mieliśmy według zegarów na pół godziny… Przekroczeniu brzegu widoczność była dobra, więc lecąc w głąb lądu zaczęliśmy szukać miejsca do lądowania… wysokość do skakania była za niska, 400 feet, a dwa silniki wskazywały 0 benzyny wiec nie mogliśmy wysokości nabrać. Po chwili znaleźliśmy pole do lądowania, więc por. Jasiński, który usiadł przy sterach przed doleceniem do Szwecji, okrążył pole i skierował samolot do lądowania, chwilą dotknięcia ziemi podwozie się urwało – podrzuciło samolotem i około 100 metrów dal samolot uderzył znowu w ziemię, obrócił i zatrzymał się. Była godz. 5.20. Z załogi nikt nie był ranny, więc szybko wyskoczyliśmy z samolotu który był rozbity, obawiając się zapalenia. W minutę potem ppłk. Rudkowski przy naszej pomoc podpalił samolot, gdyż taki był rozkaz z chwilą lądowania na nieprzyjaciela lub neutralnym terenie. Samolot po chwili rozpalił się, a amunicja i butle tlenowe zaczęły głośno wybuchać… Około godzin 6.00 zaczęło świtać i wkrótce zjawił się burmistrz pobliskiego miasta oraz 2 oficerów i 4 żołnierzy, którzy nas zabrali samochodem do koszar pułku piechoty. W tym czasie mogliśmy zobaczyć dokładnie jak wygląda nasze lądowanie. Szczęście było przy nas, gdyż podejście było od strony linii wysokiego napięcia 15 000 volt. Samolot pierwszy raz dotknął ziemi tuż pod drutami i między dwoma żelaznymi słupami, potem uderzył w mur kamienny o wysokości jednego metra, przeskoczył drogę i zatrzymał się na równym terenie, gdzie właściwe lądowanie miało się odbyć… Następnego dnia rano, o godzinie 5.00, pod eskortą dwóch oficerów, którzy byli dla nas bardzo uprzejmi, odjechaliśmy do obozu internowanych w Falun, gdzie spotkaliśmy Polaków – oficerów i marynarzy z naszych łodzi podwodnych, które przybyły tam w 1939 r. W obozu obchodzono się z nami bardzo dobrze, dając nam pełną swobodę. Niedługo siedzieliśmy w obozie, gdyż przy pomocy Anglików zaczęliśmy stopniowo wyjeżdżać… aby w dalszym ciągu kontynuować loty do Polski.''
Oficer wywiadu z Oddziału VI - Sztabu Naczelnego Wodza, mjr Jan Jaźwiński ,organizator lotniczych przerzutów do Polski w „Dzienniku czynności” odnotował:
[...]Lot został zdecydowany przez ppłk. Rudkowskiego, decyzja potwierdzona przez płk. Withley – dcę lotniska. (…) Przebieg lotu był następujący: – godz. 18.20 – start zupełnie dobry, – 01.30 – depesza odebrana przez Grupę Lotn., nadana przez samolot o 23.25 – „Zadanie wykonane. Podwozie opuszczone”. (Prawdopodobnie wypuścili podwozie dla zwolnienia lotu przy zrzucie i nie mogli go potem wciągnąć bo zamarzło). 06.30 – depesza odebrana przez Grupę Lotn., nadana przez samolot o godz. 03.45 – „Mamy benzyna na … godzin. Lądujemy w Szwecji”. (…) Lot powrotny trwał ok. 4 g. 30 min. Samolot wylądował w rej. Ystad w Szwecji. Dokładny czas lotu i szybkość nieznane[...]
- miesiąc wcześniej Anglia;
10 października , zostają zaprzysiężeni na rotę Związku Walki Zbrojnej. Jan Piwnik pseudonim „Ponury”, Alfred Paczkowski „Wania”, Marian Aleksander Jurecki „Orawa” i Leszek Andrzej Świątkowski „Amurat”. W dniu Wszystkich Świętych cała czwórka zostaje przeniesiona na stacje wyczekiwania do lotu nr 17 koło Hertford około 40 kilometrów na północ od Londynu. Na miejscu okazuje się, że do przerzutu w najbliższym terminie zostaje wyznaczony spośród nich jedynie „Ponury''.
3 listopada odbywa się odprawa pieniężna ,,Ponurego'', podczas której otrzymuje jako zaliczkę na diety i koszty podróży: 90 złotych , 100 marek niemieckich oraz 40 dolarów. Na diety dzienne przyznano mu po 4 dolary lub równowartość w złotych wedle kursu giełdowego. Otrzymuje także ryczałt na ubranie cywilne i wyekwipowanie do podróży w wysokości 40 funtów.
4 listopada na stację przybywają dwie kolejne osoby, które mają zostać przerzucone wraz z Piwnikiem do Polski, por. Niemir Bidziński „Karol Ziege” oraz kurier cywilny , ppor. Napoleon Segiera „Wera”
Dzień później,„Karol Ziege” i „Ponury”,biorą udział w odprawie przed zrzutem, podczas której odbierają:
- Instrukcję Nr 8. dla „Kaliny” (gen. Stefana Roweckiego „Grota”);
- skrzynkę spalającą, która zawierała ową instrukcję;
- radiostację agencyjną typu konspiracyjnego wraz z 6 kwarcami i 6 lampami zapasowymi;
- dwie radiostacje lotnicze – odbiorniki;
- dwie radiostacje „S”-„FON”
- dwa zapasowe komplety akumulatorów;
- 30 tysięcy dolarów, z czego po 5 tysięcy mieli mieć przy sobie, a 20 tysięcy zostało zapakowane w radiostację „S”-„FON”, a następnie zalutowane w skrzynce cynkowej.
Początkowo planowany jest start z lotniska Newmarket w Hrabstwie Suffolk, jednak wskutek nieprzystosowania infrastruktury lotniska do obsługi Halifaxów, wybrano Linton-on-Ouse koło Yorku.
O godz. 18.20 czasu Greenwich (19:20) ,startuje czterosilnikowa maszyna Handley Page Halifax o numerze L-9612. ze specjalnego Dywizjonu nr 138, jego pasażerami są trzej skoczkowie ,którzy za kilka godzin wylądują na ojczystej ziemi .
-kpt. Niemir Bidziński ps. ,,Karol Ziege,,
-por. Jan Piwnik ps. ,,Ponury,, ,,Donat,,
-ppor. Napoleon Seraskier ps. ,,Wera,,
(Należy podkreślić, Jan Piwnik jako jeden z nielicznych kandydatów na „cichociemnych" oświadczył, że może zostać zrzucony w Polsce gdziekolwiek, żeby tylko dane mu było walczyć.)
Samolot leci trasą nad Danią. Koło wyspy Bornholm kieruje się na Jezioro Charzykowskie koło Chojnic. Wisłę „przekracza” na północ od Bydgoszczy, skąd leci w stronę placówki odbiorczej „Ugór”
Trzeba tutaj dodać że punktem orientacyjnym dla załogi samolotu była również Bazylika Katedralna (dawna Kolegiata Prymasowska) pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Łowiczu.
Na pokładzie samolotu znajduje się załoga w całości złożona z Polaków, Dowódcą maszyny jest :
- kpt. Stanisław Król ,nawigator pokładowy
- por. Tadeusz Jasiński , pierwszy pilot; sierż.
- Franciszek Sobkowiak , drugi pilot; sierż.
- Walenty Wasilewski ,radiotelegrafista
- sierż. Jerzy Sołtysiak , mechanik pokładowy
- st. sierż. Józef Chodyra , strzelec samolotowy
- st. sierż. Rudolf Mol , strzelec samolotowy.
Na pokładzie znajduje się także ppłk pil. Roman Rudkowski ps. „Rudy” – oficer łącznikowy Oddziału VI przy 138 dywizjonie specjalnego przeznaczenia.
Na placówce Ugór ,trwają ostatnie przygotowania do odbioru zrzutu ,o godzinie 23. wszyscy znaleźli się w pobliżu zrzutowiska i oczekiwali na samolot.
[...]Około godziny 24.00 dolecieliśmy do punktu, gdzie zadanie miało być wykonane. Nadaliśmy sygnał i dostaliśmy odpowiedź, co nas upewniło, że było wszystko gotowe do odebrania naszego zrzutu. Po zapoznaniu się dokładnie z kierunkiem nalotu – nadlecieliśmy na punkt zrzutu, gdzie na umówiony sygnał wyskoczyło 3 skoczków oraz zrzucone zostały 2 paczki i 6 zasobników. Jan Piwnik wyskakuje z samolotu o godzinie 23 (24 czasu lokalnego). Natomiast całość akcji zrzutowej kończy się o godzinie 23.25 (24.25)[...]
Wiatr zepchnął niektóre spadochrony w pobliże zabudowań .Po odebraniu zrzutu K. Kazimierski wraz T. Kocembą odprowadzili skoczków na przygotowaną kwaterę znajdującą się w młynie Daniek u gospodarza Józefa Kocemby.
Tam skoczkowie przebywali do wieczora 8 listopada ,wieczorem Antoni Wysocki ps.,,Jastrząb,, przeprowadził ich do wsi Kalenice ,skoczków zakwaterowano u Józefa Wilka ps.,,Topór,,Gdzie spotyka się ze skoczkami ppor. Jan Różycki ps.,,Szpada''-dowódca drużyny ZWZ-AK z Kalenic.
|
Jan Różycki ps.,,Szpada'' |
Następnie przechodzą do Kapery, skąd zostają odprowadzeni na stację kolejową Płyćwia i odjeżdżają do Warszawy, gdzie meldują się 10 listopada 1941r. Wsiedli każdy do osobnego przedziału z dyskretną obstawą .W pociągu ubezpieczali ich Antoni Wysocki ps.,,Jastrząb ,, , Julian Szymajda ps.,,Ryszard,, i Jan Pryk ps.,,Lucyper''.
W tym czasie, kiedy odprowadzano skoczków na melinę, zajmowano się zrzuconymi workami i pozostawionymi spadochronami. ppor. Henryk Kocemba zdecydował, by wnieść worki do stodoły Jana Pająka ,ponieważ w czasie wykonywania zrzutu przez samolot ,konie się spłoszyły ( konie się strochły) ,nad ranem znaleziono konie i wóz w zagajniku . Po kilku dniach przetransportowano sprzęt i uzbrojenie do Bochenia do gospodarstwa Kazimierczaków, gdzie w stodole był przygotowany schowek na większą ilość uzbrojenia. Transport ten ubezpieczali: Stanisław Kazimierski, ps. „Pracymir", Andrzej Kazimierski, Stefan Kocemba, Jan Milczarek, ps. „Brzoza", Henryk Rybus, sierż. Adam Brewiński, ps. „Kurzawa" i Warzywoda ze Strugienic. W jakiś czas po tym odbiorze, jeszcze w listopadzie, H. Kocemba przyniósł do Leona Majewskiego puszkę z jak to powiedział 100 tys. dolarów, które Majewski schował w klatce z królikami. Później Kocemba odebrał tę puszkę w celu zawiezienia jej do Warszawy.
|
Stodoła ,Brok schowek w Bocheniu. |
Nie wszystko udało się pozbierać, posprzątać po wykonanym zrzucie o czym świadczy meldunek niemiecki sporządzony 8-11-1941 r.
W sumie w odbiorze zrzutu i jego z ubezpieczeniu brało udział około 40 ludzi.
W rejonie zrzutowiska znaleźli się: ppor. Kazimierz Kazimierski, ps. „Maks",
jego zastępca ppor. Henryk Kocemba, ps. „Władysław", Stanisław Kazimierski,
ps. „Pracymir", Teodor Goździkiewicz, ps. „Głóg", Jan Mielczarek, ps. „Brzoza", st. sierż. Aleksander Szrot, ppor. Jan Mitek, plut. Florian Kurczak, ps. „Kurek", plut. Tadeusz Kocemba, Julian Lusztak - dowódca drużyny w Czatolinie . Stanisław Szymajda, Stefan Szymajda, Wacław Urbański, Józef Strugiński, Piotr Redzisz, Jan
Gajek i Sabina Lusztak. W pobliżu rzutowiska prawdopodobnie znaleźli się obserwatorzy z innych grup przy gotowywujących się do odbioru zrzutów: mgr inż.
Warzywoda ze Strugienic, Julian Taczanowski z Jacochowa, Antoni (Walenty ?)
Odolczyk z Nieborowa.
Od strony Głowna ubezpieczał zrzut patrol pod dowództwem ppor. Jana Różyckiego z udziałem Stanisława Borowskiego, ps. „Maszynista", Juliana Szymajdy, ps. „Ryszard", Władysława Szymajdy, ps. „Skryty", Antoniego Wysockiego, ps. „Jastrząb", Jana Pryka, ps. „Lucyper"; od strony Łyszkowic plut. Tadeusz Kocemba z Józefem Wilkiem, ps. „Topór" i innymi; od wschodniej ppor. Jan Witek ze st. sierż. Aleksandrem Szrotem, ps. „Sierota"
{Tym którzy brali bezpośredni udział w akcjach bojowych związanych z odbiorem i zabezpieczeniem zrzutów lotniczych z Wielkiej Brytami na terenie powiatu łowickiego
(OBWODU ZWZ-AK 1941-1944)
W latach 1941-1943 w obwodzie łowickim przyjęto 13 zrzutów, w tym 4 zaopatrzeniowe. Odebrano 31 skoczków(Cichociemni) i 9 kurierów, razem 40 skoczków.}
Piwnik_Ponury_sklad_internet.pdf
[,,Powroty znad domu 1586. Eskadra Specjalnego Przeznaczenia''
Krzysztof Mroczkowski]
http://elitadywersji.org/jan-piwnik-cichociemny/
Widowisko historyczne rekonstrukcja zrzutu ,,Cichociemnych'' placówka ,,Ugór'' Czatolin,
gmina Łyszkowice, pow. Łowicz.25 września 2021 r.
https://youtu.be/NcgbFBq9gqI
https://youtu.be/NcgbFBq9gqI
OdpowiedzUsuńWidowisko historyczne rekonstrukcja zrzutu ,,Cichociemnych'' placówka ,,Ugór'' Czatolin,gmina Łyszkowice, pow. Łowicz.25 września 2021 r.
Pierwszy zrzut na ziemi łowickiej w rejonie Czatolina 7/8 listopada 1941 r.
Operacja o kryptonimie ,,Ruction,, (awantura )