Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 listopada 2023

Z żałobnej karty ,parafia Łyszkowice (1912 r.)


 [...]W dniu 10 stycznia r. b. zmarł we wsi Wrzeczko Ś. p. Jan Dańkowski w wieku lat 64.

Ś. p. Dańkowski był najgorliwszym orędownikiem projektu budowy kościoła katolickiego w Łyszkowicach, ofiarując na ten cel grunt pod cegielnię, 1 morgę pod cmentarz grzebalny i 1500 rubli gotówką. Zwłoki Ś. p. Dańkowskiego, zgodnie z ostatnią jego wolą, złożone zostały na darowanym przezeń cmentarzu, przy licznym udziale mieszkańców Łyszkowic i Wrzeczka. Nad mogiłą zmarłego, wypowiedział piękną mowę ks. Teofil Pląskowski, proboszcz parafii Pszczonów, podnosząc zasługi zmarłego i jego umiłowanie do ziemi rodzinnej. Niech mu będzie lekką ziemia, którą całym sercem ukochał i niech ten krzyż samotny, który nad pierwszą mogiłą Łyszkowickiego cmentarza jaśnieje, przypomina żyjącym o obowiązku doprowadzenia do końca budowy kościoła ,która była ostatnim marzeniem Ś. p. Dańkowskiego[... ]

,,Łowiczanin'' nr 6./ 1912 r.

27 grudnia 1908 roku, odbyło się zebranie pracowników cukrowni wraz z mieszkańcami osady fabrycznej ,którego celem było omówienie sprawy budowy kościoła filialnego w Łyszkowicach .Pod protokołem zebrania podpisało się 177 osób. W zebraniu uczestniczył Stanisław Sukiennik ówczesny wójt gminy Łyszkowice .W trakcie obrad jednogłośnie podjęto decyzję o rozpoczęciu budowy, która miała być finansowana z dobrowolnych składek mieszkańców .Na prezesa komitetu budowy wybrano dyrektora cukrowni, Kazimierza Cybulskiego ,sekretarzem został Feliks Molga, skarbnikiem Jan Kuderski ,a członkami :

Michał Wickerman, Józef Kokot, Władysław Grunwald, Antoni Błaszczyk ,Józef Pawłowski ,Józef Płoszański ,Stanisław Szmurła, Franciszek Majewski 


    Łyszkowice 14 czerwca 1911 r. w osadzie fabrycznej odbyły się dwa przedstawienia teatralne , z  których dochód zasilił fundusz  kościelny, czysty zysk z obu przedstawień wynoszący z górą 100 rubli ,przeznaczono na budowę kościoła.   
Grano ,,Flisaków''- Władysława Anczyca i ,,Wigilię  Św. Andrzeja. 



...Notujemy, że ogół mieszkańców Łyszkowic i okolicznych wiosek ,chętnie składa ofiary na budowę kościoła .Wpływają nawet znaczne sumy. Między innymi ,p. Dańkowski z Wrzeczka deklarował 1500 rub. ,a p. doktor Karniewski 50 rub. Gdy kwoty te wpłyną ,to łącznie z posiadanymi już pieniędzmi utworzą kapitał ,dający możność przystąpienia do założenia fundamentów...

,,Cyganie'' sztuka wystawiana na deskach teatru w Łyszkowicach 1910 r.

Plan budowy i kosztorys na 25000 rubli sporządzony przez budowniczego Mariana Straszaka został przesłany do zatwierdzenia ówczesnym władzom ,Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rosji i kancelarii Imperatora .
Władze postawiły warunek ,że do budowy wolno będzie przystąpić po uprzednim zebraniu połowy sumy kosztorysowej w gotówce i zagwarantowaniu zebrania drugiej połowy.
 Czekając na pozwolenie, włościanie ze wsi :
Bobrowa ,Chlebów ,Trzcianka ,Kalenice ,Czatolin ,Wrzeczko ofiarowali i zwieźli na plac budowy kamień polny w ilości wystarczającej na założenie fundamentów .

W listopadzie 1912 roku ,Komitet Budowy korzystając z przejazdu cara Mikołaja II na polowanie do Jacochowa ,podał prośbę na piśmie na jego imię o pozwolenie na możliwość założenia fundamentów pod kościół .

Car Mikołaj II na polowaniu 


4 grudnia 1912 r. nadeszły decyzje w sprawie budowy .Pierwsza z nich pochodziła z kancelarii Imperatora ,druga z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rosji, obie podobne w treści ,zabraniały budowy obiektów sakralnych w Łyszkowicach .Mimo tych przeciwności ,komitet budowy nie zaprzestał swej działalności .
Staraniem księdza Grzegorza Zawadzkiego, uzyskano tymczasowe zezwolenie na urządzenie kaplicy prywatnej  w obiekcie fabrycznym cukrowni ,przemianowaną na publiczną dekretem Arcybiskupim z 20 września 1917 roku, pod wezwaniem 
św. Kazimierza .
Trwała zbiórka pieniędzy na finansowanie budowy. Amatorski Zespół Teatralny działający w Łyszkowicach wystawiał przedstawienia ,z których dochody przekazywane były na konto komitetu budowy ,Straż Ogniowa urządzała z tej okazji loterię .


Szczególnym zbiegiem okoliczności pierwszy chrzest w kaplicy przyniósł nowonarodzonemu imię Kazimierza, pierwszy związek małżeński ,pobłogosławiony w kaplicy ,zawarty został pomiędzy Kazimierzem i Kazimierą, pierwsza msza pogrzebowa odprawiona za Kazimierza Gratysa ,śmiertelnie  ranionego podczas rozbrajania Niemców w lesie Pszczonowskim .




Ks. Grzegorz Zawadzki ,upatrując w tym Zrządzenie Opatrzności Boskiej ,polecił nowo budujący się kościół wznieść pod wezwaniem św. Kazimierza  .


https://www.facebook.com/historialyszkowice/photos/a.1758496661144211/1931583773835498/

Dnia 25 czerwca 1922 r. mieszkańcy osady Łyszkowice i wiosek okolicznych byli świadkami niezwykłej uroczystości, po 14 latach starań , wmurowano kamień węgielny pod kościół mający  stanąć na placu ofiarowanym przez cukrownię, według projektu arch. Romualda Gutta z Warszawy. W latach 1928-1930 stanął kościół, skromniejszy niż przewidywał projekt. 1 I 1928 r. arcybiskup metropolita warszawski Aleksander kard. Kakowski erygował przy nim parafię pw. św. Kazimierza, królewicza. Jej pierwszym proboszczem został ks. Wacław Krzywkowski. Dopiero po niemal 40 latach, 27 V 1967 r. arcybiskup metropolita gnieźnieński i warszawski Stefan kard. Wyszyński, prymas Polski, dokonał konsekracji kościoła parafialnego pw. św. Kazimierza.



Poczesne miejsce wśród darczyńców zajęło małżeństwo Jana i Florentyny Dańkowskich ,którzy przekazali notarialnie w 1910 roku na rzecz kościoła część należącej do nich ziemi na cmentarz grzebalny i książeczkę nr 129 wydaną przez gminą Kasę Pożyczkowo Oszczędnościową z kwotą 1500 rubli.
W dowód wdzięczności ,po śmierci ofiarodawców ,parafianie ufundowali im nagrobek z następującym napisem :
,,Janowi i Florentynie Małżonkom Dańkowskim ,,Pierwszym Dobrodziejom Parafii .
Wdzięczni Parafianie.''



ms-c - Wrzeczko ,rok 1941

ms-c - Wrzeczko ,rok 1941




   

sobota, 25 listopada 2023

Napad na mieszkanie księdza w Łyszkowicach (1930 r.)

jubileusz 50-lecia kapłaństwa / 1972 R. / 

 

W nocy z piątku na sobotę dnia 26/ 27 września o godzinie drugiej w nocy trzech nieznanych osobników dostało się przez okno do mieszkania ks. proboszcza w osadzie w Łyszkowicach .Po sterroryzowaniu księdza i ,,staruszki'', która pełniła rolę służącej ,pod groźbą rewolweru zażądali wydania kosztowności i sumy pieniędzy w kwocie 12.000 zł. Ponieważ gotówki tej nie otrzymali przeszukali biurko ,z którego zabrali 40 zł i zbiegli .

Jeden ze sprawców powyższego rabunku został ujęty.



Okazał się nim Ignacy Kościk zamieszkały w Łodzi przy ulicy Spacernej 6.
W dzień sprzedawał na rynku jabłka ,w nocy rabował .Wyjeżdżał zazwyczaj pod Łowicz i tam wspólnie z przypadkowymi ,,kumplami ''obierał sobie jakąś ofiarę .W czasie przesłuchania przyznał się tylko do napadu na księdza w Łyszkowicach, oświadczając ,iż innych wypraw rabunkowych nie ma na sumieniu, zaznaczając że napadu rabunkowego dokonał przy współudziale mieszkańca Łyszkowic ,wyznania mojżeszowego, któremu pieniądze były potrzebne na rozkręcenie interesu rodzinnego w tejże miejscowości .
Całą zrabowaną gotówkę uzyskaną z napadów bandyckich w tajemnicy przed żoną zakopał gdzieś w polu. Żona nie wiedziała i nie potrafiła wytłumaczyć celu częstych wyjazdów swego męża. Mąż usprawiedliwiał swoje kilkudniowe nieobecności interesami z właścicielami sadów podmiejskich .W ten sposób uzyskał informacje że ks .Wacław Krzywkowski może dysponować większą kwotą gotówki ,przeznaczoną na wynagrodzenia dla firm ,które w tym czasie kończyły budowę nowego kościoła w Łyszkowicach .


widok kościoła lata 40 ub. wieku.

25 VI 1922 r. wmurowany został kamień węgielny pod kościół, budowany według projektu arch. Romualda Gutta z Warszawy, na placu ofiarowanym przez cukrownię. Dzięki ofiarności mieszkańców wsi, i w znacznej mierze Jana i Florentyny Dańkowskich w latach 1928-1930 stanął kościół, skromniejszy niż przewidywał projekt i utworzono przy nim parafię .



'' PIERWSZYM DOBRODZIEJĄ PARAFII  

WDZIĘCZNI PARAFIANIE ''

Jej pierwszym proboszczem został ks. Wacław Krzywkowski ,który otrzymał nominację na to stanowisko 28 grudnia 1927 r.,a 1 stycznia 1928 r. arcybiskup metropolita warszawski Aleksander kard. Kakowski erygował parafię pw. św. Kazimierza Królewicza z przyłączonymi do niej miejscowościami :Gzinka, Kwiatek, Grudze ,Czatolin . 
Swą posługę kapłańską w parafii pełnił przez 46 lat .








niedziela, 19 listopada 2023

„Kamienie wołać będą''

,,Każde zdjęcie ma swoją historię, niektóre historie mają swoje zdjęcia.''

 /19 sierpnia ?1923 r.  - 24 czerwca ?1923 r  / Skierniewice

Pomnik ku czci żołnierzy poległych w latach 1918-1920

Od tego dnia pomnik był miejscem uroczystości o charakterze państwowym i wojskowym do roku 1974.

Pomnik o wysokości 8 metrów zaprojektował oficer 18 pp. por. Stanisław Amirowicz .Bryłę obelisku wykonali szeregowi pułku pod nadzorem projektanta .Orła wieńczącego pomnik wykonał inż .Voigt. 

Inicjatorem powstania pomnika był ówczesny dowódca 18 pułku piechoty w Skierniewicach, Włodzimierz Marian Raczyński-Maxymowicz .

Włodzimierz Maxymowicz-Raczyński jako oficer Legionów.

Pośrodku widniała data 1918-1920

poniżej w wykutym wieńcu umieszczono napis:

,,POLEGŁYM W BOJU ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY OFICEROM I SZEREGOWYM 18 PP''.

Na bocznych elementach pomnika umieszczono marmurowe tablice ,na których były imiona i nazwiska oraz stopnie wojskowe poległych żołnierzy 18 PP,w wojnie polsko-bolszewickiej i w obronie granic II RP.

Do fontowej części pomnika prowadziła kilku metrowa ścieżka ,całość pomnika została lekko wyniesiona tak ,aby obelisk był widoczny z każdej strony ,wokół wmurowano osiem równo od siebie oddalonych słupków ,pomiędzy którymi posadzono krzewy ozdobne .

skan fotografii z publikacji Andrzej Krysiak
,,,Skierniewicki 18 Pułk Piechoty 1918-1938'' 
: arch. Andrzeja Skrzata.

(w publikacji podane są dwie daty uroczystości odsłonięcia pomnika ?)



Przetrwał II wojnę światową ,Stalina, nie przetrwał epoki Gierka ,w miejscu pomnika i w najbliższym jego otoczeniu powstał plac apelowy , 2 Berlińskiego Pułku Zmechanizowanego im .chor.Józefa Paczkowskiego ,który nieprzerwanie stacjonował Skierniewicach od 1949 roku do 1989 .
1958 roku wstawiono nowy napis poświęcony poległym na szlaku od Lenino do Berlina :

,,CHWAŁA ŻOŁNIERZOM 2.B.P.P.POLEGŁYM W OBRONIE OJCZYZNY W LATACH 1943-1945
SPOŁECZEŃSTWO MIASTA I POWIATU SKIERNIEWIC
XV ROCZNICĘ POWSTANIA LUDOWEGO WOJSKA POLSKIEGO''





Trochę wcześniej 1949 r. zamalowano napis i datę 1918-1920, ,,POLEGŁYM W BOJU ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY OFICEROM I SZEREGOWYM 18 PP''. w to miejsce wstawiono Orła bez korony .Nie wiadomo kiedy usunięto Orła wieńczącego pomnik ,którego wykonał inż .Voigt?


Pomnik 18 pułku piechoty.https://archiwumskierniewic.pl/items/show/3562

14 czerwca 2004 r. dzięki inicjatywie i staraniom Kustosza Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach Reymontowskich ,rozpoczęto poszukiwania zakopanych tablic podczas rozbiórki w 1974 r. W wyniku podjętych prac znaleziono mały fragment tablicy z okresu II RP. Wydobyty fragment znalazł się na wystawie stałej poświęconej 26 DP w Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach Reymontowskich.





https://pl.wikipedia.org/wiki/18_Pu%C5%82k_Piechoty_(II_RP)

18 Pułk Piechoty (II RP)




Włodzimierz Marian Raczyński-Maxymowicz vel Włodzimierz Raczyński ps. „Raczyński”, „Rokita” (ur. 9 maja 1891 w Przemyślu, zm. 24 lutego 1938 w Berlinie) – generał brygady Wojska Polskiego.d 1 sierpnia 1922 do 1 marca 1925 był dowódcą 18 pułku piechoty w Skierniewicach. Zmarł na zawał serca 24 lutego 1938 w hotelu „Eden” w Berlinie podczas pobytu wycieczkowego z okazji wystawy samochodowej. W mieszkaniu wdowy po generale (ul. Sandomierska 18/6 na Mokotowie w Warszawie) ukrywał się i zmarł 2 grudnia 1941 marszałek Edward Śmigły-Rydz.

https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Maxymowicz-Raczy%C5%84ski

czwartek, 16 listopada 2023

Z Garwolina do Łowicza/Jarmark w Łowiczu (1872-1938 r.)


 

Najsłynniejszym miejscem zbytu garwolińskich kożuchów był Łowicz. 

Z ich zbytem nie było problemu.


''(…) Nowym rynku, na którym również nawiasem mówiąc nie brakło błota, jak corocznie odbywała się sprzedaż kożuchów(...)''


{Kupcy z Garwolina przywieźli 60 wozów kożuchów ,żydzi tylko 10 }
                   Kurjer Warszawski, 16 grudnia 1898, nr 347






/Polska Narodowa, 4 października 1936, nr 21/

''Jarmark mateuszowski. Wśród kuśnierzy z Garwolina przyłapano trzech zamiejscowych złodziei na kradzieży kożuchów. Rozprawa. Przywiązali do wozów i biją. Laski i baty aż gwiżdżą. Zgraja ciekawych. Przyglądają się. Ktoś usiłuje protestować. Nie. Znowu biją. Wreszcie zjawienie się policji kładzie kres samosądowi.''


{Z kożuchami z Garwolina stało na rynku 150 wozów}


 /Zorza, 26 września 1901, nr 39 /


''Jarmark w Łowiczu. (…) Nowym rynku, na którym również nawiasem mówiąc nie brakło błota, jak corocznie odbywała się sprzedaż kożuchów. Jeden z handlarzy przy był z temi odzieniami w znaczną uprowidowawszy się ich ilość, aż z gubernji Połtawskiej, a inny z Garwolina, zjechał już do Łowicza w środę na 30 furmankach.—Sprzedawano kożuchy po rsr. 5, 6 i 7, barany zwane dublony kosztowały rsr. 40, kożuszek, podbity jak handlarz mówił, angorą rsr. 15, kożuch barani suknem pokryty rsr. 18 ceniono. (…)''

/Kurjer Codzienny, 23 września 1872, nr 209 /

''Jarmark w Łowiczu, który rozpoczął się d. 20 września, zakończył się d. 26 b. m. Zjazd był niewielki. Na jarmarku znajdowała się większość koni, sprowadzonych przez przekupniów z gub. tambowakiej, woronezkiej, połtawskiej i jekaterynosławskiej za Bumę 93,750 rub., obywatelskich za 32.000 rub., chłopskich za 41,000 rub.; różnego rodzaju bydła znajdowało się na jarmarku za 86,000 rub.; futer z Warszawy za 35.000 rub., skór i półkożuszków wyprawnych z Cesarstwa za 76,000 rub., z Garwolina kożuchów chłopskich 60 wozów na sumę 12,000 rub., obuwia za 9,000 rub., ubrania za 11,000 rub., towarów galanteryjnych i innych za 19,000 rub. Ogółem za sumę 414,750 rub. Kupców z zagranicy nie było. Koni ruskich i obywatelskich sprzedano mało, — chłopskie sprzedano prawie wszystkie. Handel był mało ożywiony z przerwą z powoda świąt żydowskich. Wypadków zasłabnięcia nie było. Lekarzy i policyi było wiele. Dezynfekcya i wszelkie środki dezynfekcyjne zastosowywane były bardzo energicznie.''

/ Gazeta Handlowa, 28 września 1892, nr 222 /


(Korespondencya własna „Kuryera Codzien.”)

Począwszy od 20 września do 25 włącznie trwał jarmark, tak zwany na Śgo Mateusza. Cały ruch ześrodkowany był na targowisku końskiem, tu też w 8-iu obszernych stajniach lokują się konie obywatelskie i handlarzy, przybywających z dalekich okolic.
Ruch sprzedażny trwał od południa w niedzielę, przez cały poniedziałek i wtorek, dopiero pod wieczór zaczął słabnąć.
Najwięcej koni wykupiono do Łodzi, Kalisza i Prus. Ilość koni dochodziła do 3,000. Krów i wołów było około 800 sztuk. Cena krów od 40 rb. do 80, woły od 60 do 120 rb. płacono za sztukę.
Okoliczne miasteczka dostarczyły z każdego kunsztu swe wyroby w dużym wyborze. Powroźnicy, siodlarze, szewcy, krawcy, stolarze, kołodzieje, stelmachy, bednarze, kowale rozmieścili się po obszernych ulicach, znajdując chętnych nabywców.
Stary rynek przedstawiał istny obóz, najrozmaitsze towary, zwiezione przez kupców z Kaukazu, z gub. jarosławskiej i kazańskiej, przeważnie zaś z Warszawy. W wynajętych sklepach przy ulicy Zduńskiej pomieszczono futra, dalej kożuchy.
Na nowym rynku szereg krawców z tandetą i wyroby szewskie oraz przeszło 100 fur z kożuchami z Garwolina. Dalej wozy, bryczki, pługi, brony jako wyroby z Opoczyńskiego i Końskich. Na przedmieściu Bratkowice odbywał się targ na trzodę chlewną, nabywali miejscowi rzeźnicy. Poszukiwane bardzo były owce, których dostarczono zaledwie 3 stada, kilku obywateli z powiatu nieszawskiego przybyło wyłącznie w celu kupna.
Pogoda przez cały czas trwania jarmarku, była piękna — zjazd obywateli bardzo mały. Pomimo to, obroty pieniężne były dobre.
W niedzielę był wyprawiony specjalny pociąg osobowy z Kutna do Warszawy, o godz. 6-ej wieczór, to też wyjechało tego dnia 850 osób. W ciągu 5-iu dni jarmarcznych wyjechało z Łowicza 3,086 osób. Koni wysłano 51 wagonów, krów 1 wagon.
Na stacyi drogi żelaznej porządek panował zupełny przy ładowaniu koni, braku wagonów nie było, gdyż miejscowy zawiadowca, nauczony doświadczeniem, zaopatrzył się w dostateczną ilość wagonów.
Czy z otwarciem kolei kaliskiej podniosą się owe jarmarki, to jest właśnie ważne pytanie. Należy się jednak spodziewać, że kupujących nigdy nie zabraknie, bo łatwość przybycia koleją każdego zachęci. Swój

/ Kurjer Codzienny, 1 października 1902, nr 271/


Łowicz, d. 22-go września.

''W dniu 20-ym września rozpoczął się walny jarmark na konie, bydło i trzodę, oraz różne potrzebne sprzęty gospodarskie, rolne i domowe. Obecny jarmark, trwający zaledwie 3 dni, bez zaprzeczenia dla miasta przynosi korzyści nieobliczone. Główny handel obraca się przy tranzakcjach końmi, na pomieszczenie których jest 7 stajni, a w każdej można pomieszczać 200 koni, jednakże obecnie było zaledwie 600 koni obywatelskich i handlarskich. (…)
Oba rynki na Nowem i Starem Mieście zastawiono stołami, na których towary rozłożono z Nalewek warszawskich i w doborowym gatunku. Magazyny mód mieszczą się w bramach domów. Tandety nawieziono z różnych stron, jednak kożuchy miały najwięcej kupców, dostawcy z Garwolina powinni wyjechać próżnemi wozami. (…)''

/ Kurjer Warszawski, 24 września 1902, nr 264 /



''(…) Stary Rynek zastawiony był rozmaitemi towarami z Warszawy. Na Nowym Rynku w drewnianych budach widniały trzy sklepy z kożuchami, a oprócz tego sto wozów kożuchów z Garwolina i wszystkie prawie zostały opróżnione przez chętnych nabywców. (…)''

/ Kurjer Codzienny, 28 września 1904, nr 270 /



/ Gazeta Świąteczna, 19 listopada 1916, nr 1868 /


/ Gazeta Zgierska, 26 sierpnia 1922, nr 17 /



/ Gazeta Świąteczna, 24 października 1926, nr 43 /


https://garwolin.org/archiwa/16829




wtorek, 14 listopada 2023

Wspomnienie pośmiertne ś .p. Władysław Frontczak (1895-1919 r.)

fot: JACEK RYBUS (2013 r.)

 Jeszcze na kilkanaście godzin przed śmiercią ,jakby tknięty przeczuciem skreślił do matki ostatni list ołówkiem ,zaczynający się od słów:

...po śmierci mojej niechaj Mamusia nie rozpacza - Właduś jest szczęśliwy ,że

 mógł zginąć za ukochaną Ojczyznę - Bóg przyjmie moją ofiarę - Właduś jest

 szczęśliwy...



Przedśmiertne te zdania nieżyjącego już dziś podporucznika są najwymowniejszym dowodem bezgranicznego poświęcenia się dla Ojczyzny i spełnienia obowiązku w ciężkich godzinach .Naród polski może być dumny ,że ziemia polska takich synów wydaje a pragnienia Twe -Młody - Bohaterze  - niechaj ziszczą się jak najprędzej i niechaj szumiące drzewa i płaczące wierzby na cmentarzu Kolegiackim koją tęsknotę krótkiego żywota Twego.   

http://mogily.pl/lowiczkatedralny/frontczakw%C5%82adys%C5%82aw_229948

3 lipca 1919 roku podczas zwycięskich walk z hordami bolszewickimi na froncie poleskim zginął śmiercią bohaterską w szeregach walczących podporucznik 34 bialskiego pułku piechoty ś .p.W. Frontczak. Ukończywszy 4 klasy szkoły handlowej w Łowiczu dla dokończenia studiów przeniósł się do Pabianic .Z chwilą wybuchu wojny europejskiej i tworzenia się w Polsce Legionów ś.p Władysław ,wiedziony duchem patriotyzmu i ukochania Ojczyzny zaraz w samych początkach powiększył szeregi  ochotników legionowych i po kilku miesiącach służby frontowej wysłany został do szkoły artyleryjskiej do Wiednia. Za czasów Rady Regencyjnej ś.p .Fronczak ukończył szkołę podchorążych w Ostrowi Łomżyńskim,(obecnie Ostrów Maz.)po czym wkrótce udał się na front. Ciężkie walki ,pod Brześciem ,Drohiczynem ,Janowem Pińskiem są pięknymi kartami tego pułku ,w którym nieustanie walczył młody podporucznik .Nie sądzonym mu było jednak wrócić do rodzinnego miasta ,by być podporą matki i pracować dla dobra Ojczyzny ,której tyle razy życie swoje niósł w ofierze.







Okres międzywojenny  
 








Wieszczowi -Lud Księżacki z Łowickiego (1927 r.)„Bo królom był równy…”.

 Księżanki z wieńcem przed mostem Poniatowskiego w Warszawie . Sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego z paryskiego Cmentarza Montmartre do ...