Łowicz nie pamięta w swej historii jeszcze tak uroczystego obchodu święta Bożego Ciała ,jak tegoroczny .Prezydent RP wysłuchał w towarzystwie generalnego adiutanta płk. Zahorskiego i rtm. Jurgewicza mszy świętej na Rynku łowickim ,po czym wyruszyła uroczysta procesja w której wzięły udział również Księżacy, w malowniczych strojach regionu łowickiego .
Tegoroczne święto Bożego Ciała w grodzie naszym wypadło nader uroczyście. Pogoda tak grymaśna do tej pory całkowicie nam dopisała: słoneczko z lekka przypiekało, łagodzone muskającym zefirkiem. Z powodu pięknego dnia ściągnęło do miasta moc ludu i wycieczkowiczów. Rywalizowały ze sobą barwne stroje Księżaków z kostiumami przeróżnych korporacji i turystów. Całe miasto przystrojone odświętne flagami i emblematami państwowymi z okazji przyjazdu Najdostojniejszego Gościa-Pana Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Z pośród ołtarzy ładnie udekorowanych zielenią i kwiatami szczególnym smakiem wyróżniał się ołtarz pierwszy , zbudowany przez miejscowego "Sokola". Naraz rozległ się huk kotłów przy towarzyszeniu dzwonów, dzwonków, dzwoneczków i śpiewów to procesja wyruszała z kolegiaty ku malowniczo przystrojonym ołtarzom. Wyłonił się ze świątyni cały las chorągwi i sztandarów w otoczeniu barwnego wieńca dziewic, niosących wstęgi od nich i feretrony. Tuż przed celebrantem, ks kanonikiem Sobolewskim, proboszczem parafii św. Ducha, kroczącym pod rozpiętym baldachimem rozwinął się rozkoszny wianuszek dziewczątek z łowicka przybranych, sypiących kwiatki po drodze. Za celebrantem postępował Pan Prezydent w otoczeniu swej świty i władz lokalnych. Poza nim szła kompania honorowa ze sztandarem, a dalej władze municypalne formacje mundurowe, szkoły, i .... mrowie pobożnych. Przy każdym ołtarzu chór kościelny wykonywał pieśni religijne. Po uroczystości Pan Prezydent był na śniadaniu u ks. prałata Stępowskiego, skąd odjechał na Blich do Szkoły Rolniczej, gdzie na przyjazd Najdostojniejszego Gościa zbudowana, pomyślana, brama triumfalna, imitująca chatę chłopską na szczycie której umieszczono : pług, kosę, sierp i grabie.
Spożywszy tam obiad, Pan Prezydent udał się do Bochenia w celu zwiedzenia J. Urbanka i również raczył pozostać na przedstawieniu amatorskim ,,Wesele Łowickie' 'po czym odjechał do stolicy.
Rok później... Bocheń, 16.VI.1929 r.
Uczczenie rocznicy pobytu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej w Łowickiem.
Chęć uczczenia rocznicy bytności Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej prof. Ignacego Mościckiego w Łowiczu — Szkole Rolniczej Blich i Bocheniu biegiem sportowym, zespołowo indywidualnym na przestrzeni 10-ciu kilometrów szlakiem przejazdu w ubiegłym roku Pana Prezydenta Mościckiego z Szkoły Rol. Blich. (Łowicz) do Bochenia w dniu 2 czerwca 1929 roku — była pomysłem świetnym, ale trudniejszym w wykonaniu. Najpierw „przeprawa" z sekretarzem. Powiada: — Ty zawsze coś nowego wymyślisz, a na mnie cała bieda się zwala. Prośby o nagrody pisz, zaproszenia na zawody pisz, różne ogłoszenia drukuj, a tu człowiek niema wytchnienia, cały dzień pracuje, jak wół, że gdy przyjdzie wieczór o niczym nie można pomyśleć, tak się spać chce. Niema czasu odpocząć, nie mówiąc o rozrywce, jako młodemu, a tu jeszcze trzeba by pisać, więc kiedy? Przyznałem mu rację, gdyż i ze mną mniej więcej to samo. Chcąc jednak swój pomysł w czyn wprowadzić, zacząłem go przekonywać, że w pracy społecznej trzeba urwać coś czasu snowi a nawet i kościołowi, jak nie można inaczej. Trzeba jednak robić, żeby nie być niewolnikiem życia, poświęcającym wszystek czas, na zdobycie chleba. Chłopak szczery, więc można z nim było dojść do ładu. Gdyśmy wzięli do rady i komendanta — postanowiliśmy w tym dniu i zabawę urządzić — to może za jednym zamachem i jaki dochód wpadnie. Chociaż roboty ta zabawa dużo więcej przysporzy, bo trzeba by przedstawienie (a nie każdy wie, co kosztuje zdrowia dobranie i zbieranie na próby aktorów w Bocheniu) a i loteria by się zdała a przy tern i coś więcej...Myśląc o całości najwięcej swego starania wkładałem w zawody. Przy każdej okazji propagowałem, szczególnie wśród tych, którym wysłaliśmy zaproszenia, przekonywujące, że takie zawody najlepiej upamiętnią bytność Pana Prezydenta Mościckiego w Łowickim, nie zapominając i o nagrodach, które odgrywają niemałą rolę. A jakie one będą, nie wiedziałem, gdyż ostatnie zawody w czasie imienin M. J. Piłsudskiego a właściwie nagrody na te zawody—resztę pieniędzy z kasy pochłonęły. Pisaliśmy o zasiłek do komitetu W.F. i P.W. — już trzeci rok na próżno, także i do Komitetu W.F. i P.W. powiatowego—też nic. Poradził nam pan Gretkowicz, urzędnik starostwa, jedyny pracownik Kierownictwa Obwodu Zw. Strzel. Łowicz, prosić listownie wybitniejsze jednostki o nagrody, (sam składając na ten cel 10 zł.)Lecz z tymi nagrodami szło, jak po grudzie. Nie mając żadnej] odpowiedzi na wysłane listy, postanowiłem osobiście tę sprawę przypomnieć. Pana pułkownika Kosseckiego po trzykrotnym zachodzeniu udało się zastać .Do zawodów odniósł się bardzo przychylnie i powiedział, że nagrodę przechodnią zespołową swego imienia da, lecz na dzień, w którym będą zawody, nie da się jej sprowadzić. Do pana starosty Strzeszewskiego, którego prosiliśmy o nagrodę przechodnią indywidualną, trudno się dostać. Dopiero pan Gretkowicz się dowiedział, że pan Starosta podobno taką nagrodę polecił zakupić oficerowi P. W. i W. F. Zapytany o powyższą nagrodę pan por. Polikowski powiedział, że nagroda będzie ale na zawody nie zdąży się jej zakupić. A żetony, o które prosiliśmy kpt. Nahurskiego będą? Też tak prędko nie będą. Więc jak to, w przeciągu dwuch tygodni nie można zakupić nagród? albo żetonów? Cóż my damy zawodnikom w czasie zawodów? Okazuje się, że, chcąc w ten sposób zdobyć nagrody, trzeba na pół roku przedtem o nie pisać i co tydzień przypominać, bo znów gotowi zapomnieć (nie można tego powiedzieć o wszystkich, lecz o większości).Nareszcie przychodzi dzień zawodów. Od rana deszcz, wiatr, nie da bram startu, ani mety zrobić .Wszystkie napisy na papierze (bo na inne nie było stać) zrywa a nawet i zieleń, którą je przystrojono. Za zabawę na której dochód liczyliśmy—jeszcze gorzej. Pociesza nas tylko fant loterii, dany przez Komendanta Obwodu Łowicz Zw. Strzeleckiego, ob. Przygolickiego w postaci konia, który i tak zysk z loterii przedstawia. Po południu deszcz trochę przestaje, ale wiatr jeszcze większy. Nadchodzi i godzina4-ta pp. (16 g.). Autobus na szczęście przyszedł po zawodników, lecz zawodnicy się dopiero ściągają, niektórzy jeszcze się w kościele modlą, odległym o 7 kilometrów, niepomni na to, że przed zawodami nie trzeba się męczyć, a znalazło się i paru takich, którzy w ostatniej chwili, widząc że tu zabawa, dużo ładnych panien, wymówili się brakiem zdrowia, choć widziałem, że do tańca im go nie brakowało. Z tych powodów rwetes, wciąganie na ich miejsca innych, żeby nie rozbijać zespołów Dochodzi godzina 17-ta, o której miał być start, a tu z zespołu Dąbkowic trzech naciąga kostiumy, a dwóch jeszcze nadjeżdża rowerami autobus rusza, trzej na pół ubrani w kostiumy wskakują a tamci dwaj pozostają. Pocieszam tych co wsiedli że będą się mogli ubiegać o nagrody indywidualne. W autobusie tłoczno, pomimo że zespół Guźnia więcej pobożny zupełnie, nie dopisał. Dojeżdżamy na start, tam sędziowie zawodowi już puścili trzy zespoły, które, mając blisko start, od razu się tu zgłosiły. Zniecierpliwieni oczekiwaniem puszczają zawodników całą grupą a nie zespołami. Ja, widząc nasze opóźnienie, nie protestowałem. Zawodnicy idą dobrze. Co prawda tylko czołowi, gdyż już na przestrzeni 3-ech kilometrów wyciągnęli się prawie w kilometrowy ogon. Jadąc na rowerze chory i pod silny wiatr, ostatkiem sił staram się nadążyć czołowym, żeby mieć pewną kontrolę. Przechodzimy do wyników:
Brało udział w zawodach (6) sześć zespołów po 5-ciu ludzi w kost. sport, i 3-ech poza zespołami, razem 34 zawodników. Po dość długich debatach sędziów, w skład których wchodzili: p. por. Polikowski, p. Gretkowicz, p. Kazimierski i chor. Shubert jako sędzia i starter ogłoszono wyniki i rozdano nagrody.
Przybyły zespoły:
- I zespół uczniowie Szkoły Roln. Blich w czasie 30 min. 56 sek., otrzymując dyplom na nagrodę przechodnią zespołową pana pułk Kosseckiego, dow. 10 pp. w Łowiczu i żetony tymczasowe.
- II zespół strzelecki z Bochenia w czasie 34 min. 24 sek., otrzymując przycisk marmurowy i książki.
- III zespół strzelców z Otolic w czasie 37 min. 20 sek., otrzymując oprawiony rocznik Strzelca i paczki ciastek.
I zawód. kol Szymczak Władysław w czasie 29 min. 3 sek., otrzymując dyplom na nagrodę przechodnią, indywidualną pana Starosty Strzeszewskiego i żeton brązowy.
II zawód, kol. Kołodziejski Władysław w czasie 29 min. 46 sek., otrzymując niklowy zegarek i książkę.
III zawód, kol. Rybus Jan w czasie 29 min. 52 sek., otrzymując niklową papierośnicę i książkę.
Okazuje się, że zawody możliwie się udały, czego nie można powiedzieć o zabawie. Jedynie loteria pomimo nierozegrania po rozsprzedaniu fantów dała 142 zł. 85 gr. zysku.
Bocheń, 16.VI.1929 r.
St. Kazimierski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz