Najsłynniejszym miejscem zbytu garwolińskich kożuchów był Łowicz.
Z ich zbytem nie było problemu.
''(…) Nowym rynku, na którym również nawiasem mówiąc nie brakło błota, jak corocznie odbywała się sprzedaż kożuchów(...)''
{Kupcy z Garwolina przywieźli 60 wozów kożuchów ,żydzi tylko 10 }
Kurjer Warszawski, 16 grudnia 1898, nr 347
/Polska Narodowa, 4 października 1936, nr 21/''Jarmark mateuszowski. Wśród kuśnierzy z Garwolina przyłapano trzech zamiejscowych złodziei na kradzieży kożuchów. Rozprawa. Przywiązali do wozów i biją. Laski i baty aż gwiżdżą. Zgraja ciekawych. Przyglądają się. Ktoś usiłuje protestować. Nie. Znowu biją. Wreszcie zjawienie się policji kładzie kres samosądowi.''
{Z kożuchami z Garwolina stało na rynku 150 wozów}
/Zorza, 26 września 1901, nr 39 /
''Jarmark w Łowiczu. (…) Nowym rynku, na którym również nawiasem mówiąc nie brakło błota, jak corocznie odbywała się sprzedaż kożuchów. Jeden z handlarzy przy był z temi odzieniami w znaczną uprowidowawszy się ich ilość, aż z gubernji Połtawskiej, a inny z Garwolina, zjechał już do Łowicza w środę na 30 furmankach.—Sprzedawano kożuchy po rsr. 5, 6 i 7, barany zwane dublony kosztowały rsr. 40, kożuszek, podbity jak handlarz mówił, angorą rsr. 15, kożuch barani suknem pokryty rsr. 18 ceniono. (…)''
/Kurjer Codzienny, 23 września 1872, nr 209 /
''Jarmark w Łowiczu, który rozpoczął się d. 20 września, zakończył się d. 26 b. m. Zjazd był niewielki. Na jarmarku znajdowała się większość koni, sprowadzonych przez przekupniów z gub. tambowakiej, woronezkiej, połtawskiej i jekaterynosławskiej za Bumę 93,750 rub., obywatelskich za 32.000 rub., chłopskich za 41,000 rub.; różnego rodzaju bydła znajdowało się na jarmarku za 86,000 rub.; futer z Warszawy za 35.000 rub., skór i półkożuszków wyprawnych z Cesarstwa za 76,000 rub., z Garwolina kożuchów chłopskich 60 wozów na sumę 12,000 rub., obuwia za 9,000 rub., ubrania za 11,000 rub., towarów galanteryjnych i innych za 19,000 rub. Ogółem za sumę 414,750 rub. Kupców z zagranicy nie było. Koni ruskich i obywatelskich sprzedano mało, — chłopskie sprzedano prawie wszystkie. Handel był mało ożywiony z przerwą z powoda świąt żydowskich. Wypadków zasłabnięcia nie było. Lekarzy i policyi było wiele. Dezynfekcya i wszelkie środki dezynfekcyjne zastosowywane były bardzo energicznie.''
/ Gazeta Handlowa, 28 września 1892, nr 222 /
(Korespondencya własna „Kuryera Codzien.”)
Począwszy od 20 września do 25 włącznie trwał jarmark, tak zwany na Śgo Mateusza. Cały ruch ześrodkowany był na targowisku końskiem, tu też w 8-iu obszernych stajniach lokują się konie obywatelskie i handlarzy, przybywających z dalekich okolic.
Ruch sprzedażny trwał od południa w niedzielę, przez cały poniedziałek i wtorek, dopiero pod wieczór zaczął słabnąć.
Najwięcej koni wykupiono do Łodzi, Kalisza i Prus. Ilość koni dochodziła do 3,000. Krów i wołów było około 800 sztuk. Cena krów od 40 rb. do 80, woły od 60 do 120 rb. płacono za sztukę.
Okoliczne miasteczka dostarczyły z każdego kunsztu swe wyroby w dużym wyborze. Powroźnicy, siodlarze, szewcy, krawcy, stolarze, kołodzieje, stelmachy, bednarze, kowale rozmieścili się po obszernych ulicach, znajdując chętnych nabywców.
Stary rynek przedstawiał istny obóz, najrozmaitsze towary, zwiezione przez kupców z Kaukazu, z gub. jarosławskiej i kazańskiej, przeważnie zaś z Warszawy. W wynajętych sklepach przy ulicy Zduńskiej pomieszczono futra, dalej kożuchy.
Na nowym rynku szereg krawców z tandetą i wyroby szewskie oraz przeszło 100 fur z kożuchami z Garwolina. Dalej wozy, bryczki, pługi, brony jako wyroby z Opoczyńskiego i Końskich. Na przedmieściu Bratkowice odbywał się targ na trzodę chlewną, nabywali miejscowi rzeźnicy. Poszukiwane bardzo były owce, których dostarczono zaledwie 3 stada, kilku obywateli z powiatu nieszawskiego przybyło wyłącznie w celu kupna.
Pogoda przez cały czas trwania jarmarku, była piękna — zjazd obywateli bardzo mały. Pomimo to, obroty pieniężne były dobre.
W niedzielę był wyprawiony specjalny pociąg osobowy z Kutna do Warszawy, o godz. 6-ej wieczór, to też wyjechało tego dnia 850 osób. W ciągu 5-iu dni jarmarcznych wyjechało z Łowicza 3,086 osób. Koni wysłano 51 wagonów, krów 1 wagon.
Na stacyi drogi żelaznej porządek panował zupełny przy ładowaniu koni, braku wagonów nie było, gdyż miejscowy zawiadowca, nauczony doświadczeniem, zaopatrzył się w dostateczną ilość wagonów.
Czy z otwarciem kolei kaliskiej podniosą się owe jarmarki, to jest właśnie ważne pytanie. Należy się jednak spodziewać, że kupujących nigdy nie zabraknie, bo łatwość przybycia koleją każdego zachęci. Swój
/ Kurjer Codzienny, 1 października 1902, nr 271/
Łowicz, d. 22-go września.
''W dniu 20-ym września rozpoczął się walny jarmark na konie, bydło i trzodę, oraz różne potrzebne sprzęty gospodarskie, rolne i domowe. Obecny jarmark, trwający zaledwie 3 dni, bez zaprzeczenia dla miasta przynosi korzyści nieobliczone. Główny handel obraca się przy tranzakcjach końmi, na pomieszczenie których jest 7 stajni, a w każdej można pomieszczać 200 koni, jednakże obecnie było zaledwie 600 koni obywatelskich i handlarskich. (…)
Oba rynki na Nowem i Starem Mieście zastawiono stołami, na których towary rozłożono z Nalewek warszawskich i w doborowym gatunku. Magazyny mód mieszczą się w bramach domów. Tandety nawieziono z różnych stron, jednak kożuchy miały najwięcej kupców, dostawcy z Garwolina powinni wyjechać próżnemi wozami. (…)''
/ Kurjer Warszawski, 24 września 1902, nr 264 /
''(…) Stary Rynek zastawiony był rozmaitemi towarami z Warszawy. Na Nowym Rynku w drewnianych budach widniały trzy sklepy z kożuchami, a oprócz tego sto wozów kożuchów z Garwolina i wszystkie prawie zostały opróżnione przez chętnych nabywców. (…)''
/ Kurjer Codzienny, 28 września 1904, nr 270 /
/ Gazeta Świąteczna, 19 listopada 1916, nr 1868 /
/ Gazeta Zgierska, 26 sierpnia 1922, nr 17 /
/ Gazeta Świąteczna, 24 października 1926, nr 43 /
https://garwolin.org/archiwa/16829