ks. Tadeusz Burzyński ( 1914-1944)
Zginął w pierwszej godzinie Powstania Warszawskiego udzielając pomocy rannym powstańcom. Pochowany został na podwórzu. Później przeniesiono go na cmentarz w rodzinnej miejscowości w Chruślinie pow. Łowicz , gdzie do czasu ekshumacji spoczywał w grobie rodzinnym. W 70-tą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego doczesne szczątki Księdza spoczęły w Bazylice Archikatedralnej Łódzkiej.ks. Burzyński był pierwszym kapelanem, który poległ w Powstaniu Warszawskim.
Na chrzcie św. nadano mu imiona: Franciszek Tadeusz ,urodził się 8 października 1914 r. w Chruślinie koło Łowicza jako drugie dziecko z czworga synów w rolniczej rodzinie Mateusza Burzyńskiego i Franciszki z domu Szymańskiej. W swojej rodzinnej miejscowości ukończył cztery klasy, nastepnie gimnazjum im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Łowiczu, które ukończył z wyróżnieniem w 1933 r.W tym okresie był harcerzem i członkiem Sodalicji Mariańskiej Codziennie przed lekcjami służył do Mszy kapelanowi miejscowego szpitala św. Tadeusza .W tym czasie napisał kilkanaście wierszy, w których wyrażał swoje głębokie uczucia religijne, rozwinęły się u niego zainteresowania naukowe, a wśród nich zamiłowanie do łaciny i języka francuskiego. Po odebraniu świadectwa dojrzałości ,pragnął wstąpić do Zakonu Ojców Jezuitów, ale po święceniach kapłańskich starszego brata Jana, które ten otrzymał w 1931 r., decyduje się wstąpić we wrześniu 1933 r.do Wyższego Seminarium Diecezjalnego w Łodzi. Pod czas nauki kontynuował działalność harcerską w tamtejszym Harcerskim Kręgu Kleryckim. W czasie alumnatu wybrany został na dziekana alumnów, co było wyrazem uznania dla jego osoby. W 21 sierpnia 1938 r. przyjął święcenia prezbiteratu z rąk biskupa Włodzimierza Jasińskiego w łódzkiej katedrze. Zaraz po wakacjach został skierowany przez ordynariusza na dalsze studia teologiczne na Uniwersytecie Warszawskim, które rozpoczął w roku akademickim 1938/39.Po wybuchu II wojny światowej kontynuował , mimo śmiertelnego zagrożenia ze strony okupanta, konspiracyjnie studia teologiczne w ramach Tajnego nauczania ,Uniwersytetu Warszawskiego, pod kierunkiem ks. prof. Eugeniusza Dąbrowskiego. W czasie wojny ks. Tadeusz Burzyński mieszkał w domu sióstr szarytek ze Zgromadzenia św. Wincentego à Paulo (CM) w miejscowości Pęchery koło Piaseczna. Siostry roztaczały opiekę nad chorymi w ich domach, pomagały wysiedleńcom i uciekinierom wojennym oraz prowadziły ambulatorium dla chorych oraz przedszkole dla dzieci. Ksiądz Tadeusz sprawował tam funkcję kapelana oraz pracował fizycznie w miejscowym folwarku. Pod koniec lipca 1944 r. Ks. Tadeusz Burzyński udał się do Warszawy, by zastąpić ks. Jana Zieję w obowiązkach kapelana Domu Zgromadzenia SS. Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego przy ulicy Ks. Siemca (dziś ul. Wiślana 2).
Jako żołnierz Armii Krajowej wiedział, że w stolicy lada moment rozpocznie się powstanie. Do Warszawy chciał jechać z nim najmłodszy jego brat Wiktor jak wspomina :
„kiedy jechaliśmy do Warszawy w lipcu 1944 roku mówił mi już w Warszawie, że gdyby zginął, to mam powiadomić Rodziców i pochować go gdzie się da. Tadeusz odradzał mi wiązanie się w walką podziemną. Mówił, że musze przeżyć tę wojnę, by pomagać mamie”.
Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego (o godz. 16.00) ks. Burzyński wystawił Najświętszy Sakrament w kaplicy klasztornej i rozpoczął adorację. Tymczasem siostry urszulanki, również przygotowane na wybuch powstania, zaczęły organizować szpital polowy.
W pierwszych minutach Powstania Warszawskiego, jeszcze przed godz. W 17, oddziały zgrupowania ,,Krybar'' uderzyły na Uniwersytet Warszawski. Od ulicy Oboźnej zaatakowała Niemców kompania por. Mariana Mokrzyckiego ps. ,,Bicz'', a z domów u podnóża Skarpy Wiślanej kompania por.Edwarda Kiełczykowskiego ps. ,,Dan'', Niemcy silnie umocnieni na uniwersytecie i w Pałacu Kazimierzowskim na Skarpie Wiślanej mieli doskonały widok na całe Powiśle. Ogniem cekaemów i granatników sparaliżowali wszelki ruch, również na Wybrzeżu Kościuszkowskim. Wśród powstańców i mieszkańców Powiśla, którzy wybiegali na ulice j podwórza, padali zabici i ranni.
Umierał z całkowitą świadomością, Siostra - SJK Franciszka Popiel, naoczny świadek tamtych wydarzeń, zapisała:
W tym samym czasie ktoś daje znać księdzu Tadeuszowi, że jest ranny na ulicy…
Wziął z zakrystii Oleje św. i jak stał, w komży i białej stule, w której przed chwilą był przy ołtarzu, wyszedł za siostrami… Raptem, tuż za nimi wybucha granat… Od strony ul. Ks. Siemca dolatuje rozpaczliwy krzyk kobiecy: Ratujcie, ksiądz ranny leży na sąsiednim podwórku! Drugi patrol sanitarny gotów. Tym razem z noszami wychodzą harcerki. Po chwili wracają wolno dźwigając na noszach naszego ks. Tadeusza. Biała komża broczy krwią, twarz bielusieńka, nie do poznania, okryta kroplistym potem. Kładziemy go na stole na salce. Siostra doktor zbadała ranę. Kula uderzyła w plecy, przeszła przez aortę. Nadziei nie ma żadnej…Ks. Kan. Biernacki oddaje mu swoją kapłańską usługę, po czym przynosi Pana Jezusa. Ks. Tadeusz modli się nieustannie: Jezu, kocham Cię, Jezu, adoruję Cię…
Jeszcze osiem Mszy św. miałem odprawić. Otrzymałem ofiary. Już nie będę mógł. Niech inny ksiądz odprawi…
Teraz puls bije coraz słabiej, wolniej; modlące wargi przestają się poruszać. Siostry, które licznie zgromadziły się wokół, poklękały i zaczęły głośno odmawiać modlitwy za konających. W czasie tych modlitw nasz bohaterski ksiądz Tadeusz spokojnie, pokornie i cicho… zobaczył Boga”.
Skonał w niecałe pół godziny po przyniesieniu go do nas.....Siostra Stanisława Czekanowska, urszulanka, jako naoczny świadek tak relacjonuje moment śmierci ks. Tadeusza:
„Zaraz po wyjściu naszego patrolu wezwano również do umierającego na ulicy naszego księdza, który przez część wakacji pełnił funkcję kapelana, gorliwego bardzo ks. Tadeusza Burzyńskiego. Wypatrywałam wówczas rannych na najbliższych ulicach. W pewnej chwili ujrzałam ks. Burzyńskiego w komży i stule podążającego ul. Gęstą, pod murem domu nr 3. Wkrótce potem usłyszałam ruch na naszym podwórzu; jakieś dziewczęta (patrol harcerek) przybiegły z noszami, a gdy zeszłam do jadalni, zobaczyłam zbroczonego krwią człowieka, ułożonego w przedniej części salki, blisko okien, i siostrę dr Wojno szykującą się do opatrunków. Z trudnością rozpoznawałam w tym wykrwawionym już prawie człowieku naszego księdza. Jakim sposobem znaleziono go, z przestrzeloną piersią, na podwórzu domu przy ul. Ks. Siemca 4? Chyba ugodzony kulą zboczył w podwórze tylnymi drzwiami, od Gęstej, i padł z wyczerpania. Miał również rany na nogach i rękach. Podczas kiedy przygotowywałyśmy go do opatrunków, walcząc z poszarpaną komżą i sutanną, ks. kan. Biernacki przyniósł rannemu Komunię św. i wysłuchał spowiedzi. Olejów św. nałożyć nie mógł, gdyż naczyńko znaleziono i przyniesiono nam dopiero następnego dnia. Jak się jednak później okazało, ks. Burzyński został namaszczony przez ks. Pisarskiego, salezjanina, zanim jeszcze przyniesiono go do nas. Ksiądz Burzyński cierpiał bardzo. Umierał z całkowitą świadomością. Przed i po Komunii modlił się półgłosem i miałyśmy przeświadczenie, że jest gotów i dojrzały do oglądania Boga w wiekuistej światłości. Skonał w niecałe pół godziny po przyniesieniu go do nas. Wiele sióstr i mieszkańców naszego domu modliło się przy nim aż do jego śmierci".
Był pierwszym kapelanem, który poległ w Powstaniu Warszawskim. Rozkazem Komendy Okręgu Warszawskiego AK z 27 sierpnia 1944 r., on i siostry urszulanki, które razem z nim zginęły, zostali pośmiertnie odznaczeni Krzyżem Walecznych.
Ks. Tadeusz Burzyński należy do drugiej grupy męczenników z okresu II wojny światowej, których proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 2003 r. 1 sierpnia 2014 r., w 70. rocznicę wybuchu powstania, jego doczesne szczątki spoczęły w Bazylice Archikatedralnej Łódzkiej.
zdjęcie dzięki uprzejmości Pan Marek Wojtylak. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz