|
fot: ''Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości'' |
Wieś arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w ziemi rawskiej województwa rawskiego powiatu sochaczewskiego ,znajdująca się na szlaku pocztowo -handlowym z Torunia do Lwowa 1792 r .Przez Bełchów przechodził gościniec- trakt - Rawa -Skierniewice -Łowicz .Odcinek tego gościńca od Bełchowa do Łowicza był równy ,piaszczysty, wysadzony Lipami ,które dawały cień w upalne dni ,a zimą chroniły w znaczny sposób drogę przed zaspami. Od Bełchowa do Skierniewic droga była nie równa ,dołkowata, bagnista ,miejscami kamienista .Trakt, gościniec ,Łowicz -Rawa ze Skierniewic biegł polem otwartym i borem do Strzybogi ,dalej przez Starą Rawę ,Wołuczę do Rawy. Gościniec ten do dziś zachował tę samą trasę a od Łowicza biegł w kierunku Kutna i innych miast .Było to odgałęzienie drogi handlowej bałtycko -czarnomorskiej znanej już w epoce Piastów.
Województwo rawskie (1462-1793)
Karol de PERTHEES, MAPPA SZCZEGULNA WOIEWODZTWA RAWSKIEGO … MDCCXCII.
Perthées, Karol de (1740-1815) Autor dedykacji: mapa zrządzona z innych wielu map miejscowych tak dawniej jak i świeżo odrysowanych tudzież gościńcowych i niewątpliwych wiadomości wszystko według reguł geograficznych i obserwacji astronomicznych.
Pierwsza wzmianka o wsi, leżącej w obrębie dóbr łowickich arcybiskupów gnieźnieńskich, pochodzi z 1366 r., z okresu rządów abpa Jarosława Bogorii Skotnickiego. Znana w XIV wieku dąbrowa ,,Belchow''od bełch ,błoto grzęzawisko ,moczary nadrzeczne ,położona między Bobrownikami ,Stachlewem i Sierakowicami ,a ciągnąca się po obydwu brzegach rzeki ''Lupii'' (Łupia -Skierniewka) ,ustąpiła w 1366 roku miejsca osadzie o nazwie Bełchów. Na tę osadę wykarczowano tylko część dąbrowy ,albowiem Jan Przerębski (ok. 1519–1562). podkanclerzy koronny, arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski w 1561 roku, za szczególne względem siebie usługi Mikołaja Tarnowskiego ,pozwolił mu karczować 4 wółki gruntu w lasach między Bełchowem i Bobrownikami na założenie wójtostwa. Nazwa wsi Bełchów ,niewątpliwie topograficzna ,na co wskazuje sama nazwa i położenie geograficzne .Język polski na oznaczenie miejsc bagnistych posiadał słowa :bełch,bełsz ,bełszych i bełk ,które oznaczały błoto i wir wodny.
Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich (1880-1914)czytamy :
[...] Bełchów ,wieś nad rzeką Skierniewka ,powiat łowicki ,przy drodze ze Skierniewic do Łowicza ,na prawo od linii drogi żelaznej Warszawsko Bydgoskiej W 1827 roku liczył domów 35 ,mieszkańców 257 .,obecnie ma 52 domy i 147 mieszkańców .Posiada kościół parafialny ,który istniał już w roku 1694 ,dzisiejszy murowany wzniesiony ze składek parafian w ostatnich czasach. Parafia Bełchowska dekanatu łowickiego ma 1804 dusz.[...]
W XIX wieku w parafii były 4 młyny ,2 plantacje tytoniu ,2 gorzelnie ,6 karczm ,4 dwory szlacheckie.
|
fot: ''Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości'' |
Historia parafii w Bełchowie sięga połowy XVII w. Pierwszy kościół w tym miejscu, zapewne drewniany, dedykowany św. Maciejowi Apostołowi, wybudowany został przed 1548 r., jako filialny parafii w Skierniewicach, do której Bełchów przynależał. Konsekrował go w tymże 1548 r. biskup sufragan gnieźnieński Sebastian Żydowski. W sto lat później, tj. 1 IV 1648 r., przy kościele tym arcybiskup metropolita gnieźnieński Maciej Łubieński, prymas Polski, erygował parafię pw. św. Macieja Apostoła, wydzielając ją z parafii św. Jakuba Apostoła w Skierniewicach. Kościół ten w 1755 r. odnowiono oraz dobudowano wieżę i zakrystię. Przetrwał on do roku 1826 r. Ze względu na zły stan techniczny rozebrano go. Liturgię w tym czasie sprawowano w Dzierzgowie, w prowizorycznej kaplicy postawionej na gruntach kościelnych.
W 1832 r. zbudowano w Bełchowie drewniany, prowizoryczny kościołek, który przetrwał do 1866 r. Dzięki staraniom ówczesnego proboszcza ks. Juliana Turulskiego (1865-1867) ze składek parafian wybudowano obecny kościół murowany, jednonawowy, orientowany. W tamtym okresie wszystkie kościoły na terenie ziem polskich powstawały w wyniku działań i pozwoleń zaborców , jednakże parafia Bełchów odznaczyła się tym, iż mieszkańcy wypędzili budowlańców przed ukończeniem pracy. Sklepienie według planów miało przybrać formę łuku tak jak w innych kościołach, niestety bełchowianie nie potrafili tego dokonać, tak więc sklepienie do dziś biegnie po linii prostej.
W pierwotnej wersji, budowa nie miała transeptu, więc kościół nie był na planie krzyża. Poświęcił go dnia 21 VIII 1867 r. ks. Maciej Wołowicz, a konsekrował w dniu 7 VI 1887 r. arcybiskup metropolita warszawski Wincenty Chościak-Popiel. W latach 1900-1902 ówczesny proboszcz, ks. Daniel Michałowski, dobudował do niego prezbiterium i kaplicę. W ten sposób otrzymał on kształt krzyża.
Przy budynku kościelnym znajduje się dziś nowa plebania, pobudowana za księdza Dyśkowskiego, pod której fundamentami niegdyś istniał cmentarz. Nawet teraz rzeka znajdująca się nieopodal wyrzuca na brzeg szczątki zmarłych.
Rzeka Skierniewka w wyniku II rozbioru Polski , była naturalną granicą między Rzeczpospolitą, a Prusami .1815 r. miejscowość weszła wraz z Królestwem Polskim w skład państwa rosyjskiego.
'' Po wybuchu Powstania Kościuszkowskiego w marcu 1794 r., na mocy dekretu Rady Najwyższej zobowiązano wsie do dostarczenia z 5 dymów (domów) po jednym rekrucie, a z 50. po jednym, ale już z koniem. W razie potrzeby do pospolitego ruszenia powoływano wszystkich mężczyzn w wieku od 18. do 40. lat. Bełchów nie pozostawał w tyle i wysyłał swych synów do służby wojskowej, głównie w piechocie. Z braku ekwipażu szli w cywilnych ubraniach, niektórzy obdarci i boso do walki z zaborcami ojczyzny. Jednym z nich był Antoni Sosnowski, który nie miał jeszcze 40. lat, jak żegnał się ze swą 35-letnią żoną, wstępując do milicji ruchomej pospolitego ruszenia. Uzbrojeni w piki i kosy, walczyli bełchowianie pod rozkazami generałów J. Zajączka i J. H. Dąbrowskiego, broniąc Warszawy przed rosyjską armią gen. feldmarszałka Aleksandra Suworowa i wojskami pruskimi gen. Iwana Fersena. Sosnowski do Bełchowa już nie powrócił. Zginął na szańcach Pragi 4 XI 1794 r., zabity rzez Kozaków Suworowa, którzy z zemsty wymordowali mieszkańców Pragi. Pochowany został gdzieś w polu, w bezimiennej mogile, na którym postawiono brzozowy krzyż. Ten z czasem rozpadł się i nikt już nie pamiętał, kto spoczywa w mogile.
W dwa lata po III rozbiorze Polski 22 III 1797 r. król Fryderyk Wilhelm II wydał w Berlinie dokument, którego odpis trafił także do parafii w Bełchowie, aby o wypadkach niepokoju, kontrabandzie i przemycie były informowane najbliższe posterunki graniczne, a dokładnie jego strzelcy graniczni, „a kto by się temu nie podporządkował ma być witany strzelbą i pałaszem”.
Wraz z Napoleonem pojawiła się nadzieja na odzyskanie niepodległości. Po bitwie pod Jeną 14 X 1806 r., w czasie której legła potęga pruska, gen. Jan Henryk Dąbrowski wyjednał u Napoleona decyzję na formowanie polskich oddziałów. W dniu 1 I 1807 r. pod Łowiczem stanęło pod bronią pierwsze 3 tysiące doborowego pospolitego ruszenia. Część wojska została zakwaterowana w Bełchowie. Byli to ułani z 2 pułku kompanii wyborczej.
W tym czasie do Bełchowa zaczęły przybywać wojska francuskie, które rekwirowały konie, bydło i zboże dla armii. Wzbudziło to ogólne niezadowolenie miejscowych chłopów. Wieści o tym dotarły do samego księcia Poniatowskiego. Po sesji powiatowej w Rawie 9 IV 1807 r. został wysłany do Bełchowa rozkaz dzienny:
‚’W imieniu Komisji Rządowej Izba Wykonawcza Powiatu Rawskiego, mając na uwagę na poczynione krzywdy obywatelom i chłopom przez zabieranie im koni i sprzedawanie ich przez wojska francuskie, a chcąc temu zapobiec, zaleca. Nikt koni od wojskowego Francuskiego i Bawarskiego kupić nie może, dopóki kupujący przed urzędem miejscowym nie dowiedzie zaświadczeniem podpisanego przez Kapitana Kompanii, do której przedajny należy jako koń na sprzedaż będący jest własnością.’’
Bełchów w tym okresie był gminą należącą do powiatu rawskiego w departamencie warszawskim. Obok drewnianego kościoła mieścił się dom zgromadzeń gminnych, w którym odbywała się rekrutacja żołnierza w obecności sołtysa Kazimierza Kardy jako urzędnika państwowego, a po nim Jana Bakalarskiego.
Wiosną 1812 r. rozpoczęły się przygotowania do kampanii rosyjskiej. Kolejny raz musiał Bełchów wystawiać swych synów do formowanej stutysięcznej armii polskiej. Niektórzy zostali wcieleni do liczącego 32 tysiące żołnierzy V Korpusu Wielkiej Armii i brali udział pod dowództwem Poniatowskiego w bitwie pod Smoleńskiem. W dniach 5-7 IX uczestniczyli w krwawej rzezi pod Borodino, wkraczali wraz z V Korpusem do spalonej Moskwy, następnie walczyli 13 X 1813 r. pod Lipskiem w Bitwie Narodów. I tak przemaszerowali przez całą Europę - od Madrytu po Moskwę. Po abdykacji Napoleona niewielu z nich jednak powróciło do Bełchowa.
W 1826 r. w Bełchowie stacjonowali żołnierze z 4 Pułku Strzelców Konnych. Wśród nich byli Józef Czerwiński i Antoni Kaczyński. Pierwszemu z nich zmarł 8- tygodniowy syn Dionizy, urodzony przez bełchowiankę, Mariannę z Markowskich. W 1830 r. stacjonowali tu żołnierze 1 Pułku Strzelców Konnych Aleksandra Następcy Tronu.
Pułk wchodził w skład 1 brygady Dywizji Strzelców Konnych Królestwa Kongresowego, a dowodził nim pułkownik Antoni Potocki. W 1831 r. ich dowódcą został Antoni Jankowski, a po nim przejął dowodzenie Karol Chmielewski, który poległ 5 V podczas szarży na rosyjską piechotę. W Bełchowie na kwaterach byli m.in.: Antoni Brzozowski i Bartłomiej Chyliński. Pierwszego z nich spotkała tragedia. 6 VIII 1830 r. zmarł półroczny syn Brzozowskiego - Wincenty z matki Wiktorii z Lipskich – bełchowianki. Dziecko pochowano na tutejszym cmentarzu. Podczas Powstania Listopadowego kolejny pobór nie ominął Bełchowa. Wcieleni głównie do piechoty i artylerii, walczyli bełchowianie przeciwko armii feldmarszałka Iwana Dybicza. I tu kolejny przykład. Kajetan Wieczorek, powołany w wieku 28. lat, syn Jana i Anastazji służył pod rozkazami gen. Jana Skrzyneckiego, mającego przejściowo kwaterę w Bolimowie. Kajetan powstanie przeżył, lecz wrócił schorowany do żony Michaliny, która zmarła w 2 lata później. Ożenił się ponowie z Katarzyną z Marków. Długo nie cieszył się jednak ze stanu małżeńskiego, zmarł 8 IX 1835 r. w wieku 33. lat na gruźlicę. W 100 lat później jego praprawnuk Antoni, który urodził się w Bełchowie, będzie służył w Warszawie na Zamku Królewskim w Kompanii Honorowej przy prezydencie Rzeczpospolitej - Ignacym Mościckim''
/ ''Bełchów w latach zrywów narodowych'' autor : Mirosław Figaszewski /
|
Ołtarz główny przed rokiem 1914 (TOnZP) |
Według relacji proboszcza parafii Rocha Siekludzki „wszystko obróciło się w popiół”
( na parafii 24 lata)
1803 – godziny popołudniowe 14 czerwca Bełchów palił się przez 6 godzin. Uległo zniszczeniu 25 chałup, 21 stodół, spalona część kościoła (kielichy, monstrancja oraz bogate kapy.) W tym czasie gospodarze byli na jarmarkach w Łowiczu i Mszczonowie.
Ks. Roch Siekludzki w roku 1812 notuje :
''naszła czarna chmura deszczowa". O 16 po południu jedenastego czerwca uderzył piorun w folwark na Borowinach paląc obory i okólniki. Właścicielem był Piotr Kowalski, dzierżawca, który następnego dnia umiera w wyniku zawału serca. Cztery miesiące wcześniej śmierć zabiera jego żonę, Scholastykę z domu Jaworską, najprawdopodobniej była ona bogatą chłopką.''
W latach 1819 - 1820 ,dzięki staraniom Antoniego Wrońskiego ze Skierniewic, działacza i organizatora szkół elementarnych według założeń Komisji Edukacji Narodowej, i aprobacie proboszcza parafii Bełchów Michała Radkiewicza, powstała Szkoła Powszechna w Bełchowie Nauczanie trzyklasowe odbywało się w języku polskim w domu pod numerem 29 należącym do probostwa. Pierwszym nauczycielem był Mateusz Tyczkowski - mieszkający w Borowinach.
/ http://spbelchow.szkolnastrona.pl/index.php?c=page&id=22 /
- 1845 roku, 1 listopada w pobliżu wsi uruchomiono trasę kolejową Skierniewice - Łowicz co przyczyniło się znacznie do późniejszego rozwoju osady, gdy trasa weszła w skład ,Kolei Warszawsko-Bydgoskiej, która została otwarta 4 grudnia 1862r.O budowę linii kolejowej łączącej miasto z systemem dróg żelaznych Królestwa Polskiego i Cesarstwa Rosyjskiego zabiegali już w latach 40. XIX w. kupcy gdańscy:
„Szczególnie starszyzna kupiecka w Gdańsku wskazywała ustawicznie na to, jak ważnym byłoby dla Gdańska połączenie z Łowiczem, który już od roku 1845 był związany z Warszawą przez Kolej Warszawsko-Wiedeńską. Sądzili oni, że wówczas Gdańsk będzie mógł zacząć współzawodniczyć z Triestem i Hamburgiem i mieli nadzieję, że przez to pomoże się wypływającym z natury prawom Polski do łączności z Bałtykiem''
Budynek stacyjny został ukończony w 1895 r.. jest jednym z najstarszych w okolicy. Zostaje zbudowany, kiedy Polski nie ma na mapach świata, a mieszkańcy posługują się dwoma językami polskim i rosyjskim . W tym okresie był to chyba jedyny przystanek na linii kolejowej ,między Skierniewicami, a Łowiczem, od grodzony wielkim płotem od pustyni Nieborowskiej .Nazwa stacji „Nieborów” nadana została na prośbę księcia Michała Piotra Radziwiłła, który w ten sposób chciał stworzyć z punkt orientacyjny dla oddalonego od stacji o 9 km, swojego Pałacu w Nieborowie przy którym założył Manufakturę Majoliki.
|
Rok 1915 Stacja PKP - Nieborów ,dziś Bełchów. |
Przystanek od grodzony wielkim płotem od pustyni Nieborowskiej .
Panowie widoczni na fotografii pierwszej ,to żołnierze armii Pruskiej Cesarstwa Niemieckiego z okresu I wojny światowej .W tym czasie funkcjonuje też bocznica kolei wąskotorowej prowadząca do puszczy Bolimowskiej, obsługująca między innymi magazyn amunicji ,który w drugiej połowie kwietnia 1915 roku wylatuje w powietrze. Po wydarzeniu z kwietnia 1915 roku w Bolimowskim parku krajobrazowym w miejscu składów amunicyjnych , zachował się do dziś kamień z napisem : M.W.A.159 - 1915 (Minen Werfer Abteilung 159).
W tym czasie w budynku stacyjnym na pierwszym piętrze mieszkają państwo Dąbrowscy Michał i Kazimiera z domu Cichocka rodzice Jerzego, przyszłego konstruktora lotniczego, autora wielu nowatorskich rozwiązań technicznych. Jerzy Dąbrowski przyszedł na świat 8 IX 1899 r. o godz. drugiej po południu w budynku stacji Nieborów ,był najstarszym dzieckiem Państwa Dąbrowskich ,miał dwie młodsze siostry ,które zmarły we wczesnym dzieciństwie .
Obie spoczywają na bełchowskim cmentarzu.
Przygoda z nauką młodego Jerzego rozpoczyna się w bełchowskiej szkole, która mieściła się obok kościoła, a kończy się 17 września 1967 w Renton koło Seattle w stanie Washington, gdzie został pochowany w Greenwood Memorial Park. Jerzy Dąbrowski, dzięki zezwoleniu ówczesnych władz wojsk lotniczych, jako jeden z trzech cywilów, ukończył pełny kurs pilotażu wojskowego, łącznie z akrobacją na samolocie myśliwskim. Umiejętność latania stała się wielką pomocą przy konstruowaniu kolejnych samolotów różnego przeznaczenia.
Odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi ,za konstrukcję PZL.37 Łoś ,samolotu legendy polskiego lotnictwa .
Począwszy od 1934 roku w Państwowych Zakładach Lotniczych trwały intensywne prace projektowanie ,za nowy samolot odpowiedzialny był zespół inżynierów, którym kierował Jerzy Dąbrowski.
13 grudnia 1936 roku za sterami Łosia zasiadł pilot doświadczalny Jerzy Widawski. Po uruchomieniu silników samolot wzbił się powietrze na warszawskim Okęciu. Tak rozpoczęła się krótka, lecz niezwykle barwna historia jednej z największych legend polskiego lotnictwa. Niewątpliwie Łoś był najnowocześniejszym polskim samolotem bombowym zbudowanym przed II wojną światową, miał zrewolucjonizować polskie lotnictwo wojskowe, zachwycił zagranicznych ekspertów, jednak nie był w stanie odwrócić losów II wojny światowej.
,,Zaraz tu będzie wojna! '' Bełchów - 12 września 1939 r.
[…] Około godziny 12.00 podjazdy i straż przednia zostały ostrzelane ogniem rkm i ckm oraz napotkały patrole konne nieprzyjaciela, lecz odrzuciły je w kierunku na Skierniewice. Wówczas Niemcy otworzyli silny ogień artyleryjski na naszych kolarzy, a pod Bełchowem, zajętym już przez podjazd ppor. Faleńskiego, pokazały się czołgi. Dowódca rozpoznania, rtm. Chrzanowski, dał rozkaz wycofania się na Łowicz. Tymczasem jednak na Bełchów wyszło natarcie piechoty niemieckiej wsparte czołgami. Oddział ppor. Faleńskiego złożony częściowo z kolarzy, częściowo z konnych, związany walką ogniową w nieprzyjacielem, znalazł się w trudnym położeniu w palącej się wsi pod morderczym ostrzałem artylerii. W czasie walki poległ ppor. Zygmunt Faleński oraz kpr. Jan Matelski i st. strz. Antoni Rozak .
Dowództwo objął ppor. Stefan Piasny, ale i on został ranny podobnie jak pchor. Józef Brandt z drużyny ckm Pod ogniem artylerii i czołgów szwadron wycofał się okrężną drogą przez Bobrowniki—Nieborów do szosy Sochaczew—Łowicz.
Przez płonący Łowicz, na którym artyleria nieprzyjacielska ześrodkowała swój ogień, przedzierał się już nocą, ponosząc ciężkie straty w koniach z przydzielonej drużyny ckm.
Po nawiązaniu łączności z dowództwem brygady szwadron został skierowany na spotkanie pułku w Niedźwiadzie[...]
Uczestnik wydarzeń w Bełchowie
ppor. Olgierd Matuszewski Dowódca drużyny cekaemów w szwadronie kolarzy 7 Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich.
Po załamaniu się ofensywy na kierunku Głowno – Stryków zaistniała potrzeba powiększenia pasa odwrotu dla Armii Poznań i Pomorze o odcinek Skierniewic. W dniu 12 września 1939 roku rotmistrz Chrzanowski w sile 250 żołnierzy wyrusza spod Łowicza, tunelem w Zielkowicach na Skierniewice celem zbadania intensywności niemieckiej 10 Armii idącej z Skierniewic na Łowicz.
Podjazd Nr 1 por. Z. Faleńskiego rusza trasą Bobrowniki, Dzierzgów do Bełchowa.
por. W. Kajda trasą Zawady, Bobiecko, Seligów, traktem z Łyszkowic do Bełchowa.
rtm. Janusz Chrzanowski głównymi siłami straży przedniej wzdłuż torów kolejowych w kierunku Bełchowa.
Około godziny dwunastej straż przednia Chrzanowskiego pod Dzierzgówkiem została zaatakowana przez patrole niemieckie.
Niemcy zostali odrzuceni. W wyniku potyczki zginął kpr. J. Matelski.
Oddział por. Faleńskiego zatrzymał Niemców w Bełchowie.
wspomnienia Marii Grodzickiej .,,Wśród polskich pól przed laty '' (Łyszkowice 12 09 1939)
''W południe dwa wozy sanitarne zatrzymały się przed dworkiem i kilku Niemców wpadło do kuchni, wykrzykiwali głośno gestykulując. Byłam jedyną osobą w domu , która władała językiem niemieckim ,więc poszłam do kuchni zapytać, czego żądają. Młody lekarz w mundurze rozkazał, żeby zagrzać większą ilość wody potrzebnej natychmiast do opatrunków. Czekałam przy palenisku aż woda się zagotuje, wtenczas ów lekarz podszedł do mnie i opowiedział wzburzony, jak to polski oficer oficer z garstką żołnierzy tam, gdzie na rozstajnych drogach stoi krzyż, usiłował zatrzymać ich w marszu. Całą godzinę straciliśmy. Wystrzelili wszystkie naboje i wszyscy zginęli, a oficer wołając ,,Jeszcze Polska nie zginęła" ostatnią kulę w łeb sobie wpakował. To opowiadanie zakończył słowami: "Der verriickter Mensch wolte nicht erkennen das wir sind die Herren der Welt". ("Ten wariat nie chciał uznać , że my jesteśmy Panami świata"). I wściekły Niemiec bił kolbą, którą trzymał w rękach, w podłogę. ''
Świadek potyczki w Bełchowie , Wacław Wiercioch.
''...w pewnym momencie, nie wiadomo skąd pojawili się żołnierze. Właśnie siadaliśmy do obiadu i nikt z nas w tamtym momencie nie spodziewał się niebezpieczeństwa. Pamiętam, jak jeden z wojaków krzyknął chować się kto może, bo zaraz tu będzie wojna! Niemal w tym samym momencie zaczęła się strzelanina. Kapral Piotr Warawa i starszy strzelec Antoni Rozak znajdowali się najbliżej drogi, którą Niemcy próbowali przejechać. To oni jako pierwsi strzelili, uniemożliwiając im tym samym wykonanie wcześniej wydanego rozkazu okrążenia stanowisk obronnych Naszych. Wspomina dalej pan Wacław. – Kapral wraz z towarzyszem broni schronili się za dwiema gruszami. Strzelali z ręcznego karabinu maszynowego, szybko eliminując przy jego pomocy siedmiu Niemców. Kiedy poległ st. strz. Antoni Rozak, kpr. Piotr Warawa rozkazał pozostałym podkomendnym wycofanie się w koryto rzeki. Sam zaś pozostał na stanowisku, zabezpieczając kolegom odwrót. Niemcom udało się go okrążyć dopiero wówczas, kiedy ciężko rannemu kapralowi zabrakło amunicji. Został zabity w tym samym miejscu, z którego strzelał – pod gruszą. Okrążający ostrzał wojsk niemieckich zmusił także pozostałe polskie jednostki do wycofania się. Podczas odwrotu jednemu z żołnierzy, strzelcowi , odniesione rany nie pozwoliły dotrzeć do koryta rzeki. Padł w głęboką bruzdę, z której ostrzeliwał okrążających go Niemców. Bronił się do samego końca, chociaż nie miał żadnych szans na przeżycie. Został zastrzelony. Pozostali wojskowi spotkali się nad rzeką Łupią, której korytem razem wycofywali się w kierunku Nieborowa. W czasie trwania manewru zabity został dowódca ppor. Z. Faleński. Chciał on sprawdzić kierunek, z którego przeciwnik ostrzeliwał wycofujących się żołnierzy. Kiedy jednak wysunął się na brzeg rzeki został trafiony serią z karabinu i poległ na miejscu...''
Tablica poświęcona pamięci strzelców konnych poległych pod Wolą Zbrożkową i Bełchowem w dniach 11 i 12 września 1939r. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła w Głownie.
W trakcie potyczki w Bełchowie poległo 5 żołnierzy polskich, śmierć poniosło także 12 mieszkańców wsi.
Pogoń Bełchów - kontra Niemcy (1944 r.)
[...] Pewnego razu do Zdzisława Macandra przyszedł dowódca niemiecki i zaproponował mecz ,,Polska - Niemcy''. [...]
|
Drużyna piłkarska Pogoń Bełchów z 1936 r. |
Mrok szarzyzny okupacji niemieckiej od czasu do czasu rozświetlały mecze piłkarskie czy to zakładowej drużyny Huty Szkła ,czy też Pogoni Bełchów ,Na mecze przychodziło wojsko niemieckie ,które stacjonowało w 1944 roku na bocznicy kolejowej na stacji w Nieborowie (Bełchów ).
Żołnierze niemieccy też chcieli pograć w piłkę ale sami ze sobą ,to nie była atrakcja ,więc zaproponowali spotkanie piłkarskie drużyny niemieckiej i polskiej .Słowo się rzekło ,mecz odbył się w niedzielne popołudnie na ,,trybunach'' komplet publiczności .Niemcy zaprezentowali się widowiskowo .
Przybyli z orkiestrą ,a bramkarz miał rękawice, co u nas było czymś nowym. Mecz zakończył się remisem .Sędziował sędzia niemiecki i trzeba przyznać ,że nawet bezstronnie. Niemcy chcieli okazać że są lepsi i zaproponowali rewanż .W rewanżu Niemcy rzeczywiście byli lepsi. Ale nasi nie chcieli być gorsi ,więc teraz oni wnieśli o rewanż ,który był na naszą korzyść.
Tak minęło kilka kolejnych popołudni niedzielnych i w ogólnym bilansie nie było rozstrzygnięcia .W czasie ostatniego meczu ,przed wyjazdem Niemców z Bełchowa ,nasi byli o jedną bramkę lepsi.
Wszystko może by się dobrze skończyło ,po sportowemu ,Niemcy zaakceptowali porażkę ,ale wtedy ,,odezwały się trybuny '' i zawodnicy : ,,takie asiory ,a przegrali '' i takie tam różne przyśpiewki :
Siekiera, motyka, piłka, alasz.
Przegrał wojnę głupi malarz.
Siekiera, motyka, piłka nóż.
Przegrał wojnę już, już, już.
Siekiera, motyka, gaz i prąd
Kiedyż oni pójdą stąd ?
Siekiera, motyka, prąd i gaz,
a żeby w was piorun trzasnął .
Urażona duma nie pozwoliła Niemcom przyjąć takiej zniewagi i ruszyli na naszych z psami ,oprócz tego mieli pistolety ,więc nasz instynkt samozachowawczy podpowiedział ,,wiać'. Zdążaliśmy złapać ubrania i daliśmy dyla w bagna ,Przeciwnicy nie chcieli ryzykować gonitwy po trzęsawisku i odpuścili.
Fot: Drużyna piłkarska Pogoń Bełchów z 1936 r. od prawej :
kapitan drużyny- Kalisiak ,Stefan Wilk ,Bernard Kurcwald, Mieczysław Figat, Bronisław Miler ,Ozdoba, Czesław Poniatowski ,Tasak, Bronisław Wencel , Kazimierz Sokołowski ,Tadeusz Miler.
,,Bełchów Daleki i bliski w moich wspomnieniach '' autor :J. Czubatka.
Huta Szkła „Józepoll”.
|
Huta w 1924 r. (fot. z archiwum NŁ) |
Na rozległych lotnych piaskach zwanych w tamtym okresie pustynią nieborowską w 1923 roku, powstała Huta Szkła „Józepoll”.wybudowali ją dwaj skierniewiczanie: Józef Filipowicz i Polikarp Rogala. Na obszarze 5 hektarów wystawiono halę produkcyjną, przylegającą do niej szmelcowanie, dwudziestometrowy piec z sześcioma otworami oraz szlifiernię. Obok postawiono piętrowy budynek administracyjny. Cała produkcja odbywała się ręcznie. Głównym surowcem był wówczas piasek, było go pod dostatkiem, ponieważ hutę wybudowano na skraju ''Pustyni Nieborowskiej.''
W maju 1947 roku zakład upaństwowiono. Pierwszym dyrektorem został Michatkiewicz- Bekesz, a następnymi: Kulas, Panasiuk, Wiśniewski i Orski. Zakład zmienił nazwę: najpierw na Hutę Szkła w Bełchowie, potem na Hutę Szkła "Feniks" w Bełchowie. Intensywna rozbudowa zakładu przypadła na lata 1952-1977. Wybudowano wtedy także 4 bloki fabryczne oraz wiele domków jednorodzinnych. Dawała ona pracę setkom osób aż do 1992 roku, kiedy to zniknęła na fali zmian ustrojowo-ekonomicznych, które były pokłosiem przełomu 1989 roku.
|
fot ;dzięki uprzejmości J. Ruciński |
Osiedle Bełchów zdjęcie lotnicze ,lata 1950 - 1960.Na dole przy torach teren huty. powyżej stacja PKP, po lewej stronie młode zagajniki leśne,. przyszły teren osiedla Bełchów.
Bełchów ,,Gromada'' jako najmniejsza jednostka podziału terytorialnego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1954–1972.Gromadę Bełchów siedzibą GRN w Bełchowie utworzono – jako jedną z 8759 gromad na obszarze Polski – w powiecie łowickim w woj. łódzkim, na mocy uchwały nr 33/54 WRN w Łodzi z dnia 4 października 1954. /Bełchów, Dzierzgów, Dzierzgówek, Chyleniec i Michałówek ze zniesionej gminy Nieborów w tymże powiecie. /1 stycznia 1958 do gromady Bełchów przyłączono obszar zniesionej gromady Stachlew ,bez wsi Sielce. Gromada przetrwała do kolejnej reformy administracyjnej 1972 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz