Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 marca 2024

Migracja ,,Księżaków '' z regionu Łowickiego -lata 20 ub. wieku


 Za chlebem ,lepszym życiem...


W latach międzywojennych ubiegłego stulecia w Krajkowie i okolicach osiedliło się kilka rodzin, które przywędrowały tu spod Łowicza i Skierniewic. A oprócz folkloru i zwyczajów z Księstwa Łowickiego, zabrali ze sobą  gospodarność, chęć niesienia pomocy potrzebującym i ochotę do wspólnego działania. 


Na odpust 8 maja 1921 r. św. Stanisława, w Godzianowie zjechało się tak dużo ludzi że nie starczyło miejsca na placu przed kościołem .Po sumie na placu przed starą karczmą zorganizowano zebranie na którym Poseł z Ziemi Skierniewickiej i przedstawiciel powiatu ,zachęcali do osiedlania się ludzi za Bugiem i na Mazowszu Północnym .Zapewniali że tym którzy zdecydują się na takie rozwiązanie pomogą i podpowiedzą jak to zrobić i że mają też kilka ogłoszeń o sprzedaży parceli i majątków koło Raciąża .

Godzianów -1915 r.

Godzianów -1915 r.


13 lipca - św. Małgorzaty na tutejszy odpust ,jak każdego roku zjeżdżają się z okolicznych parafii liczne pielgrzymki. ...I szły dziewczęta strojne ,barwiste do Janisławic Łowickich .Szły od Makowa,Krężc ,Słomkowa i z pod Łyszkowic dalekich .Szły drogami ,dróżkami polnymi od Mszadli ,Lipiec. Szły co tchu na przełaj od Godzianowa ,Zapad i Rowisk nadrzecznych .Szły na przedzie czarnuszki zuchwałe z leśnego Chlebowa, Bobrowej i radliwych Kalenic .Za nimi rojna i piskliwa dzieciarnia, z obuwiem w ręku ,zwyczajnie po wiejsku, obuwanym pod kościołem. Szły więc Ulisie , Marynki, Bronki,jak wiśnie soczyste i Zośki czupurne i przed siebie zapatrzone w kościółek Janisławicki ,taki ubożuchny i taki omszały ,z podporami pod sam dach ,pamiątką czasów pręgierzem karzącym ,mrowie ludzkie otaczało drewniany kościołek półkolem całymi rodzinami. 
   




Jest to też okazja do spotkania się rodzin ,znajomych i do porozmawiania na różne tematy ,wymiany poglądów .Jedni myślą o migracji na ziemie odzyskane za Bug ,jest tam dużo wolnej ziemi i kilkakrotnie tańszej niż w powiecie skierniewickim .Kilka rodzin komorniczych i biedniejszych chłopów z okolic Lipiec Reymontowskich wyemigrowało w tamte strony i dobrze się tam urządzili .Inni opowiadają że na Mazowszu w powiecie płockim parcelowane są majątki i sprzedawane chłopom ,można też kupić cały folwark bezpośrednio od właściciela. I tak w głowie gospodarza Antoniego Trębskiego z Janisławic rodzi się pomysł aby skrzyknąć kilku gospodarzy i kupić jakiś majątek ,folwark, aby zapewnić sobie i rodzinie lepsze warunki życia. Po zakończeniu zebrania wokół Antoniego i Filipa zebrało się kilkunastu chłopów ,którzy byli zainteresowani kupnem wspólnie ziemi .Zrobiono listę chętnych gospodarzy ,ze Stachlewa ,Jacochowa ,Łyszkowic ,Pszczonowa ,Płyćwi, Uchania ,Słomkowa ,Mszadli ,Chlebowa ,Godzianowa ,Janisławic ,Bobrowy ,Kalenic ,Slegowa ,Wrzeczka, Grudz, Łagowa ,Kuczkowa , Bełchowa .Wspólnie podjęto decyzję że Antoni i Filip będą ich pełnomocnikami w sprawie kupna ziemi .Zebrano po 10 marek na koszty związane z podróżą .
 W czerwcu 1922 roku Antoni Trębski i Filip Królikowski udają się w parę koni w podróż celem obejrzenia folwarku który chce sprzedać niejaki Albert Emil Rałchudt .
Według spisanej umowy Antoni Trębski i Filip Królikowski ,oświadczają ,iż jako upoważnieni przedstawiciele 65 chłopów z byłego Księstwa Łowickiego a obecnie powiatu Skierniewickiego i Łowickiego ,zgłaszają ofertę kupna majątku Krajkowo w całości ,to jest ziemię ,lasy, łąki w sumie 1115 mórg ,budynki gospodarskie ,oraz inwentarz żywy i sprzęty rolnicze .Zobowiązują się też ,że pod koniec sierpnia bieżącego roku ,wszyscy przyjadą wraz z rodzinami i całym dobytkiem ,oraz że uiszczą odpowiedni zadatek.
Przed wieczorem Antoni z Filipem i Panią Rałchudt udali się w Krajkowie na nabożeństwo czerwcowe .Po nabożeństwie gospodyni zaprosiła księdza i gości na kolację. Przy kolacji Antoni z Filipem poinformowali ,uczestników o swoim zamiarze udania się w rodzinne strony jutro po śniadaniu ,gdyż muszą w niedzielę przed sumą być w Pszczonowie i Lipcach ,aby tamtejsi księża ogłosili spotkanie zapisanych chłopów ,na ostatnią niedziele czerwca w Lipcach.



Po żniwach któreś niedzieli wybrali się do Pszczonowa aby uzyskać informacji od tutejszych chłopów ,którzy też myślą o migracji za Wisłę .Po mszy udali się do karczmy spotkali tam kilku znajomych chłopów z Zakulina ,Jacochowa ,Słomkowa ,Łyszkowic .Popijając kufelek piwa dowiedzieli się że chętnych do opuszczenia swoich rodzinnych stron jest wielu gospodarzy ,z Mszadli ,Bobrowy, Stachlewa ,Chlebowa ,Uchania .Wieść o spotkaniu i podjętej decyzji w karczmie w Pszczonowie rozniosła się po okolicy. 

Pszczonów -ok.1914 r.

Pomimo różnych plotek ,wielu chłopów zaufało swoim pełnomocnikom i licznie wstawiło się w umówioną niedzielę w Lipcach. Zrobiono nową listę chętnych do kupna ziemi ,poinformowano wszystkich o uzgodnieniach podjętych w Krajkowie i u notariusza w Raciążu i możliwości zamieszkania w folwarku .Wspólnie ustalili wszyscy ,że wyjadą własnymi wozami całą grupą z Pszczonowa ,datę ustalono na pierwszą sobotę po Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny..Antoni z Filipem zalecali wszystkim ,aby nie brali ze sobą owiec ,świń i drobiu, tylko zdrowe bydło ,oraz żeby zabrali ze sobą podstawowe narzędzia rolnicze ,po za tym łopaty ,siekiery ,piły,a do gospodarstwa domowego ,garnki ,cebrzyki ,wiadra i balie .Na zadatek kupna ziemi i na swoje potrzeby ,każda rodzina powinna przeznaczyć około 2500 marek.
Z Bobrowy zapisali się :Józef z żoną Łucją ,Piotr z żoną Marianną ,Władysław z żoną Michaliną .
Z Pszczonowa :Wojciech z żoną Julianną ,,Andrzej z żoną Rozalią ,Władysław z żoną Marianną ,Paweł z żoną Marianną .Z Seligowa Antoni z żoną Anną ,Antoni z żoną Marcjanną ,Jan z żoną Marianną ,Paweł z żoną Katarzyną ,Józef z żoną .Ze Stachlewa Jan z żoną Marianną ,Józef z żoną ,Jan z żoną .Z Jacochowa Stanisław z żoną Anną ,Jan z żoną Elżbietą ,Jan z żoną Marianną ,Józef z żoną Antoniną ,Jan z żoną Zofią .Z Kalenic Paweł z żoną i Władysław z żoną. Z Uchania Jan z żona Antoniną .Z Chlebowa Wojciech z żoną Marcjanną .Z Wrzeczka Stanisław z żoną Łucją ,Piotr z żoną Józefą .Z Kuczkowa Szczepan z żoną Zofią .Z Łagowa Piotr z żoną Marianną .Z Grudz Franciszek z żoną Wiktorią ,Stanisław z żoną Katarzyną .Z Godzianowa Władysław z żoną Antoniną .


Krajkowo -2016 r.

Krajkowo -2016 r

KRAJKOWO to niewielka wieś położona w zachodniej części Niziny Mazowieckiej na Równinie Raciąskiej, ok. 6 km od Raciąża i ok 1,5 km na wschód od trasy Płock - Ciechanów (droga krajowa nr 60). Nazwa kościelnej wsi Krajkowo pojawiła się w źródłach pisanych w latach 1403-1405 i była różnie pisana, a mianowicie: Craycowo, Crajcowo. Do dziś góruje nad nią bryła późnogotyckiego kościoła z XVI wieku, znajdującego się w środku wsi przy rozwidleniu dróg. 
W 1401 r. Biskup Jakub z Korzkwi erygował parafię św. Trójcy w Krajkowie. Fundatorem był  Mieczysław z Kossobud i Krajkowa późniejszy starosta płocki i podsędek. W 1418 r. Biskup Jakub wystarał się u Papieża Mikołaja V o odpusty dla kościoła krajkowskiego. Pierwsza świątynia, zapewne drewniana, służyła wiernym przeszło sto lat.
Obecny kościół, pod wezwaniem św. Stanisława Kostki, jak informują źródła z 1817 r. przez Krzyżaków postawiony, pod wezwaniem św. Trójcy, został zbudowany w pierwszej połowie XVI w. a konsekrowany w 1543 r. Te same źródła informują, iż jest to budowla gotycka, murowana z cegły w układzie mieszanym, z dekoracją zendrówki w układzie rombowym. Jest to kościół jednonawowy na planie prostokąta z wyodrębnionym nieco węższym prezbiterium, z zakrystią od strony północnej i kaplicą Kossobudzkich od południa (ufundowaną przez Mirosława Kossobudzkiego, skarbnika płockiego) W zakrystii zachowało się sklepienie kolebkowe a w kaplicy kolebkowo krzyżowe. Dnia 4 listopada 1936 r. parafia przeżywa tragedię, pożar kościoła. Ogień strawił wszystko oprócz murów. Z zapomogi i funduszu odszkodowawczego, do rozpoczęcia drugiej wojny światowej, odbudowano świątynię, ale wnętrze było prowizoryczne. Lata wojny, poza kilkakrotnym aresztowaniem ks. Lucjusza Mioduszewskiego i zrabowania przez okupanta dzwonów, upłynęły dość spokojnie.



[…] zjawia się na trawnikach księżego ogrodu postać kosiarza-chłopa, nieco odmiennie ubranego od widzianych dziś w tej okolicy. Kosiarza owego widywali wszyscy proboszczowie Krajkowa. Gdy któryś z nich wyszedł do ogrodu z brewiarzem w ręku i podążał jedną z ulic odmawiając pacierze, taki kosiarz zjawiał się natychmiast i postępując obok spacerującego, ścinał kosą trawę, która spadając gęstymi warstwami okrywała nogi proboszcza i w ten sposób utrudniała mu spacer. Skierowywał się więc w inną ulicę, ale i tu spostrzegał już w oddali pracowitego kosiarza, który wymachując kosą, ostrząc ją na osełce i ocierając pot rękawem z czoła, postępował kosząc krok za krokiem […] aż stanęli sobie oko w oko; wtedy ostatni pokos okrywał końce butów proboszcza, a kosiarz znajdował się już poza jego plecami”. 
„Od bardzo dawnych czasów, o ile najstarsi ludzie we wsi mogą zasięgnąć pamięcią, znane były dziwne zjawiska na plebanii w Krajkowie. Co roku, w pierwszej połowie października najczęściej na pełni księżyca, dają się słyszeć nocą w ogrodzie plebana stąpania końskich kopyt, które niekiedy zamieniają się na gwałtowny tętent, a nawet szalone harce, jakby spędzono tu całą gromadę koni. Za zbliżaniem się ludzi do parkanu ogrodowego wszystko ucicha, ponawia się jednak w miarę oddalania ciekawskich. Z czasem ludność miejscowa tak do tego przywykła, że nie zwracała uwagi na tę końską nocną eskapadę, a dziś już nic sobie ze zjawiska dziwnego nie robi, chyba że przybysz jaki nowy obudzi zamierzchłe wspomnienia.''





niedziela, 24 marca 2024

Chroslyno- Chroslyn -dawniej Chroślin ,dziś Chruślin



Na trakcie żwirowym ,wiodącym z miasta Łowicza przez Bielawy ,Piątek do miasta Łęczycy na wiorście 14 -tej, napotykamy ,wieś arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w ziemi sochaczewskiej województwa rawskiego w 1792 roku .W Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, czytamy : w XVI w. Chroslin ,wieś w powiecie łowickim .Dawna własność arcyb.gnieźń. wchodziła w skład kasztelani łowickiej .Jarosław arcybiskup metropolita gnieźnieński- Bogoria Skotnicki, oddaje w roku 1343 wieś Chroslyno ,do osadzenia na prawie niemieckim ,niejakiemu Błażejowi .Pod datą 1366 roku w Inwentarzu Księstwa Łowickiego czytamy: iż arcyb.  gnieźń. Jarosław  Skotnicki, nadając wójtostwo w Lisiewicach niejakiemu Michałowi, zobowiązał go do oddawania mesznego plebanowi chruślińskiemu. Dla dopełnienia wiadomości w roku 1433 plebanem w Chruślinie jest Stanisław Miler .Arcybiskupi mieli tu pałacyk XIV w, i dość często tam przebywali. Spytek z Bużenina Pstrokoński, kanonik Gnieźnieński był wówczas plebanem .Wsie należące do parafii :
Mystkowice ,Bocheń , ,Guźnia ,Lisiewice ,Wojewodza ,Piotrowice i kolonia Piotrowice. Później przybyły osady :Traby ,Rydwan, Gaj, i Przesławice.  Na początku XVII w. arcyb. Jan Lipski ,wystawił tu dom mieszkalny dla siebie i stadninę ,gdzie utrzymywał 30 sztuk koni .Szlachcic Borysza był naówczas sołtysem .W XVIII w. wieś ta należy do Księstwa Łowickiego w gminie Dąbkowice ,parafii Chruślin .,dekanatu łowickiego ,dusz liczy 2494 . 



 Przy drodze wiodącej do parafialnego kościoła, położonej w województwie łódzkim, w powiecie łowickim, w gminie Bielawy, nie sposób nie zwrócić uwagi, wśród malowniczych pól wsi Chruślin  na  kopiec zwany „Kopcem Kościuszki” i kościół parafialny p.w. św. Michała Archanioła, wybudowany na osi drogi Bielawy – Łowicz, po środku cmentarza przykościelnego otoczonego murowanym ogrodzeniem.


Fot. ze zbiorów Anny Jachimek. Na zdjęciu zakończenie prac przy kopcu w Chruślinie, urządzonym przez mieszkańców wsi z inicjatywy Franciszka Wojdy (na pierwszym planie z trójką dzieci), znanego działacza ruchu ludowego. Kopiec usypali strażacy z Chruślina w 1917 roku w miejscu straceń powstańców kościuszkowskich z roku 1794.Był to dowód ich patriotyzmu oraz wyraz nadziei na zbliżającą się niepodległość. Uroczystość miała miejsce w w 100. rocznicę śmierci generała Tadeusza Kościuszki. Miejscowi strażacy już rok później w listopadzie 1918 r. aktywnie uczestniczyli w rozbrajaniu Niemców z okolicznych posterunków.


Kiedy i przez kogo kościół ten został zbudowany i konsekrowany ,nie wiadomo ,gdyż żadnego na to kościół Chruśliński dowodu nie posiada. Najstarszym dokumentem jaki w archiwum kościoła się znajduje ,jest wizytacja Jana Łaskiego arcyb. gnieźń.z roku 1521 ,w której czytamy :

'' Wieś Chruślin ,dobra stołowe Arcybiskupie ,należące do Kasztelani Łowickiej ,w której znajduje się kościół Parafialny pod tytułem S-go Michała ,należący w one czasy do patronatu i opieki Arcybiskupa Gnieźnieńskiego którym zarządzał sławetny Pan Spytek z Bużenina ,kanonik Gnieźnieński ,mając prawo to sobie nadane, przez Najdostojniejszego Arcybiskupa Gnieźnieńskiego Andrzeja Różę ,który to kanonik ,tak jak się praktykowało od dawnych czasów utrzymywał z dochodów tego probostwa dwóch kapelanów jako wikariuszów do pomocy duchownej i służącego i.t.d.''





Drugim dokumentem jest wizyta odbyta przez ks. Józefa Marcinkowskiego Archidiakona Łowickiego  w roku 1761 i od tych zaczyna się słów :

''W dobrach Najdostojniejszego Arcybiskupa znajduje się kościół z muru silnego przez Mikołaja Dzierzgowskiego Arcybiskupa zbudowany ,konsekrowany pod tytułem S-go Michała Archanioła i.t.d.''

 na marginiesie ''Ecclesia exstructa''(Kościół został zbudowany w roku 1556)



Co właściwie Arcyb. Dzierzgowski w kościele Chruślińskim poczynił na pewno powiedzieć nie można ,to jednakże jest pewnym ,że kościoła tego od fundamentów nie zbudował .W prawdzie jest na zewnątrz kościoła od strony wschodniej ,kamienna z piaskowca płyta ,nad ślepym oknem umieszczona ,na części kościoła zwanej ''Sanctuarium'' z herbem i biskupa Dzierzgowskiego.

''Nicolaus comes a Dzergowy Archip.Gnes.Legatuss Natus A.D 1556''



/Mikołaj hrabia na Dzierzgowie Arcybiskup Gnieźnieński; Legat Papieski R.P.1556. /

W roku 1796 kościół  został okradziony z bogatych aparatów i naczyń kościelnych ,czego jest ślad w archiwum kościoła  ,nawet zachowany jest dziennik urzędowy z tegoż roku ,za czasów Pruskich w Warszawie wychodzący ,w którym po szczególe kradzież ta jest opisana. Gdyby nie to wydarzenie ,może z ukradzionych aparatów i naczyń ,można by się było czegoś pewniejszego  o fundatorach kościoła dowiedzieć .Przypuszczać można że ,że fundatorami Chruślińskiego kościoła mogli być herbowi Belinowie ,gdyż herb ich ,aż w 4 miejscach z literami I.B  na murach kościoła jest umieszczony. Jeden większych rozmiarów na sklepieniu wewnątrz kościoła ,drugi mniejszy nad drzwiami zakrystii ,trzeci taki sam na zewnątrz ,nad oknem zakrystii od strony wschodniej ,czwarty bez żadnych liter znajduje się na podstawie ,jako wypukła rzeźba ,na starożytnej chrzcielnicy.



Świątynia pochodząca z połowy XVI wieku, postawiona została w stylu przełomu gotyku i renesansu. Grubość murów i kształt cegły wskazuje, iż kościół istniejący do dzisiaj zbudowano w pierwszej połowie XV w. Rozbudowa prowadzona była prawdopodobnie przez naśladowcę Jana Baptysty Wenecjanina który przez trzydzieści lat prowadził warsztat budowlany i przebudowywał na Mazowszu kościoły sklepione charakterystyczną ornamentowaną kolebką.
Prawdopodobnie kościół powstawał etapami, a jego konstrukcję rozpoczęto od dostawienia do drewnianego kościoła murowanej zakrystii. Świadczy o tym data roczna 1534 znajdująca się nad okienkiem zakrystii. Następnie wzniesiono prezbiterium. Zgodnie z inskrypcjami zachowanymi w kościele, w 1538 r. istniały już przynajmniej  dwa fragmenty nowej budowli.

W 1651 r. powstał przy parafii tzw. szpital, czyli przytułek dla osób bezdomnych. Istniał on jeszcze w 1763 r., ale był w stanie wymagającym restauracji. W 1848 roku wybudowano dzwonnicę przy kościele . W 1868 roku przeprowadzono konserwację kościoła. Gospodarz ze wsi Bocheń, Marcin Flis, sfinansował renowację  ołtarza głównego w kościele oraz dwóch bocznych. W latach siedemdziesiątych XIX w. ówczesny proboszcz, ks. Michał Machnikowski, odnowił wewnątrz cały kościół, wstawiając nowe okna z witrażami oraz wymienił pokrycie dachu. W 1893 r. wykonane zostały wewnętrzne polichromie – około 40 wizerunków postaci świętych i emblematy. Dach i sklepienie kościoła zostały zniszczone w czasie I wojny światowej. Podczas odbudowy dach zakrystii i prezbiterium rozdzielone zostały gzymsem. 
W 1930 r. wzniesiono nowy chór muzyczny według projektu R. Gürtlera, a nową polichromię we wnętrzu kościoła wykonała Zofia Baudouin de Courtenay  ,która w 1918 roku  osiadła na stałe w Polsce. Polichromie wykonywała począwszy od 1926 r. między innymi w powiecie łowickim Chruślinie, Bielawach.


Zofia Baudouin de Courtenay siedzi pierwsza z lewej, nad nią stoi siostra Cezaria; zdjęcie zrobione w pensjonacie p. Morawskiej (siedzi z prawej strony) w Krynicy.




Pomiędzy znacznym szeregiem Proboszczy Chruślińskich ,którymi do roku 1853 ,zwykle byli sami infułaci,prałaci,i kanonicy gremijalni,spełniający obowiązki parafialne przez wikariuszów ,napotykamy ks.kanonika łowickiego Oporowicza /1644/którego orginalny portret na miedzi ,jakby o 4 oczach 2 nosach i ustach ,znajduje się zawieszony na jednym z filarów w Kolegiacie Łowickiej. 
On to ,pozostawił fundusz na odprawianie mszy .św. w kościele Chruślińskim ,skasowany w roku 1865  ,przestał istnieć.  
 


Pierwszym Proboszczem kanoniczne naznaczonym ,który stale mieszkał przy parafii ,był ks. Michał  Radkiewicz ,kanonik honorowy Łowicki, przeniesiony z Bełchowa w roku 1853 .Zarządzał parafią przez 8 lat ,a przy ciśniony wiekiem ,schorowany i sparaliżowany ,zniedołężniał zupełnie w skutek czego beneficjum Chruślinskie materialnie podupadło ,moralna zaś strona parafii ,dużo pozostawiała do życzenia .Władza kościelna ,chcąc zaradzić złemu delegowała w roku 1860 ks .Michała Franciszka Machnikowskiego ,Misjonarza przy kościele parafialnym w Pszczonowie ,na administratora Parafii ,pw. św. Michała Archanioła, oddając mu pełną władzę od dnia 11 Listopada tegoż roku.12 lat później ,rozpoczęta w roku 1872 gruntowna restauracja kościoła i wszystkich zabudowań kościelnych ,ukończoną została w roku 1974.
Dokument na pergaminie spisany w ramach za szkłem w zakrystii ,na ścianie zawieszony ,tak się o tej restauracji wyraża:


Michał Franciszek Machnikowski urodził się dnia 10 września 1820 roku w Łeknie w powiecie Wągrowieckim w Wielkim Księstwie  Poznańskim ,syn Michała i Konstancji z Paszkiewiczów. Początki nauki pobierał w domu ,a oddany do gimnazjum w Trzemesznie  w roku 1840 ukończył . W roku 1845 ,wstąpił do seminarium duchownego 
X.X. Misjonarzy u  Ś-go Krzyża w Warszawie i te po latach czterech ukończył.



Obecny kościół w Chruślinie pw. św. Michała Archanioła to budynek z cegły, gotycko-renesansowy, jednonawowy, orientowany, wzniesiony na planie prostokąta, z węższym, prawie kwadratowym prezbiterium, zamkniętym półkolistą absydą. Przy prezbiterium jest przybudówka mieszcząca zakrystię i skarbczyk. Po bokach nawy znajdują się przedsionek i kruchta. Nad szczytem góruje wieżyczka na sygnaturkę w kształcie okrągłej latarni. Ściany nawy i prezbiterium podzielone są wnękami arkadowymi, ponad arkadami w dolnej części podniebienia sklepiennego rząd ślepych arkadek. W wydzielonym półkolistą tęczą prezbiterium stoi ołtarz główny, wczesnobarokowy, z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem z 1635 r., w sukienkach w stylu regencji, fundacji arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego Jana Wężyka, prymasa Polski. W nawie stoją osiemnastowieczne barokowe ołtarze boczne: po lewej stronie z płaskorzeźbą św. Mikołaja i obrazem Najświętszego Serca Pana Jezusa, po prawej stronie z obrazami św. Walentego i św. Michała Archanioła.

Fotografie (1900-1914r)
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości.
autor: Broniewski Kazimierz

https://diecezja.lowicz.pl/parafia/sw-michala-archaniola-w-chruslinie/

https://polona.pl/item-view/e42d93fb-79b3-4bee-bcfe-dd0a472364fd?page=14
''Jubileusz 50-letniego kapłaństwa księdza Michała Franciszka Machnikowskiego''

 






piątek, 22 marca 2024

Łowicz - 07 Czerwca 1928 r - Bocheń, 16.VI.1929 r.


 Łowicz nie pamięta w swej historii jeszcze tak uroczystego obchodu święta Bożego Ciała ,jak tegoroczny .

Prezydent RP wysłuchał w towarzystwie generalnego adiutanta płk. Zahorskiego i rtm. Jurgewicza mszy świętej na Rynku łowickim ,po czym wyruszyła uroczysta procesja w której wzięły udział również Księżacy,  w malowniczych strojach regionu łowickiego .


  Tegoroczne święto Bożego Ciała w grodzie naszym wypadło nader uroczyście. Pogoda tak grymaśna do tej pory całkowicie nam dopisała: słoneczko z lekka przypiekało, łagodzone muskającym zefirkiem. Z powodu pięknego dnia ściągnęło  do miasta moc ludu i wycieczkowiczów. Rywalizowały ze sobą barwne stroje Księżaków z kostiumami przeróżnych korporacji i turystów. Całe miasto przystrojone odświętne flagami i emblematami państwowymi  z okazji przyjazdu Najdostojniejszego Gościa-Pana Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Z pośród ołtarzy ładnie udekorowanych zielenią i kwiatami szczególnym smakiem wyróżniał się ołtarz pierwszy , zbudowany przez miejscowego "Sokola". Naraz rozległ się huk kotłów przy towarzyszeniu dzwonów, dzwonków, dzwoneczków i śpiewów to procesja wyruszała z kolegiaty ku  malowniczo przystrojonym ołtarzom. Wyłonił się ze świątyni cały las chorągwi i sztandarów w otoczeniu barwnego wieńca dziewic, niosących wstęgi od nich i feretrony. Tuż przed celebrantem, ks kanonikiem Sobolewskim, proboszczem parafii św. Ducha, kroczącym pod rozpiętym baldachimem rozwinął się rozkoszny wianuszek dziewczątek z łowicka przybranych, sypiących kwiatki po drodze. Za celebrantem postępował Pan Prezydent w otoczeniu swej świty i władz lokalnych. Poza nim szła kompania honorowa ze sztandarem, a dalej władze municypalne  formacje mundurowe, szkoły, i .... mrowie pobożnych. Przy każdym ołtarzu chór kościelny wykonywał pieśni  religijne. Po uroczystości Pan Prezydent był na śniadaniu u ks. prałata  Stępowskiego, skąd odjechał na Blich do Szkoły Rolniczej, gdzie na przyjazd Najdostojniejszego Gościa zbudowana,  pomyślana, brama triumfalna, imitująca chatę chłopską na szczycie której umieszczono : pług, kosę, sierp i grabie. 

Spożywszy tam obiad, Pan Prezydent udał się do Bochenia w celu zwiedzenia  J. Urbanka i również raczył pozostać na przedstawieniu amatorskim ,,Wesele Łowickie' 'po czym  odjechał do stolicy. 

Rok później... Bocheń, 16.VI.1929 r.

Uczczenie rocznicy pobytu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej w Łowickiem.



   Chęć uczczenia rocznicy bytności Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej prof. Ignacego Mościckiego w Łowiczu — Szkole Rolniczej Blich i Bocheniu biegiem sportowym, zespołowo indywidualnym na przestrzeni 10-ciu kilometrów szlakiem przejazdu w ubiegłym roku Pana Prezydenta Mościckiego z Szkoły Rol. Blich. (Łowicz) do Bochenia w dniu 2 czerwca 1929 roku — była pomysłem świetnym, ale trudniejszym w wykonaniu. Najpierw „przeprawa" z sekretarzem. Powiada: — Ty zawsze coś nowego wymyślisz, a na mnie cała bieda się zwala. Prośby o nagrody pisz, zaproszenia na zawody pisz, różne  ogłoszenia drukuj, a tu człowiek niema wytchnienia, cały dzień pracuje, jak wół, że gdy przyjdzie wieczór o niczym nie można pomyśleć, tak się spać chce. Niema czasu odpocząć, nie mówiąc o rozrywce, jako młodemu, a tu jeszcze trzeba by pisać, więc kiedy? Przyznałem mu rację, gdyż i ze mną mniej więcej to samo. Chcąc jednak swój pomysł w czyn wprowadzić, zacząłem go przekonywać, że w pracy społecznej trzeba urwać coś czasu snowi a nawet i kościołowi, jak nie można inaczej. Trzeba jednak robić, żeby nie być niewolnikiem życia, poświęcającym wszystek czas, na zdobycie chleba. Chłopak szczery, więc można z nim było dojść do ładu. Gdyśmy wzięli do rady i komendanta — postanowiliśmy w tym dniu i zabawę urządzić — to może za jednym zamachem i jaki dochód wpadnie. Chociaż roboty ta zabawa dużo więcej przysporzy, bo trzeba by przedstawienie (a nie każdy wie, co kosztuje zdrowia dobranie i zbieranie na próby aktorów w Bocheniu) a i loteria by się zdała a przy tern i coś więcej...Myśląc o całości najwięcej swego starania wkładałem w zawody. Przy każdej okazji propagowałem, szczególnie wśród tych, którym wysłaliśmy zaproszenia, przekonywujące, że takie zawody najlepiej   upamiętnią bytność Pana Prezydenta Mościckiego w Łowickim, nie zapominając i o nagrodach, które odgrywają niemałą rolę. A jakie one będą, nie wiedziałem, gdyż ostatnie zawody w czasie imienin M. J. Piłsudskiego a właściwie nagrody na te zawody—resztę pieniędzy z kasy pochłonęły. Pisaliśmy o zasiłek do komitetu W.F. i P.W. — już trzeci rok na próżno, także i do Komitetu W.F. i P.W. powiatowego—też nic. Poradził nam pan Gretkowicz, urzędnik starostwa, jedyny pracownik Kierownictwa Obwodu Zw. Strzel. Łowicz, prosić listownie wybitniejsze jednostki o nagrody, (sam składając na ten cel 10 zł.)Lecz z tymi nagrodami szło, jak po grudzie. Nie mając żadnej] odpowiedzi na wysłane listy, postanowiłem osobiście tę sprawę przypomnieć. Pana pułkownika Kosseckiego po trzykrotnym zachodzeniu udało się zastać .Do zawodów odniósł się bardzo przychylnie i powiedział, że nagrodę przechodnią zespołową swego imienia da, lecz na dzień, w którym będą zawody, nie da się jej sprowadzić. Do pana starosty Strzeszewskiego, którego prosiliśmy o nagrodę przechodnią indywidualną, trudno się dostać. Dopiero pan Gretkowicz się dowiedział, że pan Starosta podobno taką nagrodę polecił zakupić oficerowi P. W. i W. F. Zapytany o powyższą nagrodę pan por. Polikowski powiedział, że nagroda będzie ale na zawody nie zdąży się jej zakupić. A żetony, o które prosiliśmy kpt. Nahurskiego będą? Też tak prędko nie będą. Więc jak to, w przeciągu dwuch tygodni nie można zakupić nagród? albo żetonów? Cóż my damy zawodnikom w czasie zawodów? Okazuje się, że, chcąc w ten sposób zdobyć nagrody, trzeba na pół roku przedtem o nie pisać i co tydzień przypominać, bo znów gotowi zapomnieć (nie można tego powiedzieć o wszystkich, lecz o większości).Nareszcie przychodzi dzień zawodów. Od rana deszcz, wiatr, nie da bram startu, ani mety zrobić .Wszystkie napisy na papierze (bo na inne nie było stać) zrywa a nawet  i zieleń, którą je przystrojono. Za zabawę na której dochód liczyliśmy—jeszcze gorzej. Pociesza nas tylko fant loterii, dany przez Komendanta Obwodu Łowicz Zw. Strzeleckiego, ob. Przygolickiego w postaci konia, który i tak zysk z loterii przedstawia. Po południu deszcz trochę przestaje, ale wiatr jeszcze większy. Nadchodzi i godzina4-ta pp. (16 g.). Autobus na szczęście przyszedł po zawodników, lecz zawodnicy się dopiero ściągają, niektórzy jeszcze się w kościele modlą, odległym o 7 kilometrów, niepomni na to, że przed zawodami nie trzeba się męczyć, a znalazło się i paru takich, którzy w ostatniej chwili, widząc że tu zabawa, dużo ładnych panien, wymówili się brakiem zdrowia, choć widziałem, że do tańca im go nie brakowało. Z tych powodów rwetes, wciąganie na ich miejsca innych, żeby nie rozbijać zespołów Dochodzi godzina 17-ta, o której miał być start, a tu z zespołu Dąbkowic trzech naciąga kostiumy, a dwóch jeszcze nadjeżdża rowerami autobus rusza, trzej na pół ubrani w kostiumy wskakują a tamci dwaj pozostają. Pocieszam tych co wsiedli że będą się mogli ubiegać o nagrody indywidualne. W autobusie tłoczno, pomimo że zespół Guźnia więcej pobożny zupełnie, nie dopisał. Dojeżdżamy na start, tam sędziowie zawodowi już puścili trzy zespoły, które, mając blisko start, od razu się tu zgłosiły. Zniecierpliwieni oczekiwaniem puszczają zawodników całą grupą a nie zespołami. Ja, widząc nasze opóźnienie, nie protestowałem. Zawodnicy idą dobrze. Co prawda tylko czołowi, gdyż już na przestrzeni 3-ech kilometrów wyciągnęli się prawie w kilometrowy ogon. Jadąc na rowerze chory i pod silny wiatr, ostatkiem sił staram się nadążyć czołowym, żeby mieć pewną kontrolę. Przechodzimy do wyników: 
Brało udział w zawodach (6) sześć zespołów po 5-ciu ludzi w kost. sport, i 3-ech poza zespołami, razem 34 zawodników. Po dość długich debatach sędziów, w skład których wchodzili: p. por. Polikowski, p. Gretkowicz, p. Kazimierski i chor. Shubert jako sędzia i starter ogłoszono wyniki i rozdano nagrody.
 Przybyły zespoły: 
- I zespół uczniowie Szkoły Roln. Blich w czasie 30 min. 56 sek., otrzymując dyplom na nagrodę przechodnią zespołową pana pułk Kosseckiego, dow. 10 pp. w Łowiczu i żetony tymczasowe.
-  II zespół strzelecki z Bochenia w czasie 34 min. 24 sek., otrzymując przycisk marmurowy i książki.
-  III zespół strzelców z Otolic w czasie 37 min. 20 sek., otrzymując oprawiony rocznik Strzelca i paczki ciastek.

I zawód. kol Szymczak Władysław w czasie 29 min. 3 sek., otrzymując dyplom na nagrodę przechodnią, indywidualną pana Starosty Strzeszewskiego i żeton brązowy.
 II zawód, kol. Kołodziejski Władysław w czasie 29 min. 46 sek., otrzymując niklowy zegarek i książkę.
 III zawód, kol. Rybus Jan w czasie 29 min. 52 sek., otrzymując niklową papierośnicę i książkę.
 Okazuje się, że zawody możliwie się udały, czego nie można powiedzieć o zabawie. Jedynie loteria pomimo nierozegrania po rozsprzedaniu fantów dała 142 zł. 85 gr. zysku.

 Bocheń, 16.VI.1929 r.
 St. Kazimierski.










sobota, 16 marca 2024

Obywatelki i obywatele gm. Łyszkowic! Za kilka dni staniemy wszyscy do wyborów samorządowych....


 /.../Za kilka dni będziemy wybierali rady gromadzkie ,które będą reprezentowały Wasze wsie - w gminie i powiecie .......

Nie daj się przekupić kiełbasą i wódką -głosuj według sumienia !!

Komitet gospodarczo -społeczny 

Wyborów do samorządu./.../ 1938 rok.👇


https://polona.pl/

Druki ulotne

Biblioteka Narodowa

Domena Publiczna


Wypili ,pogadali i wójta wybrali.1913 rok.






Legitymacja poświadczająca piastowanie stanowiska wójta.

''Galeria Staroci i Pamiątek Regionalnych'' 


1939 rok - ulica Gminna w Łyszkowicach. Po lewej widoczny ówczesny budynek Gminy Łyszkowice.

''Historia Łyszkowice ''


https://www.facebook.com/historialyszkowice




Lischkowitz

środa, 13 marca 2024

W kolebce Państwa Polskiego - Archikolegiata w Tumie .


 Tu modlili się wszyscy polscy królowie z wyjątkiem uciekiniera Walezego.

To tutaj romański fresk ,mógł być inspiracją dla autora pierwszego hymnu Polski ,który Rycerze odśpiewali przed Bitwą pod Grunwaldem . 

To tutaj arcybiskup gnieźnieński w imieniu króla przekazał 1409 roku poselstwu  zakonu krzyżackiego wiadomość :,,Wrogów Litwinów uważamy za naszych wrogów i jeżeli ich zaczepicie , skierujemy oręż przeciw  wam ''

Tutaj odbywały się synody, w tym ten słynny, pierwszy z roku 1081 zwołany przez Kazimierza Sprawiedliwego....uważany za pierwszy odbyty na ziemiach polskich sejm .

Nie zdobyli jej w 1241 roku Tatarzy, ale już w 1294 roku Litwini tak. Czynili to dwukrotnie Krzyżacy, później Szwedzi.

,,Przepraszam Cię Boże że będę do Ciebie strzelał ''....miał wyszeptać żołnierz wziąwszy na cel wieżę  kościoła w pierwszych dniach września 1939 roku. 


Przed wiekami na  bagnistej ziemi, wśród lasów łęgowych, dziś gubiącej swe dzieje w pomroku wieków , na wzgórku stoi starożytny kościół. Już za czasów Mieszka I ,wchodziły te ziemie w skład Państwa Polskiego,  stał tu warowny gród z ziemi i drzewa na błocie zbudowanym.


Grodzisko w Tumie. Makieta z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

Idąc z Piątku do Łęczycy ,rozciąga się widok w historycznej ziemi łęczyckiej, na prawym brzegu Bzury ,na horyzoncie rysuję się wioska z kościołem ,dziś dumnie Tum zwana .Przed wiekami szło się tu po kładkach przez błota ,a rzeka Bzura występując z koryta swego czyniła to miejsce często niedostępnym .W obrębie grodu za panowania  Bolesława Chrobrego swe opactwo około 1002 roku ,założyli benedyktyni za sprawą   Astyrka ,ucznia i protegowanego św. Wojciecha .Tę pierwszą placówkę chrześcijaństwa  ,zniszczyła okoliczna ludność ,zbuntowana przeciw Piastom  .
Opactwo Najświętszej Marii Panny po raz pierwszy wymienione zostało w bulli gnieźnieńskiej z 1136 roku („abbatia sancte Marie in castello Lancicie”). Jego fundacja przypuszczalnie związana była z okresem wzmożonego rozwoju organizacji kościelnej państwa piastowskiego po 1000 roku. Upadek opactwa,, nastąpić mógł , w czasie tzw. reakcji pogańskiej i kryzysu państwowości pierwszych Piastów. Spuścizna, spadek ,dorobek  po benedyktynach przeszedł w zarządzanie arcybiskupów gnieźnieńskich którzy postanowili w tym miejscu wznieść  Kolegiatę NMP i św. Aleksego., w czym pomogła księżna Salomea, wdowa po Bolesławie Krzywoustym, otrzymując jako odprawę wdowią ziemię łęczycką.

Przy tumskim kościele osadzone zostało dwunastoosobowe zgromadzenie kanoników świeckich, najstarsze w Polsce poza katedralne, pełne zgromadzenie kanonickie. W ten sposób kolegiata stała się drugą po katedrze kościelną placówką w archidiecezji gnieźnieńskiej. 

 
Średniowieczna kolegiata w Tumie była kościołem obronnym. Z jej wież widziano Tatarów ,w jej murach broniono się przed pogańskimi Litwinami ,chroniono się przed krzyżakami i Szwedami.


Nawiązując do budowy świątyni  nie sposób zacząć ,od diabła Boruty ,który przy  wznoszeniu murów kolegiaty, nie mało się natrudził. Jak nam wiadomo diabeł jak to diabeł, wody święconej się bał, ale wypić lubił i do miłości na ziemskim padole zawsze był skory .
Diabeł Boruta miał się zakochać w miejscowej dziewczynie i na jej prośbę nosić kamienie na budowę karczmy ,gdzie miało odbyć się ich wesele Po czasie odkrył, że ta wielka budowla raczej miejsca konsumpcji trunków wprowadzających  go w błogi stan   nie przypomina ,a raczej kościół gdzie narzeczeni ślubują sobie wierność we wszystkich wymiarach wspólnego życia. 
,,Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela''
Boruta wrzasnął ,,Do Diabła nie Podobne,,! - złość go ogarnęła tak okrutna, że wbił w świątynię swe łapy  i chciał ją wyrwać z ziemi. Na szczęście, pomimo że siły miał w sobie wiele, nie udało mu się zniszczyć poświęconej już budowli.






Kiedy dobrze się przyjrzymy,  na przeciwległej ścianie od wejścia do kościoła znajdziemy ślady olbrzymich, czarcich pazurów.

Na uroczystą konsekrację, która miała miejsce 21 maja 1161 roku, przybyło trzech książąt piastowskich, synów Bolesława Krzywoustego – Bolesław Kędzierzawy, Kazimierz Sprawiedliwy i Henryk Sandomierski. ,arcybiskup, gnieźnieński . Janik, biskup Krakowa. Mateusz, biskup. wrocławski Walter, kruszwicki Onold, mazowiecki Werner i liczne grono świeckich i duchownych. Był to pierwszy zjazd władców ówczesnej Polski. .To tutaj odbywały się synody, zjazdy  w tym ten słynny, z roku 1081 zwołany przez Kazimierza Sprawiedliwego ,który uważany jest za pierwszy odbyty na ziemiach polskich sejm ,lista obecnych na nim jest bardzo długa. Przybywają na niego najbardziej liczące się osoby w Polsce dzielnicowej, wszyscy biskupi na czele z arcybiskupem gnieźnieńskim oraz książęta i możnowładcy. Co na nim ustalono ?

 „Mówiąc obrazowo i stylem biblijnym, chodziło o to, kto będzie strzygł owieczki”

/.../Na zjeździe ograniczono urzędnikom książęcym prawo żądania podwodów i żywności w czasie podróży przez dobra duchowieństwa oraz zniesiono ''ius spolii'', pozwalające księciu przejmować majątek zmarłego biskupa. Był to pierwszy akt zrzeczenia się przez panującego części swych uprawnień na rzecz określonej grupy społecznej. Ulgi dotyczyły majątku biskupów, a nie chłopów bezpośrednio, którym duchowny zwierzchnik mógł nadal wyznaczać daniny i powinności/../

Jan Matejko, „Pierwszy Sejm w Łęczycy” z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”


W 1241 roku oparła się najazdowi Tatarów, ale we czwartek po Zielonych Świątkach  1294 roku  ,książę Litewski Witenes za porozumieniem z Bolesławem księciem Mazowsza  przez bory i lasy ,najechał te ziemie w liczbie tysiąc osiemstet jezdnych .Podstępem dostają się do kolegiaty ,przebierając się zamiejscowych pielgrzymów. Lud zgromadzony na nabożeństwie wymordowali ,a część w niewole wzieli .Prałatów ,kanoników ,kapłanów ,którzy w dużej liczbie przybyli na uroczystości  Zesłania Ducha Świętego w łyka pobrali i rozerwali końmi . 

według opisu Kroniki Jana Długosza:

[...]Rok pański 1294. Książę litewski Witenes napada na ziemie łęczycką z wojskiem konnym w liczbie 1800 ludzi : Litwinów, Prusów i Żmudzinów. Kiedy w czwartek po Zielonych Świętach wtargnęli do niej przez lasy i gaje za pozwoleniem i przy poparciu księcia Mazowsza Bolesława w tak milczącym i nieznanym szyku, że zmylili wszystkich, którzy ich mijali, atakując najpierw kolegiatę w Łęczycy i mordując tam lub zabierając do niewoli wielką liczbę ludu mężczyzn i kobiet, którzy się tam zgromadzili dla uczczenia święta. Prałatów, kanoników i kapłanów pana biorą bez litości do niewoli, a szaty liturgiczne, naczynia i klejnoty rozgrabiają. Pozostałych, którzy schronili się w kościele i bronili się w nim mężnie, przez podpalenie sąsiednich domów otaczających kościół i przeniesienie ognia na kolegiatę duszą i tracą. Wrogowie rozbiegli się następnie po wsiach i osadach i zabrawszy wielki łup w postaci ludzi i bydła pospiesznie wracali. Nie zniósł porażki własnej i swego wojska książę łęczycki Kazimierz, lecz ze wszystkimi rycerzami ziemi łęczyckiej zaczął ścigać barbarzyńców. Kiedy ich dopadł w położonej blisko miasta Sochaczewa nad rzeką Bzurą wsi Żuków (według innych koło wsi Trojanowa) nie licząc się z małą liczebnością swojego wojska i chmarą wrogów, rzuca się na barbarzyńców. I po krwawej walce, kiedy wielu jeńców w ferworze bitwy umknęło, pokonana przez chmarę barbarzyńców, walcząc bardzo odważnie w pierwszych szeregach, pada w największym tłumie wrogów i ponosi chlubną śmierć. Gdy ten (książę) zginął, Polacy zaczęli uciekać na wszystkie strony. Wielu spośród Polaków, unikając zaszczytnej śmierci, narażają się na haniebną. Toną w rzece Bzura za którą toczyła się walka, ponieważ wody wtedy wskutek deszczu wezbrały. Litwini wzięli i łup i zwycięstwo. A łup, jaki zebrali w postaci jeńców polskich, był podobno tak wielki, że przy podziale każdemu barbarzyńcy przypadło dwudziestu chrześcijan, Polaków. Książę łęczycki Kazimierz nie pozostawił po sobie nikogo[...]

Kilkanaście lat później Łęczycę najechali Krzyżacy, którzy w 1306 i ponownie w 1331 roku spustoszyli okoliczne tereny. Przez kilka dziesięcioleci na przełomie XIII i XIV wieku kolegiata pozostawała zrujnowana. Odbudowę przeprowadził arcybiskup Jarosław Bogoria ze Skotnik.


W 1705 roku Łęczycę najechali Szwedzi, niszcząc przy tym także kolegiatę. W 1818 car Aleksander I Romanow zarządził kasatę łęczyckiej kapituły i kolegiata straciła swoją rangę. Od tego momentu aż do 1915 pozostawała kościołem parafialnym. Podczas bitwy nad Bzurą w 1939 roku została częściowo zniszczona i spalona. ,,Przepraszam Cię Boże że będę do Ciebie strzelał ''....miał wyszeptać żołnierz wziąwszy na cel wieżę  kościoła gdzie obserwację terenu prowadzili Niemcy ,kierujący ogniem  swej artylerii .


W najstarszej części kościoła, absydzie zachodniej odkryto w 1952 r. polichromię z XII w. z dobrze zachowanym, typowym w kościołach romańskich, a wywodzącym się z kościołów bizantyjskich motywem ikonograficznym deesis (gr. prośba, błaganie).



Romański fresk z wizerunkiem Chrystusa Pantokratora w towarzystwie Maryi i Jana Chrzciciela na którym dojrzymy jeszcze czterech cherubinów, przedstawionych jako cztery istoty żyjące, opisane w wizji Ezechiela. W najmniej czytelnym dolnym pasie rozmieszczone zostały w trzech grupach prawdopodobnie postacie dwunastu siedzących Apostołów. Do  motywu, w którym centralną postacią jest Chrystus na tronie, a po jego bokach stoją orędownicy ludzi, odpowiednio: po prawym – Maria, Matka Boża w modlitewnej pozie, po lewym – Jan Chrzciciel, nawiązuje „Bogurodzica”, najstarsza polska pieśń religijna , uznawana za najstarszy zachowany utwór literacki w języku polskim. I jak nie którzy twierdzą to przedstawienie w Tumskiej kolegiacie  mogło być inspiracją dla autora Bogurodzicy , pierwszego hymnu Polski .

''Bogurodzica dziewica, Bogiem sławiena Maryja,
U twego syna Gospodzina matko zwolena, Maryja!
Zyszczy nam, spuści nam.
    Kyrieleison.....''

Według opisu Kroniki Jana Długosza, została ona odśpiewana przez rycerstwo polskie przed rozpoczęciem bitwy pod Grunwaldem, 15 lipca 1410 r.
„Kiedy zaczęła rozbrzmiewać pobudka, całe wojsko królewskie zaśpiewało donośnym głosem ojczystą pieśń Bogurodzica, a potem potrząsając kopiami rzuciło się do walki.”



W jednej z kaplic znajduje się XV-wieczna chrzcielnica w kształcie kielicha wykuta z kamienia dość zdobnie .Fundował ją prawdopodobnie ks. Maciej Wargawski ,gdyż posiada te same herby co i jego grobowiec .Najciekawszą jednak jest przykrywa chrzcielnicy ,która ma formę stożkową ,wykutą z miedzi .Dawnej była to powszechna praktyka, mająca zapobiec wykradaniu przez czarownice wody święconej. To co ją czyni zagadkową ,są napisy i ozdoby .Korpus jest podzielony na cztery pola ,z których każde ma na środku podkowiaste łuki ,rogami zwrócone w górę .W środku każdej podkowy wygniecione zostało   zwierzątko czworonożne , a to gwiazdę ,strzałę ,krzyż lub rozetkę ,poniżej biegnie wokoło napis dotąd nie odczytany , pisany pismem  runicznym. Nazwa tego pisma pochodzi od gockiego słowa "runa", czyli tajemnica. Przykrywa chrzcielnicy miała kiedyś przykrywać ,wieżę lub basztę pogańską ,byłaby więc starszą od Kolegiaty ?



Tu rodziła się Polska - Archikolegiata  w Tumie jest najwspanialszym obiektem sakralnym z początków państwowości polskiej. Nie dziwi zatem, że to właśnie tutaj odbyły się w 1967 r. uroczystości kończące milenium Polski, prowadzone przez prymasa Stefana Wyszyńskiego i kardynała Karola Wojtyłę.

Wieszczowi -Lud Księżacki z Łowickiego (1927 r.)„Bo królom był równy…”.

 Księżanki z wieńcem przed mostem Poniatowskiego w Warszawie . Sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego z paryskiego Cmentarza Montmartre do ...