Ciche i spokojne stare miasto Łowicz stało się ostatnio terenem niepokojących wypadków. Jakiś zbrodniarz napada w biały dzień na młode dziewczęta i pod groźbą śmierci chce je zmusić do uległości. Jedna z ostatnich ofiar zbrodniarza, wzorującym się na słynnym wampirze z Dusseldorfu, padła uczennica Aleksandra Perzyna , która cudem niemal zdołano wyrwać śmierci. Mimo pościgu i obławy — zbrodniarza nie zdołano dotąd pochwycić i Łowicz żyje w atmosferze strachu i podniecenia. Specjalny wysłannik naszego pisma odwiedził wczoraj teren zbrodniczych napadów i przeprowadził na własną ręką śledztwo w tej tajemniczej sprawie. Oto jego relacja :
Pościg za zbrodniarzem w powieściach i filmach kryminalnych. Odbywa się w warunkach arcy - nadzwyczajnych. Jakiś włosek znaleziony na miejscu zbrodni, jakiś popiół na stoliku, jakiś strzęp papieru dają początek łańcuchowi dziwnych, a nieoczekiwanych faktów kończących się zawsze — ujęciem złoczyńcy. Tak. Ale to dzieje się w powieściach, natomiast w życiu bywa o wiele prościej ale i o wiele trudniej…Myślałem właśnie nad tym, kiedy po przybyciu do Zielkowic wsiadłem do dorożki i kazałem się wieźć do Łowicza — miasta, na które padł ostatnio cień zbrodni.
Mówią o niej wszyscy w tym mieście; nawet dorożkarz, który mnie wiezie ze stacji.
— Pierwszego trupa znaleziono tu! i batem wskazuje na pole tuż przy drodze między Zielkowicami i Łowiczem. Pokrótce notuję historię zabójstwa: kilka miesięcy temu znaleziono w tem miejscu tuż pod miastem zwłoki 24-letniej Władysławy Brzozowskiej, ekspedientki w bufecie kolejowym. Zwłoki były oszpecone w straszliwy sposób: morderca zmiażdżył żelazem głowę swej ofiary, a z twarzy uczynił bezkształtną krwawą masę. Zbrodnia postawiła na nogi, całą policję. Szukano, badano, śledzono i w końcu aresztowano 4 osoby:
właściciela hurtowni piwa Dąbrowskiego, piekarza Steinerta — właściciela domu i dzierżawcę bufetu— Wacława Bieńkowskiego i dozorcę domu z ulicy Zduńskiej 4.
Dąbrowski i Steinert zostali wkrótce potem zwolnieni, natomiast Bieńkowski i dozorca pozostają do dziś dnia w więzieniu.
Mord popełniony na Brzozowskiej spadł na Łowicz, jak grom z jasnego nieba, a gdy w związku z tym aresztowano zamożnego obywatela i kamienicznika Bieńkowskiego — plotkom i domysłom nie było końca .
— Czyżby on?
— Taki człowiek?!!!
— Dlaczego by to miał zrobić?!!!
Właśnie — dlaczego?
Brzozowska jak ,się okazuje, była nie tylko pracownicą , lecz i kochanką Bieńkowskiego. Mieszkali razem w jego domu przy ul. Zduńskiej a pożycie ich ostatnio, jak stwierdzili sąsiedzi, było niezgodne. Jednak —poszlaki przeciwko Bieńkowskiemu nie były zbyt ,,murowane", gdyż aresztowany został dopiero 24 marca sześć tygodni po wykryciu morderstwa. Dozorcę domu Władysława zatrzymano wraz z gospodarzem : rozumowano że , jeden ''zabijał", a drugi ''pomagał"...
Ale w Łowiczu nie wierzą i dziś w to, że Bieńkowski popełnił mord.
Przypuszczają raczej, że właściwy winowajca buja dotąd na wolności i korzystając z niej—morduje nadal. Robotnica Kucharkówna i uczennica Perzynówna — to według głosów ludu, krwawy szlak łowickiego wampira. Jedno wszakże jest pewne: jeżeli Bieńkowski winien jest zamordowania Brzozowskiej, to nie On zabił Kucharkównę i nie on zranił Perzynę ,bo ma najlepsze ''alibi": siedział w więzieniu!
Co mówi burmistrz Michalski ?
Odłożyłem wnioski i domysły aż do chwili zakończania swojego „śledztwa", a że miałem przed sobą jeszcze szmat drogi szlakiem złoczyńcy przez wsie i pola łowickie — wstąpiłem przedtem do burmistrza miasta Łowicza, znanego na niwie społecznej działacza p. Jana Michalskiego.
— Co sądzi p. burmistrz o smutnych wypadkach na terenie jego miasta?
— Jesteśmy przygnębieni. Nigdy przedtem nie słyszało się tutaj o zbrodni a teraz …
— Czy ulepszono warunki bezpieczeństwa w Łowiczu i na jego peryferiach
— Bezpieczeństwo jest rzeczą policji ;my ze swej strony zwiększyliśmy oświetlenie ulic, zwłaszcza na peryferiach miasta. Społeczeństwo samo zresztą czuwa: młode dziewczęta nie wychodzą wieczorem z domu bez opieki starszych.
— Kogo podejrzewają o zbrodnicze czyny? Czy są tu w ogóle w Łowiczu przestępcy?
— Ci co są — siedzą w więzieniu. Miasto jest na ogół bardzo spokojne, natomiast prawdziwą jego plagą stały się wędrówki włóczęgów. Przez sam magistrat przewija się około dwudziestu dziennie! Idą pieszo w poszukiwaniu chleba i pracy — do Skierniewic ,do Kutna, do Łodzi, do Poznania...
— Więc może oni? Kto wie!
— Ja już służącej samej na pole nie puszczam, wtrąca obecny przy rozmowie p. Kazimierz Masztanowicz , rolnik. Tak długo, dopóki mordercy nie pochwycą — nie będzie spokoju w naszym mieście...
Jestem tego samego zdania, ale śledztwo policyjne jak dotąd, wyników nie dało. Czy wiadome jest choć, jak wyglądał „wampir"?
Postarajmy się dopomóc policji i jedźmy tam, gdzie zbrodniarz grasował tydzień temu: do wsi Niedźwiady !
Ale o tym — już jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz