'' la Boga moja kumo ,a czegóż to się tyle ich zjechało i co to za jedni.''
Dziwili się Księżacy w niedzielę ,17 września 1911 r., wychodząc z Kościoła w Zdunach .Dziwili się ,widząc 130 osób z miasta .Z ust do ust poszło pytanie : co to za jedni ? po co to? Odpowiedz ,że jest to wycieczka krajoznawcza nie wiele wyjaśniała sprawę ,a przecież w wyrazie krajoznawcza rzecz cała się tłumaczy : krajoznawcza to taka ,co poznaje kraj ,co stara się i pragnie ten swój kraj poznać .A to po co? Dziwili się Księżacy ,widząc te 130 osób ,co przyjechały poznać wieś i lud. Ale jeszcze bardziej dziwili się przybysze ,gdy ujrzeli barwne stroje księżackie ,gdy rozgadali się i poznali ,jakie pod tą sukmaną biją serca i jakie pod tymi kapeluszami krążą myśli .Oto dlaczego trzeba kraj znać .Znać i poznać .'' la Boga moja kumo ,a czegóż to się tyle ich zjechało i co to za jedni.'' Otóż we wspomnianą niedzielę przyjechało do Zdun i Jackowic 120 ludzi z Warszawy i 10 z Łowicza .
Wycieczka, zostawiwszy swoje tobołki na stacji ,przybyła do Zdun do Kościoła pod koniec sumy. Po nabożeństwie wylegli parafianie przed kościół i zaczęła się pogawędka z gośćmi. Najlepiej to tam przystały do siebie kobiety ,bo mają przed sobą zawsze na co się użalić . O godzinie 1 odbył się przegląd straży ogniowej zduńskiej ,która pod komendą naczelnika , p. Minicka, chwackie czyniła obroty, obsługując sikawkę ,manewrując bosakami i dzielnie maszerując .Warszawiacy byli zachwyceni sprawnością straży i hucznie sypali jej oklaski ,na które tym bardziej zasłużyła, że w poprzednim tygodniu z narażeniem życia ratował płonącą zagrodę . Następnie wycieczka zwiedziła kościół Zduński, po którym oprowadzał przybyszów ks. Proboszcz. Warszawiacy z podziwem słuchali ,że cały ten wspaniały kościół jest ufundowany za chłopskie pieniądze ,że ofiary nie raz bardzo były znaczne ,jak np. kaplica Gasików z Łaźnik,lub wielki ołtarz fundacji Gałajów ze Strugienic .
Zwiedziwszy kościół ,wrócono na stację na herbatę ,a po herbacie udała się wycieczka do wsi Jackowice ,gdzie gościnny gospodarz Kowalczyk ,ustawił w sadzie stoły i ławy ,a kapela wiejska wyszła naprzeciw gości ,aby ich powitać serdecznie .Zeszli się ludzie z Jackowic ,bo to i muzyka brzmiała i goście śpiewali ,i znów było dziwno widzieć ,jak wszyscy razem gawędzili sobie ,śpiewali i bawili się .A że na wycieczce było dużo młodych i ze wsi zaś zjawili się chłopcy i dziewczęta ,a muzyka brzmiała ,Józio Kowalczyk silnie na bębnie takt wybijał ,to też nic dziwnego ,że zaczęły się tańce wesołe.
''wy tańczycie po miejsku, a my po wiejsku, tobyśmy się nie zgodzili''
Dziwne to tylko ,że dziewczęta tańczyły, ale młodzież wiejska to się krępował i wymawiała ,mówiąc : ''wy tańczycie po miejsku, a my po wiejsku, tobyśmy się nie zgodzili' 'Mój Boże ,więc nawet w tańcu byśmy się nie zgodzili ?To biada. Ale to chyba dlatego że się nie znamy .O zmierzchu mówiono trochę wierszy ,trochę śpiewano ,ale najdzielniej sprawili się Jackowieccy chłopcy ,którzy bardzo dzielnie i sprawnie zaśpiewali kilka pieśni ,dowodząc ,że mają dobre głosy ,dużo piosenek umieją i zaśpiewani są dobrze. Dziękowano im też za to oklaskami .Uprzejma Kowalczykowa z córką Kasią gościła warszawiaków mlekiem, chlebem i serem .
Dobrze już było ciemno ,gdy z gościnnej zagrody ruszyła wycieczka na stację .Duża gromada gospodarzy odprowadzała gości ,a muzyka grzmiała aż do granicy wsi .Przez rżyska i pastwiska szedł długi sznur ludzi w oświetleniu różnobarwnych ogni bengalskich .Żegnano się serdecznie .Gospodarze dziękowali za odwiedziny ,goście zapraszali ,aby z Jackowic urządzono wycieczkę do Warszawy ,aby się za serdeczne przyjęcie odwdzięczyć .Dużo jest tu do zobaczenia i nauczenia się .Kraj poznać ,to nie tylko pojechać z Warszawy do Zdun, czy Jackowic ,ale też potrzeba ,aby ze wsi ludzie przyjeżdżali obejrzeć duże miasto .Kraj to jak gospodarstwo .Znać jeden tylko zakątek kraju ,to jakby w dużym gospodarstwie wiedzieć tylko o jednej łączce lub paru zagonach pola ,a o reszcie nie wiedzieć .Ładna była by to gospodarka !To też kto chce dobrze na tej ziemi gospodarować ,musi ją dobrze poznać i wiedzieć ,gdzie się co znajduje ,jak ludzie żyją ,co myślą, co czują ,czego chcą i do czego dążą .
Wuj .
[ Zorza –tygodnik poświęcony sprawom wiejskim. Wydawany był w latach :
1866-1899, 1905 i 1908-1939 ]








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz