Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 czerwca 2025

Na tropie zbrodniarza z Łowicza  -lipiec 1933 rok 


 

Ciche i spokojne stare miasto Łowicz stało się ostatnio terenem niepo­kojących wypadków. Jakiś zbrodniarz napada w biały dzień na młode dzie­wczęta i pod groźbą  śmierci chce je zmusić do uległości. Jedna z ostatnich ofiar zbrodniarza, wzorującym się na słynnym wampirze z Dusseldorfu, padła uczennica  Ale­ksandra Perzyna , która cudem niemal zdołano wyrwać śmierci. Mimo pościgu i  obławy — zbrodniarza nie zdołano dotąd pochwycić i Łowicz ży­je  w atmosferze strachu i podniecenia. Specjalny wysłannik naszego pisma odwiedził wczoraj teren zbrodniczych napadów i przeprowadził na własną ręką śledztwo w tej tajemniczej spra­wie. Oto jego relacja : 

Pościg za zbrodniarzem w po­wieściach i filmach kryminalnych. Odbywa się w warunkach arcy - nadzwyczajnych. Jakiś włosek zna­leziony na miejscu zbrodni, jakiś popiół na stoliku, jakiś strzęp pa­pieru dają początek łańcuchowi dziwnych, a nieoczekiwanych faktów kończących się zawsze — ujęciem  złoczyńcy. Tak. Ale to dzieje się w powieściach, natomiast w życiu bywa o wiele prościej ale i o wiele trudniej…Myślałem właśnie nad tym, kie­dy po przybyciu do Zielkowic  wsiadłem do dorożki i kazałem się wieźć do Łowicza — miasta, na które padł ostatnio cień zbrodni.



Mówią o niej wszyscy w tym mieście; nawet dorożkarz, który mnie wiezie ze stacji.

— Pierwszego trupa  znaleziono tu! i batem wskazuje na pole tuż przy drodze między Zielkowicami i Łowiczem. Pokrótce notuję historię zabójstwa: kilka miesięcy temu znaleziono w tem miejscu tuż pod  miastem zwłoki 24-letniej Władysławy Brzozowskiej, ekspedientki w bufecie kolejowym. Zwłoki były oszpecone w straszliwy sposób: morderca zmiażdżył żelazem głowę swej ofiary, a z twarzy uczynił bezkształtną  krwawą  masę. Zbrodnia postawiła na nogi, całą policję. Szukano, badano, śledzono i  w końcu aresztowano 4 osoby:

właściciela hurtowni piwa Dąbrowskiego, piekarza Steinerta  — właściciela domu i dzierżawcę bufetu— Wacława Bieńkowskiego i dozorcę domu z ulicy Zduńskiej 4.

Dąbrowski i Steinert zostali wkrótce potem zwolnieni, natomiast Bieńkowski i dozorca pozostają do dziś  dnia w więzieniu.


Mord popełniony na Brzozowskiej spadł na Łowicz, jak grom z jasnego nieba, a gdy w związku z tym aresztowano zamożnego obywatela i kamienicznika Bieńkow­skiego — plotkom i domysłom nie było końca .

— Czyżby on?

— Taki człowiek?!!!

— Dlaczego by to miał zrobić?!!!

Właśnie — dlaczego?

Brzozow­ska jak ,się okazuje, była nie tylko pracownicą , lecz i kochanką Bień­kowskiego. Mieszkali razem w je­go domu przy ul. Zduńskiej  a po­życie ich ostatnio, jak stwierdzili sąsiedzi, było niezgodne. Jednak —poszlaki przeciwko Bieńkowskiemu nie były zbyt ,,murowane", gdyż aresztowany został dopiero 24 marca sześć tygodni po wykryciu morderstwa. Dozorcę domu Władysława zatrzymano wraz z gospodarzem : rozumowano   że , jeden ''zabi­jał", a drugi ''pomagał"...



Ale w  Łowiczu nie wierzą i dziś w to, że Bieńkowski popełnił mord.

Przypuszczają raczej, że właściwy winowajca buja dotąd na wolności i korzystając z niej—morduje nadal. Robotnica Kucharkówna i uczen­nica Perzynówna — to według głosów ludu, krwawy szlak łowickiego  wampira. Jedno wszakże jest pewne: jeżeli Bieńkowski winien jest za­mordowania Brzozowskiej, to nie On zabił Kucharkównę i nie on zra­nił Perzynę ,bo ma najlepsze ''alibi": siedział w więzieniu!





Co mówi burmistrz Michalski ?

 Odłożyłem wnioski i domysły aż do chwili zakończania swojego „śledztwa", a że miałem przed so­bą jeszcze szmat drogi szlakiem złoczyńcy przez wsie i pola łowic­kie — wstąpiłem przedtem do burmistrza miasta Łowicza, znanego na niwie społecznej działacza p. Jana Michalskiego.

— Co sądzi p. burmistrz o smut­nych wypadkach na terenie jego miasta?

— Jesteśmy przygnębieni. Nigdy przedtem nie słyszało się tutaj o zbrodni a teraz …

— Czy ulepszono warunki bez­pieczeństwa w Łowiczu i na jego peryferiach

—  Bezpieczeństwo jest rzeczą policji ;my ze swej strony zwię­kszyliśmy oświetlenie ulic, zwłaszcza na peryferiach miasta. Społe­czeństwo samo zresztą czuwa: młode dziewczęta nie wychodzą wieczorem z domu bez opieki starszych.



— Kogo podejrzewają o zbrod­nicze czyny? Czy są tu w ogóle w Łowiczu przestępcy?

— Ci co są — siedzą w więzie­niu. Miasto jest na ogół bardzo spokojne, natomiast prawdziwą jego plagą stały się wędrówki włóczęgów. Przez sam magistrat prze­wija się około dwudziestu dzien­nie! Idą pieszo w poszukiwaniu chleba i pracy — do  Skierniewic ,do Kutna, do Ło­dzi, do Poznania...

— Więc może oni? Kto wie!

— Ja już służącej samej na pole nie puszczam, wtrąca obecny przy rozmowie p. Kazimierz Masztanowicz , rolnik. Tak długo, dopóki mordercy nie pochwycą — nie będzie spokoju w naszym mieście...

Jestem tego samego zdania, ale śledztwo policyjne jak dotąd, wy­ników nie dało. Czy wiadome jest choć, jak wyglądał „wampir"?

Postarajmy się dopomóc policji i jedźmy tam, gdzie zbrodniarz grasował tydzień temu: do wsi Nie­dźwiady !

Ale o tym — już jutro! 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tropie zbrodniarza z Łowicza  -lipiec 1933 rok 

  Ciche i spokojne stare miasto Łowicz stało się ostatnio terenem niepo­kojących wypadków. Jakiś zbrodniarz napada w biały dzień na młode dz...