W poniedziałek, dn. 22 lutego , około godz.10:53 rano, na linii kolejowej między Bednarami a Łowiczem , na nie zamkniętym przejeździe kolejowym w Arkadii , nastąpiło zderzenie autobusu z pociągiem pośpiesznym nr.401 , jadącym z Warszawy przez Łowicz do Gdańska. Autobus pasażerski Kiernozia —Żyrardów, prowadzony przez Stanisława Perkowskiego zbliżał się pełnym gazem do przejazdu, szofer widząc otwarty przejazd, a nie przypuszczając, że pociąg jest już blisko, wjechał na tor. W sekundę potem nastąpiło straszne zderzenie. Lokomotywa wpadła z piekielnym impetem w autobus i odrzuciła z szyn — już jako bezładną kupę pogiętej blachy, połamanego żelastwa i drzewa, wlokła autobus przed sobą na przestrzeni około 300 metrów .Służba konduktorska, pasażerowie, a następnie pomoc medyczna z Łowicza, oraz władze cywilne i kolejowe pośpieszyły natychmiast z pomocą. Z pod strzaskanego autobusu wydobyto dwa ciała zmasakrowane okropnie. Wskutek wypadku ponieśli śmierć na miejscu Ciesielski Antoni , właściciel kawiarni w Bolimowie i Sentowski Edward z Żyrardowa. Z pośród 11 ciężko rannych— Samuel Brandt, dentysta — zmarł w chwilę po przewiezieniu go do szpitala w Łowiczu.
Dzień po katastrofie zmarł właściciel autobusu ,Stanisław Zbierski, z Kiernozi, a dnia. 25 lutego zmarł ,w szpitalu 12-letni Stasio Mońko, syn właściciela młyna z Bolimowa. Szofer samochodu, Perkowski, ocalał i stan jego nie jest groźny: Ciężko ranni zostali : Stanisław Tarkowski, Maria Dąbrowska, Stanisława Mońko (matka zmarłego Stasia), Stanisław Dożykowski, Stefan Głowacki, Stefan Szablewski i Jan Kalinowski.
Doraźne śledztwo stwierdziło absolutną niewinność maszynisty pociągu nr.408 oraz szofera autobusu. Katastrofa nastąpiła wskutek nie zamknięcia przejazdu. Odpowiedzialność za wypadek ponosi dróżnik przejazdowy Faustyn Adamczyk, cieszący się zresztą doskonałą opinią , którego zatrzymano do dyspozycji władz sądowych.
Dochodzenie w sprawie katastrofy prowadzą władze śledcze z Łowicza , oraz specjalna Komisja techniczno-kolejowa Dyrekcji Warszawskiej .
Przejazd na szosie arkadyjskiej wymaga specjalnie starannej obsługi, gdyż położone wzdłuż szosy zagajniki i zarośla, dochodzące do samego toru kolejowego, zasłaniają widok z szosy na tory żelazne. Nie widząc opuszczonych szlabanów każdy śmiało wjeżdża na przejazd i wielokrotnie już szereg osób wprost cudem uniknęło śmierci w tym miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz