Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

,,baby nieborowskie''


Baby nieborowskie, czy też zwane poprawniej  arkadyjskie, datowane  XII-XIII wiek

W Archiwum Muzeum Archeologicznego w Krakowie, znajduje się fotografia ukazująca „baby nieborowskie” stojące przed dziedzińcem willi Aleksandry Radziwiłłowej w Arkadii od strony tarasu wschodniego.  Podpis  informuje, że fotografia przedstawia :

„figury bab kamiennych zdjęte z kurhanów na Ukrainie i ustawione w ogrodzie dworskim”. 


Jest to jedyne, nie publikowane dotychczas, świadectwo ich obecności w Arkadii przed 1893 r., kiedy to Michał Piotr Radziwiłł odkupił ogród od rodziny Adlerbergów i przewiózł większość ocalałych tam rzeźb w tym „baby” do Nieborowa. Cztery figury kamienne Połowców  3 żeńskie, 1 męska.

Pierwsza wzmianka o nich pochodzi z wydanych przez S. Pruszakową- Duchińską w 1856 r.

 „Rozrywek dla młodocianego wieku”: 

„Przy wejściu do wielkiego zacienionego stuletnimi drzewami parku, widać leżące na trawniku kamienne figury czterech bogów pogańskich, każdy zwrócony do strony świata z której ma pochodzić.”

Data zamieszczenia pierwszej wzmianki na temat obecności tzw. bab kamiennych w Arkadii nie wydaje się być przypadkową. W latach 1855-1859 trwały bowiem w  Arkadii prace przy budowie willi dla owdowiałej Aleksandry Radziwiłłowej, która jeszcze za życia męża generała Michała Gedeona Radziwiłła ,troszczyć się musiała o jego interesy. Od 1838 r. Aleksandra Radziwiłłowa była w imieniu nieletnich synów kuratorką dóbr nieborowskich. Wzbogaciła bibliotekę Radziwiłłów w Nieborowie rodowym księgozbiorem Steckich ze Szpanowa. Po śmierci męża w 1850 r. Aleksandra znana również jako „urocza Olesia” przeniosła się na stałe do Nieborowa. W Nieborowie malowała akwarelowe widoki Arkadii. W latach 1855–1859 wybudowała dla siebie willę w Arkadii według projektu Franciszka Marii Lanciego, która dziś już nie istnieje. 


Dziś pozostał po niej tylko niewielki fragment tarasu od strony ogrodu. Nie można wykluczyć, że widziane w Arkadii w 1856 r. „leżące na trawniku kamienne figury”, zostały sprowadzone przez Aleksandrę Radziwiłłową i czekały na wykorzystanie w najbliższym otoczeniu wznoszonej dla niej willi. Trafić zatem musiały do ogrodu nieco wcześniej .Okazji do ich przetransportowania z Wołynia zapewne księżnej nie brakowało.


willa Aleksandry Radziwiłłowej że Steckich, znajdująca się w ogrodzie angielskim w Arkadii.

Okres I-w.ś (STARA FOTOGRAFIA ZATRZYMAĆ Czas Łowicz i okolice.)











Portret Aleksandry Radziwiłłowej z domu Steckiej, autorstwa Valentina Schertle z 1838 roku,znana również jako „urocza Olesia” ,ur. 1796 r ,zmarła 14 lipca 1864 r w Passy od 1860 r. dzielnicy Paryża. Została pochowana w tamtejszym kościele.


http://cennebezcenne.pl/wp-content/uploads/2017/11/CBU_2011_3-s-19-21_JAWORSKI.pdf?fbclid=IwAR2nIZgQ0-WnLafNgwM6Q-ASfTQyNUQoNwuJn-I129o4HfENTPxbsU5rRs8

https://docplayer.pl/14655572-Nulla-dies-sine-linea-szukajac-sarkofagu-nerona-o-pochodzeniu-tzw-bab-nieborowskich-polscy-rose.html?fbclid=IwAR1FiH7ab3RdB9KS37ZFLQn1iUjzHFtPvErIGKAyjm8BZ1AeIPyXDkx4hv8

środa, 23 sierpnia 2023

Józef Grzegory - (1920 –2006)


 Księżak z krwi i kości w otoczeniu znajomych, I poł. lat 50. XX w.(drugi z lewej)

Uśmiechnięty, łagodny, otwarty na ludzi , ciekawy świata, bardzo religijny
i pracowity , tak maluje a raczej rzeźbi się  obraz postaci zmarłego 17 października 2006
Józia "Janiokowego"-Józefa Grzegorego ,ludowego artysty Ziemi Łowickiej

,,Gdy byłem jeszcze małym chłopcem, jak większość moich rówieśników, pomagałem rodzicom w gospodarstwie, często pasąc krowy. Dłużący się czas wykorzystywałem na dłubanie i wyrzynanie w drzewie ''


Józef Grzegory przy pracy. Żył w zgodzie ze swoimi pasjami i talentami.

  W czasie swego osiemdziesiciosześcioletniego życia godził cztery pasje: rzeźbiarstwo, muzykowanie, pszczelarstwo i prowadzenie gospodarstwa rolnego. Grał na flecie oraz skrzypcach, przygrywając w młodości na „wiejskich potańcówkach”. Szanował siłę natury, jego pasją była hodowla pszczół, którą prowadził nieprzerwalnie od 15 roku życia. Z czego rzeźbiarstwo było pasją największą , a wykonane prace gwarantują mu nieśmiertelność wśród najwybitniejszych postaci powiatu łowickiego.

Był Księżakiem z krwi i kości, o duszy romantyka. W pracy na roli widział piękno wysiłku i trudu człowieka, ale widział też to, co wielokrotnie podkreślał w różnych wywiadach, piękno przyrody, siłę natury.
Urodził się w rodzinie chłopskiej 3 stycznia 1920 roku, całe życie mieszkał we wsi Złaków Borowy.   W 1934r.ukończył piąty oddział Szkoły Podstawowej w Złakowie Borowym, następnie podjął dalszą naukę i po egzaminie otrzymał świadectwo ukończenia Publicznej Szkoły Powszechnej siedmioklasowej. Pierwszymi pracami Józefa Grzegorego były nieskomplikowane figurki ptaków i zwierząt. Następnie zaczął wykonywać prace wymagające więcej wysiłku i wyobraźni. 

Najstarszą rzeźbą, jaka zachowała się w domu rodzinnym i z której artysta był bardzo dumny jest popiersie Józefa Piłsudskiego w słynnej,, maciejówce'' z 1935 rok. Rzeźba została wykonana po śmierci Marszałka ,który w tamtym czasie dla wielu był postacią nietuzinkową . Stanisław Mackiewicz pisał o atmosferze podczas pogrzebu marszałka: "Piłsudski miał fanatycznych wielbicieli, którzy go kochali więcej niż własnych rodziców niż własne dzieci, ale było wielu ludzi, którzy go nienawidzili, miał całe warstwy ludności, całe dzielnice Polski przeciwko sobie, potężną nieufność do siebie.'' Rzeźbiarz miał wtedy piętnaście lat.





Prace te powstawały przy użyciu kieszonkowego noża, potocznie zwanego ,,żydkiem", do którego to narzędzia artysta był przywiązany przez całe życie . W pierwszym okresie swej twórczości używał najbardziej dostępnego drzewa wierzbowego i topolowego .Artysta z pasją i zaangażowaniem wykonywał figury o tematyce świeckiej, nawiązujące do kultury ludowej regionu łowickiego oraz polskiej państwowości. Pomysły czerpał z obserwacji otoczenia, z tego co zapamiętał z okresu młodości. Jego prace najczęściej przedstawiały postacie w tradycyjnych strojach łowickich, były to stroje odświętne lub do użytku codziennego, w zależności od charakteru zajęcia, jakie dana figura wyobrażała. Najczęściej ukazywał prace gospodarcze i tradycyjne obrzędy, np. chrzciny, wesele, pannę młodą w wianku, tańczącą parę, siewcę, ,,zaloty pod kopką siana", pocieranie lnu, i inne. Swoich rzeźb nigdy nie malował, szanował surowe drewno, jego zdaniem dodawało to charakteru powstającym postaciom. Jak sam ocenił, wykonał około 450 rzeźb. Wiele z nich trafiło do kolekcji prywatnych w kraju i za granicą. Kilkakrotnie był ofiarodawcą swoich rzeźb na cele społeczne Znaczną część prac Józefa Grzegorego stanowią rzeźby sakralne ukazujące świętych oraz postacie szopkowe. ,,Świątki"- święty Florian, Chrystus Frasobliwy, Matka Boska Skępska, Matka Boska Kodeńska , Maksymilian Maria Kolbe, czy postać świętego Nepomucena, których figury niejednokrotnie były zamawiane do kościołów.

Józef Grzegory ze Złakowa Borowego i jego Trzej Królowie. Fot. z lat 50. z archiwalnego zbioru Henryka Świątkowskiego.

W parafialnym kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Złakowie Kościelnym można podziwiać wystawianą co roku szopkę bożonarodzeniową, składającą się z jedenastu postaci, której wszystkie figury w latach 1959-62 wykonał artysta ze Złakowa Borowego oraz dwie figury Madonn. Jedna zdobi bramę wejściową na plac kościelny (Matka Boska Niepokalana), druga, która jest własnością mieszkańców Złakowa Borowego, stoi na ołtarzu w nawie bocznej kościoła (Matka Boska Anielska). Podobne figury artysta wykonał dla kościoła p.w. Świętej Trójcy w Piątku, która składa się z 15 figur.

Rzeźby Grzegorego cieszyły się dużym powodzeniem, ich piękno przyciągało uwagę nawet złodziei. Swego czasu wykonał figurę świętego św. Jana Nepomucena na zamówienie do nowej przydrożnej kapliczki w Retkach. Postać świętego w krótkim czasie została skradziona . Na ponowną prośbę artysta wykonał kolejną rzeźbę i mimo solidnego umocowania jej w kapliczce została ponownie, też w krótkim czasie, skradziona.



W czasie okupacji hitlerowskiej już rzeźbiłem mniej, bo nie miałem spokoju. Wyjeżdżałem na tak zwane ,,okopy" albo chowałem się przed ,, łapankami" na roboty do Niemiec, ewentualnie pracowałem w gospodarstwie rodziców. Jednak zawsze mnie korciło ,żeby coś wyrzeźbić ,wspominał artysta . Swoim rzeźbom poświęcał dużo czasu i każdą z nich dokładnie „dopieszczał”, dlatego niechętnie się z nimi rozstawał, natomiast z radością pokazywał turystom ,miłośnikom sztuki ludowej, którzy przybywali do jego domu, gdzie w jednej z izb wystawione były prace rzeźbiarza i gdzie sam Józef czuł się najlepiej .
Po wojnie Józef Grzegory stał się jednym z najbardziej znanych łowickich artystów rzeźbiarzy. Pracował najczęściej wieczorami po obrządku, albo zimą, gdy w gospodarstwie było mej obowiązków. Był bardzo aktywnym twórcą, chętnie brał udział w licznych konkursach: od powiatowych do organizowanych przez krajowe muzea, jak i Wydziały Kultury i Sztuki Rad Narodowych oraz organizacje społeczne. Należał do Stowarzyszenia Twórców Ludowych, uczestniczył w zjazdach dla ludowych artystów, wystawach rolniczych oraz imprezach kulturalnych o zasięgu regionalnym i ogólnokrajowym. W 1958 roku na konkursie wojewódzkim w Łodzi otrzymał wyróżnienie za rzeźbę „Świniarka”. Była to wielka radość oraz zachęta do dalszej pracy .W 1969 r. otrzymał jednorazowe stypendium Ministra Kultury i Sztuki. Za swoją działalność został odznaczony Medalem Dziesięciolecia Polski Ludowej i Złotym Krzyżem Zasługi. Muzeum w Łowiczu. W roku 1984 r., za sprawą kustosza Henryka Świątkowskiego, w Muzeum została otwarta wystawa czasowa: „Pięćdziesięciolecie Twórczości Józefa Grzegorego ,,Rzeźba”. Eksponowane były 54 prace artysty, które odzwierciedlały charakter jego twórczości.
Rzeźby, które zachowały się w domu Państwa Grzegorych przykuwają uwagę dokładnością wiernie oddają rzeczywistość ,figurki są bardzo dopracowane na których można dostrzec brwi, a nawet rzęsy. Artysta oddawał w swych rzeźbach realistyczne ułożenie fałd koszul, spódnic, spodni, wszystko to grało i było efektem czasochłonnej pracy.
Dziś dorobek ,Księżaka z krwi i kości o duszy romantyka ,czasami mylnie nazywanego Jan możemy obecnie zobaczyć w wielu muzeach np; Muzeum Mazowieckie w Płocku, Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi, Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie, Muzeum w Łowiczu, Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie oraz w zbiorach rodzinnych "Jonioki" .


„Świniarka” rzeźba wyróżniona na konkursie wojewódzkim w Łodzi 1958 rok



Księżanka w stroju weselnym



sobota, 19 sierpnia 2023

,,Księżacy u Hansa Franka,,(Dożynki 1943-10-24 )


 Sprawujący władzę nad Generalnym Gubernatorstwem rezydujący na Wawelu doktor Hans Frank zażyczył sobie barwnego korowodu poddanych.

Święto plonów   z czasem połączono  z rocznicą proklamowania Generalnego Gubernatorstwa.(Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete) 26 października 1939 r. 

Cel organizowanych przez Niemców uroczystości dożynkowych, był oczywisty. Miały odwrócić uwagę polskich mieszkańców Generalnego Gubernatorstwa od panującego na co dzień terroru okupanta: łapanek, masowych rozstrzeliwań, grabieży i kontrybucji.

Dożynki miały być według założeń Hansa Franka propagandową manifestacją jedności i rzekomej współpracy Polaków i Ukraińców z Niemcami w walce z bolszewikami.

W uroczystościach wzięła również udział delegacja rolników z powiatu łowickiego, reprezentująca dystrykt warszawski. Jak wspominał Paweł Workowski ze Złakowa Borowego do składu delegacji u gubernatora Franka, wyznaczył  go wójt Jan Fabijański gminy Bąków.

Otrzymał wtedy polecenie odebrania z firmy nasienno-ogrodniczej Urlich w Warszawie kosza dożynkowego. Tam po wielu zabiegach dostał stary kosz, a w nim trochę jabłek i trochę innych owoców. Pan Workowski nie krył, że miał świadomość, jakie konsekwencje groziły jemu i rodzinie w przypadku odmowy wyjazdu.Wiedziały o nich też z pewnością pozostałe członkinie łowickiej delegacji: Józefa Ziółek ze Złakowa Borowego, Natalia Kołaczyńska ze Złakowa Kościelnego i Kucharek (imię niezn.)z Klewkowa.

Do Krakowa pojechali wszyscy koleją ubrani w stroje ludowe. Po przyjeździe byli podejmowani śniadaniem, natomiast obiad jedli w znanej restauracji Hawełka. Na Wawel udali się w asyście oficera gestapo z grupą rolników z innych dystryktów.

Hans Frank na koniec uroczystości zwrócił się do uczestników :

,, że on i Niemcy będą się modlili za rodziny delegatów i Polaków”. 

Po uroczystości udali się do katedry wawelskiej, gdzie w krypcie św. Leonarda pomodlili się c przy sarkofagu marszałka Józefa Piłsudskiego.

Ustalony program uroczystości przewidywał udział grupy 26. rolników z czterech polskich dystryktów GG oraz Ukraińców, reprezentujących utworzony po 1941 r. dystrykt galicyjski, czterech przedstawicieli ziemian oraz trzech delegatów Rady Głównej Opiekuńczej, z jej prezesem Adamem Ronikierem. Ten ostatni odmówił jednak zdecydowanie udziału w dożynkach, odpowiadając w ten sposób na rozpoczętą przez Niemców kilka dni wcześniej całą serię publicznych egzekucji ulicznych w Krakowie i Warszawie.

Dwa lata wcześniej ,posiedzenie rządu GG, 16 grudnia 1941

,,Jeśli wreszcie wygramy wojnę, to nie będę miał nic przeciwko temu, żeby z Polaków, Ukraińców i tego wszystkiego, co się wokół włóczy, zrobić siekaninę,, Gdybym o każdych siedmiu rozstrzelanych Polakach chciał rozwieszać plakaty, to w Polsce nie starczyłoby lasów na wyprodukowanie papieru na takie plakaty”, „Polska nie śmie nigdy więcej powstać!” – wywiad dla gazety Völkischer Beobachter, 6 lutego 1940.Hans Frank.

[ Zbiory :NAC ]









Delegacja dożynkowa podczas zwiedzania Wawelu.(1943-10-24)




Delegacja dożynkowa przy trumnie Marszałka Józefa Piłsudskiego na Wawelu..(1943-10-24)





delegacja dożynkowa przy stole w towarzystwie kierownika wydziału żywności i rolnictwa Karla Naumanna .(1943-10-24)


Delegacja dożynkowa po uroczystościach dożynkowych Kościół Na Skałce, pod wezwaniem św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa i Męczennika(1943-10-24)



,,Księżacy u Hansa Franka,,

Kwartalnik Historyczny 2008 rok

https://bc.wbp.lodz.pl/.../81221/edition/77513/content






poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Ostatnia Bitwa / 16 -VIII-1944 r.

Cmentarz parafialny - Lipce Reymontowskie  

Mieli ruszyć na pomoc walczącej Warszawie .Życie napisało inny również tragiczny scenariusz . 

Dziś o tamtych wydarzeniach ,które rozegrały się wczesnym  rankiem 16 sierpnia 1944 roku w lesie zwanym przez miejscowych Kraszewka między Chlebowem - Retniowcem a Bobrową ,potomnym przypomina pomnik ,ku czci i pamięci żołnierzy leśnych z Oddziału Partyzanckiego ,,Maszynisty'' ,który uroczyście odsłonięto 20 sierpnia 1989 roku w miejscowości Bobrowa ,gmina Łyszkowice oraz cmentarze parafialne w Łyszkowicach ,Głownie ,Domaniewicach ,Łowiczu ,Lipcach Reymontowskich  .


Na pomoc Powstaniu .

14 sierpnia wieczorem w miejscowości Łyszkowice odbyła się odprawa na której podjęto decyzję w sprawie pomocy Powstaniu Warszawskiemu i mobilizacji w rejonie Bielaw ,Dąbkowic ,Łyszkowic .Punkt mobilizacyjny dla oddziału ,,Maszynisty,, wyznaczono w lesie zwanym przez miejscowych Kraszewka między Chlebowem a Bobrową  na 15 sierpnia. Wieczorem  tego samego dnia do oddziału dotarł Łącznik  z rozkazem o rozwiązaniu koncentracji i wiadomością  o szykującej się lada moment obławie.


14 sierpnia 1944 roku o godzinie 10 :30  ,radio Londyn nadaje rozkaz gen. ,,Bora'' nakazujący marsz na odsiecz Warszawie .



Komendant Obwodu Łowicz AK krypt. ,,Łyska'' mjr. Lucjan Zieliński  ps.,,Łan,, ,zarządził zorganizowanie trzech kompanii ,które miały w nocy z 17/18 sierpnia przejść do Puszczy Kampinoskiej i przedostać się na teren Warszawy .Kompania por. Władysława Lankiewicza ps.„Mazur” (ok. 80-100 żołnierzy) skoncentrowała się w rejonie wsi Boczki, kompania kpt. Tadeusza Tyrakowskiego ps.„Kordzik” (ok. 80 żołnierzy) koło Nieborowa. 
Z rejonu północno-zachodniego krypt. ,,Fabryka'' miała wyjść kompania pod dowództwem kpt. Wiktora  Pękalskiego ps. ,,Wróbel ''w sile 120-140 ludzi ,skoncentrowana w Lasach Chlebowskich.
W jej skład wchodził oddział partyzancki którym dowodził plut. Stanisław Borowski ps.,,Maszynista,,  W maju 1944 r. oddział ,,Maszynisty'' liczył 42 ludzi i taki stan  osobowy 
utrzymywał się z małymi zmianami do połowy sierpnia .W lipcu dowództwo nad oddziałem objął ppor. Kazimierz Foks ps.,,Sierp,, nauczyciel z Kalenic ,zaś Stanisław Borowski został jego zastępcą .


Niemcy zaniepokojeni działaniami partyzantów na tyłach frontu ,zarządzili oczyszczanie lasów na północ od Lipiec Reymontowskich .W godzinach po południowych 15 sierpnia  na stacji Płyćwia i w Lipcach z dwóch pociągów wyładowały się dwa bataliony SS.
Z miejscowości Kompina  w rejon Pszczonowa i Chlebowa przybył  batalion piechoty Wermachtu, wspierany przez sotnię Kozaków (Własowców )ze Skierniewic. 


,,Sierp,, po naradzie z ,,Maszynistą postanowili pozostać na miejscu w młodniku dębowym ,licząc na  to że Niemcy nie wejdą do lasu ,tylko przejdą leśnymi drogami .Decyzja o pozostaniu w lesie i przeczekaniu obławy urządzonej przez Niemców okazała się decyzją która zaważyła na dalszych losach Żołnierzy oddziału .Nie wykorzystano szansy wolnego jeszcze przejścia w kierunku Bobrowej i stamtąd dalej w kierunku Głowna lub Nadolnej. Taka  Możliwość istniała jeszcze przez parę godzin ,gdyż tamtędy przedostał się i odjechał Łącznik  .Do wieczora oddział niemieckie otoczyły wszystkie lasy .Koło gajówki w miejscowości Mszadla gm. Słupia(dziś gm. Lipce Reymontowskie) niedaleko Chlebowa, 15 sierpnia przed wieczorem ,doszło do potyczki Niemców z pododdziałem koluszkowskim Armii Krajowej pod dowództwem ,,Górala'' ,obwodu Brzeziny , z Partyzanckiego oddziału ,,Sama'', który zdążał na miejsce koncentracji .Bez strat własnych żołnierze oddziału  ,zdołali się bezpiecznie wycofać z potyczki.   

16 sierpnia w czesnym rankiem Niemcy  rozpoczęli przeczesywanie lasów ,podchodząc na odległość 20 -25 metrów od stanowisk żołnierzy ,,Maszynisty,, którzy odpowiedzieli ogniem .Rozpoczęła się nierówna bezpardonowa walka słabo uzbrojonego oddziału liczącego około 26 ludzi z dobrze uzbrojonymi i zaprawionymi w walkach oddziałami Niemieckimi w sile Batalionu ok.700 do 1000 tys ,,żołnierzy,,

sytuacyjny szkic  ,sporządzony przez jednego z Żołnierzy ,który brał bezpośredni udział w bitwie w lasach Chlebowskich 16 sierpnia 1944r.


 
Jak po latach wspominali uczestnicy tamtych wydarzeń z dnia 16 sierpnia  ,chwilami wydawało im się że ziemia unosi się do góry i opada ,nawały ogniowe były tak gwałtowne że nie mogli unieść głowy ,aby odpowiedzieć ogniem .W pewnym momencie zaczęło brakować amunicji  do broni maszynowej  pozyskanej  z rzutów lotniczych z Wielkiej Brytanii ,rkm.,,Bren,,i pm.,,Sten,,.
W pewnym momencie odział dzieli się na dwie grupy ,,Sierp,, postanowił przebić się w kierunku Bobrowy z zamiarem  dostania się do drugiego pasma lasów w okolicach Lipiec. Plan nie powiódł się grupa została rozbita ,jedni zginęli na miejscu na skraju lasu ,inni dostali się do niewoli wraz z rannym w głowę dowódcą .
Drugiej grupie żołnierzy pod dowództwem ,,Maszynisty'' udaje się przebić przez pierścień okrążenia  w kierunku na Pszczonów ,bez strat w ludziach .

Wziętych do niewoli Żołnierzy , Niemcy zaprowadzili do Chlebowa i umieścili w zagrodzie rodziny Bombów i tam przeprowadzili przesłuchanie .Na oczni świadkowie twierdzili ,że schwytani partyzanci powiązani byli drutami i musieli leżeć twarzami do ziemi. Rannego Stefana Bartosika z Drzewiec ps.,,Bonart'' przywiązali do koła młockarni i katowali.  
Z wziętych do niewoli partyzantów przeżył tylko Jan Kolis ps.,,Grom'' dzięki kolegom ,którzy potwierdzili jego tłumaczenie ,gdzie oświadczył ,że pracuje u gospodarza w czasie żniw ,a w lesie  znalazł się przypadkowo ,w drodze do pracy i nie ma nic wspólnego z walką ,ani z oddziałem partyzanckim. 
Wzięci do niewoli partyzanci prawdopodobnie przewiezieni zostali do siedziby gestapo w Łowiczu ,dalszy ich los nieznany .Wiadomo tylko ,że poprowadzono ich w stronę Makowa i ślad wszelki po nich zaginął . 

Gdy Niemcy wyszli z lasu ,,Maszynista ,,ze swoją grupą wrócił w rejon prowadzonej wcześniej walki ,by przeszukać teren .Tam spotkał swojego brata Piotra i Janinę Graczyk ,którzy w tym samym celu znaleźli się w lesie  Znaleziono dwóch rannych żołnierzy :Feliksa Graczyka 
(brata Janiny)i Józefa Polita z Bobrowej. Po udzieleniu pierwszej pomocy rannym , pod osłoną nocy przetransportowano ich do szpitala w Głownie ,gdzie zajął się rannymi i wyleczył dr. Jerzy  Stanisławski. 

Należy też wspomnieć żołnierzy radzieckich ,którzy wiosną 1944 roku uciekli z transportu kolejowego na trasie Skierniewice -Lipce .Znaleźli schronienie na terenie gminy Łyszkowice i weszli w skład oddziału ,,Maszynisty,,  1 kapitan 2 lejtnantów  i 7 szeregowych. Z żołnierzy radzieckich ocalał tylko Stiepan Kotioł . 

W następnych dniach po bitwie Niemcy tropili w okolicy ocalałych partyzantów i nękali okoliczne wsie swymi najazdami. Któregoś dnia przyjechali żandarmi w samochodzie mieli aresztowanego Władysława Płuskę ps.,,Ryś''- poznała go siostra ,,Maszynisty''. Z katowanego ,zmaltretowanego wozili po terenie ,zwłaszcza w Chlebowie ,by wskazał ludzi i domy w których bywał ,by rozpoznał tych ,którzy udzielali pomocy partyzantom. Nie wydał nikogo. Został zastrzelony na skraju lasu znajdującego się po prawej stronie drogi Chlebów -Święte Laski.

Niewiele  dłużej żył ,,Maszynista''. W dniu  1 września wracając z odprawy dowódców z Łyszkowic do Chlebowa koło wsi Kalenice zauważył  podwodę wiozącą żandarmów ,Volksdeutschów.
 .Skręcił w boczna drogę ,przy której stało kilka zagród i gęste zadrzewienie ,umożliwiające ucieczkę. Lecz żandarmi dostrzegli go i rozpoznali ,byli to miejscowi Niemcy z Kolonii Łyszkowice -Budki ,a jednocześnie jego szkolni koledzy.   Kule dosięgły go ,gdy dobiegał do młodego młodnika.
 
8 września w miejscowości Pieńki Nadolne ,żandarmeria z Głowna osacza trzech ludzi z oddziału ,,Maszynisty''. Żandarmi  podpalili drewniany budynek w którym skryli się partyzanci.
- kpr. Jan Pryk ps .,,Lucyper''
- kpr. Władysław Dąbrowski 
- szer. Ignacy Boruc z warszawy ps.,,Ignac '' lub ,,Chrzan''

Polegli w walkach z okupantem Niemieckim partyzanci ,pochowani byli w różnych miejscach ,często w pobliżu swej śmierci .W marcu 1946 roku nastąpiła ekshumacja żołnierzy poległych we wrześniu 1939 r ,jak  również partyzantów z oddziału ,,Maszynisty '',których miejsca pochówku znano ,gdzie ktoś konsekwentnie przez niemal 40 lat ,próbował zatrzeć ślady ,przewracał stawiane poległym obeliski i krzyże.
Część żołnierzy w raz z dowódcą Stanisławem Borowskim ,pochowana jest w zbiorowych mogiłach na cmentarzu Lipieckim .Osobne mogiły mają   ,Jan Pryk, Władysław Dąbrowski ,Ignacy Boruc.
Wojtka Cebertowicza ps.,,Ostry'' pochowano w Głownie ,a Władka Płuskę ps.,,Ryś'', rodzice zabrali  na cmentarz parafialny  Emaus - św. Ducha w Łowiczu.
Część żołnierzy Oddziału ,,Maszynisty upamiętnia też pomnik na cmentarzu parafialnym w Łyszkowicach ,gdzie podczas wizyty Prymasa Polski ,Józefa Glempa w 1991 r .,nagrobek ten uhonorowano krzyżem  ,,Virtuti Militari.''(najwyższe polskie odznaczenie wojenne, nadawane za wybitne zasługi bojowe. Jest jednym z najstarszych orderów wojennych na świecie)









Cmentarz parafialny - Lipce Reymontowskie  


































[ Serdeczne podziękowania dla Tomka Wysockiego z Łyszkowic ,za informacje i materiał archiwalny] 

Wieszczowi -Lud Księżacki z Łowickiego (1927 r.)„Bo królom był równy…”.

 Księżanki z wieńcem przed mostem Poniatowskiego w Warszawie . Sprowadzenie zwłok Juliusza Słowackiego z paryskiego Cmentarza Montmartre do ...