Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 22 grudnia 2025

Morderca z Finką na łąkach Niebudaka -Łowicz 1986 r.

 


W styczniu społeczeństwo Łowicza wstrząśnięte zostało bestialską zbrodnią dokonaną na 14 -letniej Justynie Sz., wzorowej uczennicy szkoły podstawowej .Przebieg zdarzeń był następujący. Krytycznego dnia 23 stycznia około godziny 16 wyszła ona z domu z zamiarem odwiedzenia chorej koleżanki na osiedlu M. Konopnickiej ,znajdującego się w odległości 3 km .Spotkała tam przyjaciółkę ,która przyszła w tym samym celu .Po krótkiej wizycie obydwie postanowiły wrócić do swoich domów .Około godziny 17:30 udały się na przystanek MZK przy stacji PKP ,lecz autobus już odjechał. W tej sytuacji koleżanka radziła m.in. Justynie by wróciła do mieszkania chorej dziewczyny .Ta jednak postanowiła iść do domu. Spieszyła się ponieważ nie zdążyła odrobić zadań z języka rosyjskiego. Koleżanka odprowadziła Justynę kawałek drogi ,rozstając się z nią na skrzyżowaniu ulic Świerczewskiego i Tkaczew .Z tego miejsca Justyna miała trzy trasy dojścia do domu: Pierwsza ,ul. Sienkiewicza – Wodociągową – Powstańców ,druga Rynek – Wodociągowa – Powstańców i trzecia najkrótsza ,Tkaczew – 1 Maja – Lenina . Wybrała tę ostatnią ,którą nigdy nie wracała ze szkoły .Zbliżała się godzina 20 ,a Justyny nie było w domu. Matka coraz bardziej zaczęła się niepokoić tym bardziej, że córka nigdy nie wracała później niż o 19. Zadzwoniła więc do męża do pracy .Nie zastała go tam ,gdyż zdążył już wyjść. Czekała na niego na ulicy ,jakby przeczuwając że stało się coś złego. Po spotkaniu poinformowała ,że córka jeszcze nie wróciła. Postanowili ją szukać .Wzięli samochód ,przejechali trasami którymi mogła iść, odwiedzili koleżanki .Bez rezultatu .Po godzinie 21 rozpoczęli poszukiwania z pracownikami zakładów pracy – gdzie obydwoje byli zatrudnieni .Na tak zwanych łąkach Niebudaka .Około 22 o fakcie zaginięcia dziewczynki powiadomiony został Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych w Łowiczu. Funkcjonariusze pełniący służbę otrzymali rysopis Justyny ,ale nie podjęto działań na szerszą skalę .Zdarzało się bowiem ,że poszukiwane dziewczyny bawiły się całkiem dobrze i beztrosko .

Kiedy jednak w wyniku poszukiwań znaleziono but Justyny ,na nogi postawiona została cała łowicka milicja. Przeczucie matki ,że córce stało się coś złego potwierdziło się .Przed północą znaleziono drugi but ,a w godzinę później roznegliżowane zwłoki wsunięte pod krę lodową sadzawki. Wkrótce też natrafiono na ubranie schowane w kanale ściekowym . Wstępne oględziny wykazały ,że Justynie zadano nożem tzw. finką 14 ran., złamano jej nos i żebra .Fakt zgwałcenia wskazywał ,że morderstwa dokonano na tle seksualnym. Powołano specjalną grupę dochodzeniową pracującą dzień i noc. Zadanie nie było łatwe .Sprawca pozostawił po sobie tylko jeden włos i to bez cebulki .W czasie nocnych poszukiwań zatarto wiele śladów ,tak że pies milicyjny nie potrafił podjąć tropu zabójcy. Na dodatek spadł śnieg. Milicja podjęła rutynowe czynności. Przeprowadzono wywiady z kierowcami PKS,MZK i taksówkarzami .Legitymowano osoby przechodzące ul. Lenina . Sprawdzono niektóre meliny. Przesłuchiwano osoby karane w przeszłości za gwałty ,napady rabunkowe i bójki,a także pacjentów poradni zdrowia psychicznego. Przeprowadzono wiele rozmów z mieszkańcami osiedli wokół łąk Niebudaka .Na początku wydawało się ,że zakrojone na szeroka skalę działania milicji mogą szybko zakończyć się sukcesem . 25 stycznia poddano sprawdzeni 3 narkomanów z Warszawy .Jeden z nich miał zadrapanie na brzuchu .Okazało się ,że rana ta nie ma związku z zabójstwem ,a celem wizyty w Łowiczu był zakup słomy makowej .Zatrzymano też mężczyznę z czerwoną plamą na spodniach ,której pochodzenia nie potrafił wytłumaczyć .Ekspertyza wykazała jednak, że to nie krew .lecz farba olejna .Na początku lutego podejrzanym stał się pewien pracownik PKP .Ustalono ,że pod pretekstem niewłaściwego przejścia prze plac PKS w Łowiczu zaczepiał od pewnego czasu młode dziewczyny ,legitymował ,a następnie pod pozorem spisania personaliów prowadził rzekomo na posterunek milicji ,a faktycznie w ustronne miejsce proponując randki .Po zatrzymaniu stwierdzono u niego na palcu obrażenia .Biegły lekarz nie wypowiedział się jednak jednoznacznie czy mogło ono powstać wskutek ugryzienia .W sumie nie było podstaw do jego aresztowania ,lecz w kręgu zainteresowania milicji ,pozostawał jeszcze długi czas. Prawdziwego mordercę widziały trzy dziewczyny ,uczennice szkoły przyzakładowej ''Syntexu''przechodzące ul. Lenina .Ich spostrzeżenia pozwoliły na sporządzenie portretu pamięciowego .Ostateczna jego wersja powstała w połowie lutego ,ale ze względów technicznych nie mógł być wcześniej rozplakatowany niż 27 lutego.

Portret został rozwieszony w województwie skierniewickim ,a także w Kutnie i Głowno .Wspomniane 3 dziewczyny nie doszukały się sprawcy na pogrzebie .jak się później okazało po prostu na nim nie był . Żmudna praca milicji nie dawała w dalszym ciągu wyników .Rosła jednak liczba osób podejrzanych .W marcu jedna z przesłuchiwanych kobiet powiedział ,że jej przyjaciel wrócił pewnego styczniowego dnia nad ranem w pokrwawionym ubraniu ,twierdząc ,że na łąkach Niebudaka leży zamordowana dziewczyna. Nie mogła sobie przypomnieć daty ,ale powiedziała ,że było to wtedy ,kiedy zamknięto ruch na ul. Lenina .Okazało się ,że miało to miejsce tylko 24 stycznia .Po bliższym zbadaniu sprawy i ten trop okazał się również fałszywy. Milicja podejmowała więc dalsze pracochłonne czynności. Sprawdzono ludzi mieszkających ,pracujących czy uczących się w przeszłości w Łowiczu. Nie przyniosło to spodziewanych wyników ,więc znów uwagą skupiono na mieszkańcach Łowicza ,tym bardziej ,że ukrycie ubrania zamordowanej świadczyło o doskonałej znajomości terenu. Podejrzenia skierowano więc kolejno na lekarza uganiającego się za kobietami ,byłego mieszkańca Bełchatowa grożącego żonie nożem w czasie kłótni. Tak że na mężczyznę ,który znał Justynę i podał osoby rzekomo widzące go krytycznego dnia ,czego one nie potwierdziły .Cień na niego rzucał fakt ,że finka którą posiadał nagle zniknęła z domu .Przez pewien czas podejrzanym był również sprawca zabójstwa starszej kobiety w gminie Chąśno .Jednak użyte narzędzie zbrodni (siekiera) i sposób jej dokonania był zupełnie odmienny niż w Łowiczu stąd też dość szybko został wyeliminowany z kręgu podejrzanych. W ciągu 8 miesięcy milicja przeprowadziła kilka tysięcy rozmów, przesłuchano 900 osób. Praca ta nie poszła na marne .W czwartek 25 września w godzinach wieczornych morderca Justyny został zatrzymany ,a w sobotę aresztowany. Kim jest? 21 -letni Wiktor ,Krzysztof C. mieszkaniec Łowicza uchodził za przeciętnego obywatela .Ukończył tylko szkołę podstawową ,ale uczęszczał też do szkoły muzycznej w Kutnie i zaocznie do liceum w Łodzi .Kawaler dość inteligentny ,średniej budowy ciała .Lubił modnie się ubierać .W pracy miał dobrą opinię .Dotychczas nie wchodził w konflikt z prawem .Po dokonaniu zabójstwa ,do czego się przyznał w czasie przesłuchania już po kilku godzinach nie wychodził z domu odległego 800 metrów od miejsca popełnionej zbrodni, morderstwa Justyny. Na pogrzebie swej ofiary nie był .Zwykle chodził w okularach .Krytycznego dnia był bez nich ,lub też nie zauważyły tego uczennice ''Syntexu'' Ułatwiłoby to z pewnością poszukiwania mordercy. W domu zabójcy znaleziono finkę ,którą poddano wnikliwej ekspertyzie .

Niezależnie od tego funkcjonariusze MO będą się starali rozwikłać zagadkę czy 5 kresek na fince ma jakieś znaczenie .Być może w ten sposób morderca oznaczał inne swoje ''podboje''.

Jak doszło do znalezienia mordercy? Ustalono ,że na początku stycznia ,pewna dziewczyna został pobita na łąkach Niebudaka. Twierdziła jednak ,że to nieprawda ,że po prostu upadła .Kierujący grupą dochodzeniową ppor. Wojciech Walendzik nie mógł uwierzyć i polecił przeprowadzenie z nią dalszych rozmów ..Okazało się ,że miał intuicję. W czasie jednej z nich na początku września przyznała wreszcie ,że została pobita przez Wiktora C. a kilkanaście dni później wyznała całą prawdę .Została nie tylko pobita ,ale i zgwałcona .Przestraszona ,wystraszona przez Wiktora przyrzekła mu ,że nikomu o tym nie powie .Inaczej było z Justyną .Nawet pod groźbą finki nie chciała ulec walcząc o swój honor i życie. Zagroziła też że powiadomi milicję .To najprawdopodobniej zadecydowało ,że Wiktor C. postanowił zrealizować swój zbrodniczy zamysł .

                                                                                                                                          (DAN) 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wizyta wariata z pod Skierniewic -1886 r.

  Pewnej nocy pani Łucja , zamieszkała pod nr. 4 na Wilczej, doświadczyła przygody, która ją przyprawiła o ciężką chorobę. Już było dosyć p...