...W mieszkaniu panował straszny nieład ,wszystkie szafy były pootwierane ,kredens ,szuflady biurek porozbijane. Na podłodze leżały potłuczone naczynia ,porozrzucane drobne przedmioty, bielizna odzież w sypialni wśród bielizny leżała zakrwawiona siekiera . Na ścianach i meblach mieszkania widoczne były wyraźne liczne ślady krwi....8 marca 1935 Prezydent RP Ignacy Mościcki mianował gen.Stanisława Kozickiego dowódcą 26 Dywizji Piechoty w Skierniewicach .Generał wraz z żoną Heleną z domu Michoń i córką Alicją, nazywaną zdrobniale ,,Lilii'', zamieszkał na parterze willi p. Mazarakowej przy ulicy Piłsudskiego 14.
Tam też, 4 marca 1938 r., jego żona Helena, córka Alicja „Lilii”, opiekunka Zofia Piotrowska i pokojówka Józefa Olczakówna zostały zamordowane przez ordynansa generała – Bronisława Janowskiego.
W styczniu 1938 w Zakopanem generał Kozicki uległ wypadkowi na nartach i przez sześć tygodni przebywał na leczeniu szpitalnym w Warszawie. W sobotę 6 marca 1938 wrócił do Skierniewic, lecz nie mógł dostać się do mieszkania.
Dzień wcześniej ....w piątek rano, Janowski nie zdradzając żadnego zdenerwowania zwrócił się do służącej p. Tchórzewskiej sąsiadki Państwa Kozickich piętro wyżej ,prosząc ją o pożyczenie pięciu złotych. Następnie oświadczył dozorcy Franciszkowi Zielińskiemu , że wyjeżdża na dwutygodniowy urlop, mówił również o tym, że otrzymał 50 zł od generałowej oraz ubranie dla żony, twierdził równocześnie, że p. Kozicka wyjechała do Warszawy opiekować się chorym mężem.
Jak zwykle piątek ok. godz. 10 rano listonosz wrzucił korespondencję do skrzynki przy drzwiach mieszkania, które znajduje się na parterze jednopiętrowego murowanego domku W tym dniu nikt jednak nie wyszedł na ganek, aby odebrać listy. Po podwórzu wałęsały się psy.
Kiedy w sobotę przyjechał gen. Kozicki, który od 28 lutego przebywał w szpitalu na kuracji nie mógł dostać się do domu .Wobec zaistniałej sytuacji udał się do swojego biura w koszarach wojskowych, gdzie poprosił jednego z oficerów aby udał się z nim do domu ,jednocześnie wezwał trzech żołnierzy , którym nakazał wyważenie drzwi .
W przedsionku do kuchni leżała martwa 42-letnia generałowa , miała zmasakrowaną ostrym narzędziem twarz. Generał stracił przytomność. Nieprzytomnego przeniósł do gabinetu kpt. Dratwa. Natychmiast powiadomił policję i żandarmerię.
Śledztwo spoczęło w rękach naczelnika urzędu śledczego podinspektora Ohmaja oraz prokuratora sądu wojskowego kpt. Szczepańskiego i podprokuratora sądu okręgowego z Łodzi kpt. Szyliga
W mieszkaniu panował straszny nieład ,wszystkie szafy były pootwierane ,kredens ,szuflady biurek porozbijane. Na podłodze leżały potłuczone naczynia ,porozrzucane drobne przedmioty, bielizna odzież w sypialni wśród bielizny leżała zakrwawiona siekiera . Na ścianach i meblach mieszkania widoczne były wyraźne liczne ślady krwi.
Według orzeczenia lekarza badającego zwłoki zamordowanych, morderstwa czterech osób dokonano w piątek w godzinach rannych w krótkim odstępie czasu. A podstawie oględzin odtworzono przebieg zbrodni. Ordynans sypiał w kuchni .Nad ranem ,kiedy wszyscy spali ,dostał się do małego pokoju ,gdzie spała służąca Olczykówna .Uzbrojony w siekierę zadał cios służącej .Prawdopodobnie cios nie był śmiertelny .Służąca zdołała jeszcze schronić się w spiżarni wołając pomocy nie uchroniło to jej przed kolejnymi ciosami. Wołanie służącej widocznie obudziły generałową .Opuściła Ona swoje łóżko ,na którym nie znać śladów walki i zdołała przebiec około 10 metrów ,dzielących ją od przedpokoju. Tam rozegrała się dramatyczna walka .Oprawca zadał jeden śmiertelny cios w głowę .Generałowa biegnąc na pomoc służącej owinęła się w kołdrę ,którą znaleziono obok zwłok ,w ręku zaś trzymała ciężkie lusterko w metalowej oprawie .Krzyki mordowanych kobiet obudziły również 18 letnią Zofię Piotrowską, która wyskoczyła z łóżka i uciekła do ostatniego pokoju .Tam dopadł ją ordynans zadając jedenaście uderzań siekierą . W łóżeczku w pokoju dziennym leżała zamordowana 5-letnia córka Alicja ,,Lilii.'' Jak ustalono dziecko otrzymało ciosy ostrym narzędziem i obuchem siekiery.
Ordynans pozamykał okiennice i z walizką w ręku poszedł na dworzec, wsiadł do pociągu ,który o godz.10:22 rano odjeżdżał do Warszawy.
Istniało kilka hipotez powodu mordu na rodzinie generała. Jedna z nich to zaraźliwa choroba płuc ordynansa, przez którą miał stracić posadę i zostać odesłany do jednostki. Następna to nieodwzajemniona miłość generałowej ,ostatnia to chęć zysku.
W Skierniewicach mówiono, że cieszył się dużym zaufaniem generała Kozickiego, jednak jego życie prywatne gorszyło mieszkańców. Janowski miał w Łodzi żonę, w Skierniewicach zaś kochankę, Władysławę Kwiatkowską.
Naoczny świadek odkrycia potwornej zbrodni dozorca pytany o Janowskiego i Kwiatkowską:
,,27 letniego Bronisława Janowskiego nazywali , zwyczajnie „ofermą" „Chuchro takie , ważył zaledwie 54 kilo" „Do nikogo się nie odzywał...nawet ordynans wstydziłby się chodzić z taką... Przychodziła do niego często przed sztachetki ogrodu z dzieckiem na ręku, mieszkała przy ul. Ogrodowej w domu Wierzbickiej, zakończył swoje opowiadanie dozorca.''
Za Bronisławem Janowskim ,wysłano listy gończe.
Policja idąc w ślad za Janowskim ustaliła, że udał się z Mińska Mazowieckiego do Cegłowa, położonego w odległości 10 km. Morderca wraz z kobietą wszedł do domu Smatrowej, gdzie zamieszkuje niejaka Kwiatkowska, macocha Władysławy Kwiatkowskiej.
Kiedy około godz. 19 przybyła do Cegłowa policja zaobserwowanych przez policjanta osób już nie było w domu Smatrowej. Od Kwiatkowskiej policja dowiedziała się, że zbiegowie udali się do jej pasierba. Towarzyszka mordercy prowadziła za rękę swoją 3-letnią córkę, Danutę.
Policja wszczęła natychmiast pościg. Po dłuższych poszukiwaniach policjanci dowiedzieli się około północy, że w domu 12-morgowego gospodarza Sadowskiego na skraju wsi Huta Kuflewska znajdują się poszukiwani zbiegowie.
Ustalono równocześnie, że Janowscy przybyli do Mińska Mazowieckiego w piątek około godz. 15.
W piątek i sobotę Janowscy przebywali w Mińsku Mazowieckim u krewnych zamieszkałych przy ul. Zgoda nr 11. W sobotę rano udali się do Cegłowa, gdzie spędzili resztę dnia oraz niedzielę. W poniedziałek powrócili znów do krewnych w Mińsku Mazowieckim, gdzie właśnie w godzinach popołudniowych zostali zauważeni przez policjanta.
Wygląd ich odpowiadał rysopisowi podanemu w listach gończych, rozesłanych za zbiegłymi przez policję.
Janowscy opuścili Cegłów o zmroku, kierując się do ojca chrzestnego ich dziecka, Władysława Sadowskiego, zam. u swojego ojca rolnika w Hucie Kuflewskiej, oddalonej o 4 km od Cegłowa. Janowscy zostali tam na noc. Przybyli, ułożyli się do snu na słomie, rozesłanej przy kominie.
O północy przybyła policja wraz z miejscowym sołtysem oraz jednym z krewnych Janowskich. Gdy policjanci zastukali do okna, gospodarz Sadowski zapytał, kto tak późno do nich przychodzi. Gdy syn sołtysa towarzyszący policji odpowiedział mu, że przyszedł w pilnej sprawie do syna jego Władysława, Janowski, który przebudził się i słyszał rozmowę zorientował się błyskawicznie, że mogą to być policjanci, nie pozwolił więc Sadowskiemu otworzyć drzwi. Morderca zerwał się z postania, podbiegł do drzwi i przez okienko nad drzwiami, w którym wybita jest szyba, wystrzelił. Na strzał Janowskiego policjanci odpowiedzieli również strzałami.
Wówczas morderca widząc, że jest osaczony, wbiegł po drabinie na strych chałupy. Policjanci otoczyli dom, nie pozwalając nikomu zeń wychodzić, aż do rana. Tymczasem przybył na miejsce komendant powiatowy, podkomisarz Perkowski, który przypuszczając że morderca stawi opór i nie chcąc dopuszczać do rozlewu krwi, zażądał z Warszawy przysłania przeszkolonych policjantów .Jednocześnie wyjechał na miejsce z Warszawy naczelnik Wojewódzkiego Urzędu śledczego podinspektor Chmaj.
Przed przybyciem policji zaopatrzonej w hełmy i tarcze o godz. 7rozległ się strzał na strychu chałupy. Janowski chciał w ten sposób, symulując samobójstwo, wciągnąć policjantów w zasadzkę. Policjanci odczekali jednak przez dłuższy czas. Janowski widząc, że fortel mu się nie udał w kilka minut później odebrał sobie życie wystrzałem z rewolweru w prawą skroń. Janowski zmarł w drodze do szpitala w Mińsku Mazowieckim.
Ofiary zamordowane przez Bronisława Janowskiego po mszy pogrzebowej w Kościele Garnizonowym miały uroczysty wspólny pogrzeb w Skierniewicach na cmentarzu św. Józefa. przy udziale tłumnie zebranych mieszkańców miasta.
|
Trumny ofiar zbrodni na katafalkach w skierniewickim kościele garnizonowym. |
|
Generał bryg. Józef Stanisław Kozicki za trumną żony i córki podczas pogrzebu. Obok stoi gen. Wiktor Thommee (z lewej).1938/03/07 |
/trumna ze zwłokami ,Józefy Olczakówny ,została oddana rodzinie, została pochowana w rodzinnej miejscowości./
cmentarz parafialny w Łyszkowicach
fot: dzięki uprzejmości :
,,Historia Łyszkowice ''
https://www.facebook.com/historialyszkowice
Po tragedii, załamany generał Stanisław Kozicki wyjechał do Warszawy. W marcu tego samego roku Stanisław Kozicki został wyznaczony na stanowisko dowódcy Broni Pancernych Ministerstwa Spraw Wojskowych .
Po wybuchu II wojny światowej znalazł się w Rumunii, gdzie był internowany do 1941 roku, a następnie przebywał w obozach jenieckich w Niemczech: VI E w Dorsten i VI B Dössel. Po uwolnieniu osiedlił się w Anglii i tam zmarł na niewydolność serca w 1948 r.
Został pochowany na cmentarzu w Leominster niedaleko Birmingham ,gdzie znajdują się groby polskich żołnierzy, którzy zmarli w szpitalu w Baron Cross w latach 1947-48.
https://skierniewice.naszemiasto.pl/przyjaciele-z-leominster-w-anglii-odnowili-grob-gen/ar/c1-5121183
https://crispa.uw.edu.pl/object/files/118604/display/Default
https://bcul.lib.uni.lodz.pl/.../5399/edition/4277/content?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz