Ppor. rez. Kazimierz Ferdynand Puzdrakiewicz s. Stanisława i Władysławy z Górskich, ur. 2 III 1898 w Łowiczu. Absolwent Wydziału Budownictwa Lądowego. Uczestnik wojny polsko -sowieckiej 1920. Ppor. od 1 IX 1932, przydzielony do kadry OK I. Zmob. do 6 pp Leg.
Kazimiera i Kazimierz Puzdrakiewiczowie pochodzili z Łowicza, pobrali się i zamieszkali w stolicy. Mieli dwójkę dzieci: syna Zdzisława i córkę Gabrielę. Mieszkali przy ul. Wiejskiej, niedaleko gmachu Sejmu. Piękne czteropokojowe mieszkanie, z ciepłą wodą. Na ówczesne czasy - wyjątkowy luksus. W okresie między wojennym p. Kazimierz pracował m.in. jako intendent Belwederu. Od czasu do czasu z całą rodziną odwiedzał swoich bliskich ,którzy mieszkali w Łowiczu .
Wrzesień 1927 rok.
Na szosie pod Łowiczem wydarzyła się straszna katastrofa samochodowa. Poszkodowani w wypadku to: intendent Belwederu p. Kazimierz Puzdrakiewicz, jego żona Kazimiera oraz siostra Irena Puzdrakiewiczówna, jako też szofer Malinowski. Zawiadomiony o wypadku ojciec , posiadający w Łowiczu przy ul. Warszawskiej zakład krawiecki zemdlał na widok ciężko rannych: córki, syna i synowej . Staruszka z trudem przywrócono do przytomności .Z kolumny samochodowej generalnego inspektoratu sił zbrojnych w Belwederze -4 września wyruszył rano samochód ''Cadillac ''nr.25 ,pozostający do dyspozycji majora Wendy .Z polecenia mjr. Wendy ,popularna w Warszawie maszyna wojskowa oddana została na dzień do dyspozycji intendenta Belwederu p. Puzdrakiewicza .Samochód podążył w stronę Łowicza ,gdzie mieszkali rodzice p. Kazimierza .Maszynę prowadził ,jak zwykle szofer auto kolumny belwederskiej Czesław Malinowski .
/ CADILLAC
SERIES 314 – rok 1927
Producent: Cadillac Motor Car Co.,
Detroit, Michigan, USA. /
W odległości 4 kilometrów od Łowicza ,samochód pędził z zawrotną szybkością .Nagle pękła opona przedniego koła samochodu ,szofer Malinowski ,słysząc huk pękniętej opony ,błyskawicznie zatrzymał auto ,ale tak nieszczęśliwie ,że wskutek nagłego wstrząsu zerwało się koło samochodu. Auto przewróciło się do góry kołami, przygniatając całym swoim ciężarem pasażerów .W momencie tej katastrofy szofer Malinowski został wyrzucony z siedzenia w powietrze .Spadając ,uderzył głową o kamienie z taką siłą ,że poniósł śmierć na miejscu. Na ratunek pospieszyli przechodzący szosą włościanie ,którzy wydobyli spod szczątków maszyny ciężko rannych pasażerów .Rannych przewieziono w stanie zagrażającym życiu do szpitala św. Tadeusza w Łowiczu. Na wieść o wypadku wyruszyła z Warszawy sanitarka z auto kolumny belwederskiej z komendantem kpt. Heyem na czele .Przewiezienie rannych do Warszawy okazało się ze względu na ciężki stan poszkodowanych niemożliwe .
Wrzesień 1939 r.
''...6 września pożegnał się z nami, ucałował i zapewniał, że niebawem wszystko się skończy i wróci - wspomina pani Gabriela.''
- Tata w 1920 r. zgłosił się do wojska jako ochotnik. Świetnie strzelał. We wrześniu 1939 r. strasznie musiał żałować, że nie mógł wykorzystać tych umiejętności, gdy padł rozkaz niestrzelania do żołnierzy sowieckich - przypuszcza pani Gabriela.
- Uczył mnie tańczyć walce, kujawiaki, wysłał nas na naukę gry na fortepianie (sam grał na gitarze), naukę języka niemieckiego. Razem jeździliśmy na łyżwach, a tata jeszcze na nartach nad Morskim Okiem - wspomina ojca z dumą Córka .
Podporucznik Puzdrakiewicz, zmobilizowany na początku wojny, trafił do 6. pułku piechoty legionowej jako specjalista od budowy schronów.
- 6 września pożegnał się z nami, ucałował i zapewniał, że niebawem wszystko się skończy i wróci - wspomina pani Gabriela.
Nie wrócił. Sowieci zatrzymali go pod Trembowlą (dziś na Ukrainie) i przewieźli do obozu w Kozielsku. Stamtąd przesłał jeden list, który - niestety - spłonął podczas Powstania Warszawskiego.
Wcześniej rodzina Puzdrakiewiczów została wysiedlona na Wolę, bo Wiejską i okolice okupant zamienił w dzielnicę tylko dla Niemców. Zdzisława wywieziono w głąb Rzeszy w 1941 r., a mama i ona pod koniec powstania wywiezione zostały do Auschwitz.
W 1943 r., w niemieckim "Nowym Kurierze Warszawskim" Niemcy opublikowali listę zabitych po odkryciu mogił polskich oficerów. Wśród nich było nazwisko mojego taty wspomina Pani Gabriela.
fragment wywiadu :''Dlaczego zginęli? Dlaczego tam?''
/ https://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,7778738,dlaczego-zgineli-dlaczego-tam.html /
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz