Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 2 listopada 2023

,,Na bruku została Polska Krew.'' Poniedziałek 20 grudnia 1943 .r Skierniewice


Tego dnia przed południem z ciężarówek zwanych potocznie budami wyprowadzono więźniów. Na głowach mieli papierowe torby. Całą kolumnę, poprowadzono pod mur getta przy ulicy Rawskiejnr.1.W ulicach dojazdowych  do rynku, Niemcy rozstawili posterunki z karabinami maszynowymi.

W poniedziałek 20 grudnia 1943 roku, doszło do egzekucji więźniów Pawiaka, którzy zostali rozstrzelani na rogu ulicy Mszczonowskiej i ulicy Rawskiej przez Niemców, żandarmów z Woli Pękoszewskiej i ze Skierniewic. 

(obecnie ściana budynku Banku PKO)

Egzekucja ta była zemstą ,odwetem Niemców za zastrzelenie dwóch żandarmów w sklepiku zwanym przez miejscowych ,,grajdołkiem”, w Puszczy Mariańskiej i dwóch żołnierzy wermachtu  w folwarku  miejscowości Żelazna .

Ul. Rawska 1939 rok.

Kilka dni wcześniej miejscowość Puszcza Mariańska .

[...]W końcu I dekady grudnia „Łókos” wyznaczył swego partyzanta „Jaśmina”(Aleksander Lewandowski) do ubezpieczenia i odprowadzenia pod Żyrardów dwóch radio – telegrafistów. Po spełnieniu zadania „Jaśmin” zanocował w gajówce położonej w lesie puszczańskim, gdzie mieszkał jego kolega, a nazajutrz wczesnym rankiem wyruszył w drogę powrotną do oddziału. Trasa wędrówki „Jaśmina” wiodła przez Puszczę koło sklepiku zwanego popularnie „grajdołkiem”, w którym, jak wiedział, można było zawsze wypić bimber i zakąsić go kiełbasą z nielegalnego uboju, postanowił więc wstąpić na „jednego”. Sklepik ten prowadził również członek organizacji J. Wrzosek ps. „Droga”. „Grajdołek” znajdował się naprzeciw posterunku granatowej policji, w odległości zaledwie około 100 metrów, ale nikogo nie było widać przed posterunkiem. Na ulicy było spokojnie i pusto, tylko przed pobliskim Urzędem Gminnym stało paru interesantów. Grudniowe słońce słało na ziemię swe ostatnie cieplejsze promienie. Wokół panowała idealna cisza i nic nie wskazywało na to, że wkrótce zakłócą ją strzały. W sklepiku „Jaśmin” zastał niespodziewanie dwóch kolegów: Eugeniusza ps. „Ołówek” i Stanisława ps. „Borowik” braci Troszczyńskich z Puszczy. Chłopcy ucieszyli się niezmiernie ze spotkania, ponieważ już dłuższy czas się nie widzieli. „Jaśmin” poprosił o bimber i o zakąskę, nie dane im było jednak nic spróbować. W tej samej chwili usłyszeli warkot nadjeżdżającego samochodu. Gdy wyjrzeli przez okno, wysiadali z niego żandarmi. Żandarmów było czterech, dwóch poszło zaraz na posterunek policji, dwóch pozostało na szosie przy samochodzie. O ulotnieniu się ze sklepu nie było mowy, udało się to tylko „Ołówkowi”. „Jaśmin” odbezpieczył natychmiast, na wszelki wypadek, posiadający przy sobie pistolet i wsunął go do lewej, wewnętrznej kieszeni płaszcza. Gdy wyjrzał ponownie przez okno, rozpoznał w jednym z żandarmów tego, który przed kilkoma miesiącami zastrzelił na posterunku żandarmerii w Woli Pękoszewskiej jego kuzyna, członka AK podejrzanego o posiadanie broni. Natychmiast zrodziła się chęć zemsty. „Lepiej okazji na pewno nie będzie” – pomyślał, wchodząc do pokoju przylegającego do sklepiku. Zza firanki przyjrzał się dokładniej i szybko stwierdził, że żandarmi mają przy sobie tylko krótką broń, sytuacja była bardzo korzystna. Wizyta żandarmów na posterunku przeciągała się. Dwaj pozostali dreptali cierpliwie w miejscu, trochę rozmawiali, w końcu skierowali się w stronę sklepu. Już od progu zażądali bimbru. Sklepowy nalał im go z butelki przygotowanej dla „Jaśmina” i postawił zakąskę. W milczeniu wychylili i zagryźli kiełbasą. Tymczasem „Jaśmin” zaczął głośno tupać. Wywołało to po chwili taki właśnie skutek, jakiego oczekiwał. Żandarmi popychając się wzajemnie wpadli do pokoju i ujrzawszy w nim młodego mężczyznę, odzianego w wojskowy płaszcz przefarbowany na granatowo, z krzykiem dopadli do niego. Jeden z żandarmów zażądał natychmiast Kenkarty. Wówczas „Jaśmin” udając, że sięga po dowód, włożył prawą rękę do kieszeni płaszcza i błyskawicznie wyciągnął z niej rewolwer. Pociągnął za spust i wypalił pierwszemu prosto w skroń, kładąc go trupem na miejscu, drugiemu wpakował kulę w brzuch, raniąc go śmiertelnie. Po oddaniu strzałów „Jaśmin” i „Borowik” wybiegli ze sklepu i pod osłoną drzew i krzewów uciekli nad rzeczką w stronę Zatora. Ciężko ranny żandarm zdołał jeszcze wyciągnąć zza cholewy buta pistolet dużego kalibru i krzycząc wystrzelił na alarm. Zanim z posterunku policji przybiegli zaalarmowani strzałami żandarmi i policjanci, chłopcy zdążyli już zbiec. Ostatni uciekał właściciel sklepiku. Żandarmi ujrzeli go na zakręcie drogi, ale zdołali oddać do niego tylko jeden strzał, gdyż zdążył skryć się za budynkiem i dopaść pobliskiego lasu. Żandarmi załadowali do samochodu trupa oraz rannego i odjechali zaraz do Skierniewic. Ranny zresztą zmarł w drodze. Niedługo potem przyjechał do Puszczy silny oddział żandarmerii oraz granatowej policji. Zaczęli przeczesywać las puszczański, ale odjechali z niczym. Na mieszkańców Puszczy padł strach. W każdej chwili można się było spodziewać się represji, toteż kto tylko mógł uciekać do sąsiednich wiosek, by tam szukać schronienia. W ciągu najbliższych dni panowała jednak cisza. Żandarmeria omijała Puszczę. Życie w wiosce wracało powoli do normy. Powrócili także do domów uciekinierzy zwiedzeni pozornym spokojem. Niemcy jednak tylko się przyczaili. Niespodziewanie w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zajechały do Puszczy „budy” z żandarmami. Aresztowali wówczas dowódcę plutonu i szefa kompanii „Perskiego” – Zygmunta Słojewskiego ps. „Sęp”, którego zamordowali wkrótce podczas śledztwa w więzieniu w Łowiczu, Stanisława Troszczyńskiego ps. „Borowik”, który uciekł ze sklepiku wraz z „Jaśminem” oraz gajowego Ignacego Bergandera ps. „Rogacz” z gajówki w Puszczy, gdzie „Jaśmin” nocował przed spotkaniem z żandarmami[...]


grudzień 1939 r.

Za cztery dni mieszkańcy Skierniewic i okolicznych wiosek , mieli usiąść do stołu wigilijnego ,piąty raz z rzędu pod okupacją Niemiecką i podzielić się opłatkiem ,kolejny raz musieli przy stole wigilijnym wspominać i opłakiwać  swoich bliskich ,znajomych ,sąsiadów .Mieli przed oczami jeszcze tragiczny dzień  z  05-10-1942.roku, gdzie Niemcy dokonali pierwszej masowej egzekucji na więźniach na Skierniewickim Rynku .Egzekucja była odwetem jak to nazwano ,,aktu terrorystycznego, popełnionego 15 września 1942 roku w powiecie łowickim  na pociąg wojskowy, wykolejony w pobliżu Lipiec Reymontowskich  .W ten sam dzień 05 października 1942 w taki sam sposób, zamordowano 20 osób  , 5 w Rogowie na stacji kolejowej ,5 na stacji w Lipcach,10 w Skierniewicach  przed ratuszem .

więcej na ;

 /  https://rosariumadgdar.blogspot.com/2023/02/egzekucja-skierniewice05-10-1942r-rynek.html /


Poniedziałek 20 grudnia 1943 .r 

Wspomnienia ,Barbary Wojtaszewskiej-Włodarczyk, która działała w strukturach Armii Krajowej w odwodzie Skierniewickim „Sroka”. Zajmowała się kolportażem  konspiracyjnej prasy:

„Zobaczyłam liczne patrole żandarmów oraz samochody, tzw. budy, które zatrzymały się u zbiegu ulicy Rawskiej i Rynku. Ludzie uciekali, kryli się po sklepach i bramach. Nikt nie wiedział, co się dzieje.  Byłam niespokojna o chłopców w drukarni. Może to obława? Wokół samochodów i na Małym Rynku rozległy się wrzaski żandarmów. Za wszelką cenę postanowiłam dotrzeć do drukarni. Może jeszcze nie za późno, może zdążę ostrzec chłopców. Okrążyłam rynek, następnie ulicą Piotrkowską [obecnie ul. Batorego], Poprzeczną [obecnie ul. Mireckiego] i bramą, z tej strony weszłam do domu Rawska 6. Znalazłam się w sieni, było pełno wystraszonych i zdenerwowanych ludzi. Usłyszeliśmy serię strzałów. Wpadł jakiś mężczyzna z przerażeniem w oczach i załamującym się głosem powiedział: ‘Tam rozstrzeliwują ludzi.’ Powiało grozą. Na rekonesans z konspiracyjnej drukarni wyszedł ‘Znicz’, miał mocne papiery. Po kilkunastu minutach wrócił i powiedział: 

Niemcy rozstrzelali pod mure getta kilkunastu Polaków. Ciała zabrali na ciężarówkę i wywieźli. Na bruku została polska krew.”


W książce profesora Władysława Bartoszewskiego „Warszawski Pierścień Śmierci 1939-1944 czytamy:

,,Dnia 20 grudnia, przewieziono samochodami do Skierniewic około 40 więźniów Pawiaka i tam rozstrzelano, ich pod murem okalającym teren miejscowego getta. ''

- Aleksandrowicz Jan, lat 53, Polesie

- Aleksandrowicz Józef, lat 61, Polesie

- Antos Józef, lat 43, Polesie

- Baran Józef, lat 31, Bełchów

- Ciszewski Jan, lat 23, Borowiny

- Darowski Franciszek, lat 31, ps. Emanuel, komendant placówki AK w Bolimowie

- Dębski Józef, lat 29, Dzierzgówek

- Depta Mateusz, lat 56, Wola Mąkolska, gmina Głowno

- Depta Sylwester, lat 27, Wola Mąkolska, gmina Głowno

- Figat Wincenty, lat 42, ps. Erazm i Królik, zastępca komendanta placówki AK w Bolimowie

-  Gala Franciszek, lat 33, Bobrowniki

-  Gawryszczak Stanisław, lat 31, Bobrowniki

-  Stanisław Gospoś, lat 42, Bobrowniki

-  Gumiński Jan, lat 21, Chyleniec

-  Jurczyk Stefan, lat 29, Bobrowniki

-  Kalata Antoni, lat 37, Sierakowice Prawe

-  Kalata Stefan, lat 31, Sierakowice Prawe

-  Kędziora Jan, lat 25, Polesie

-  Kurowski Kazimierz, lat 43, kpt. rezer. komendant Rejonu Wschodniego krypt. Tartak, Łowicz

- Kuziemski Antoni, lat 26, Borowiny

- Liszewski Stanisław, lat 31, Polesie

- Matyjas Stefan, lat 31, Bobrowniki

- Milaszewicz Józef, lat 47, zawiadowca stacji Bełchów

- Rybus Stanisław, lat 44, brak danych

- Rychlewski Antoni, lat 27, Parma

- Salamon Jan, lat 25, Bobrowniki

- Salamon Jan, lat 24, Bełchów

- Seliga Wacław, lat 30, Sierakowice Prawe

- Suchodolski Stanisław, lat 40, dróżnik szosowy Bełchów

- Szymański Jan, lat 50, Pszczonów

- Szymański Józef, lat 22, Bolimów

- Tartanus Franciszek, lat 24, ps. . „François".plut. organizator placówki AK w Bełchowie

- Tomaszkiewicz Jan, lat 30, Bobrowniki

- Tataj Jan, lat 28, Bełchów

- Tataj Julian, lat 32, Bełchów

- Tryniewski Jan, lat 23, brak danych

- Wieczorek Stefan, lat 33, Bełchów,

- Wieczorek Stanisław, lat 20, Bełchów, najmłodszy z rozstrzelanych

- Zakrzewski Walenty, lat 46, Sierakowice Prawe

- Żukrowski Szymon, lat 53, Polska Organizacja Skautowa, opiekun harcerzy, Bobrowniki 


 Dwudziestu mężczyzn rozstrzelano w Skierniewicach przy ulicy Rawskiej 1, dwudziestu innych rozstrzelano w nieznanym miejscu, prawdopodobnie w okolicach Skierniewic jadąc w kierunku Kamiona. Kolumna samochodów widziana była na trasie, Kamion – Puszcza Mariańska. Ale nigdy do Puszczy Mariańskiej nie dotarła. Zachodzi duże prawdopodobieństwo, iż zabitych pogrzebano gdzieś wzdłuż trasy. Po wojnie próbowano namierzyć miejsce pochówku, do dziś jednak nie wiadomo gdzie ta zbiorowa mogiła się znajduje.




Skierniewiczanie  pamiętali o losach rozstrzelanych  ,dwa tygodnie po egzekucji więźniów Pawiaka   . W sklepie Pani Zofii Bednarczykowej w Rynku, blisko miejsca egzekucji, przygotowali farbę, pędzle i wieniec od Wandy Weyher. Tuż przed godziną policyjną, Leszek Żelichowski, Wiesław Płoński, Jerzy Polkowski, Wojciech Koprowicz, i Jerzy Tomaszewski w miejscu brutalnego mordu złożyli wieniec z biało czerwonych kwiatów a na murze napisali :

,, II Katyń''. 



Maj 1956 rok - przed pomnikiem (tablicą) upamiętniającym rozstrzelanych 40 więźniów Pawiaka 

  

Uroczystości rocznicowe ,okres PRL, ul. Rawska ,róg Mszczonowskiej. 


fot : / https://www.facebook.com/Muzeum.Historyczne.Skierniewic/posts/2579840842305841 /

/ https://tygodnikits.pl/75-rocznica-rozstrzelania-wiezniow-pawiaka-w-skierniewicach/ar/13739156 /







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wieszczowi -Lud Księżacki z Łowickiego (1927 r.)„Bo królom był równy…”.

 Księżanki z wieńcem przed mostem Poniatowskiego w Warszawie . Sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego z paryskiego Cmentarza Montmartre do ...