W Skierniewicach odbyła się onegdaj uczta imieninowa, której finał był niezwykłe tragiczny. Mianowicie Stanisław Marczyk obchodził hucznie dzień swego patrona, na który zaprosił licznych krewnych i znajomych do swojego mieszkania przy ul. Okrzei .Przy biesiadnym stole zasiadło liczne grono oraz dwóch muzykantów ,którzy zabawiali gości i przygrywali do tańca .
Raczono się obficie wódką i jedzeniem, a gdy wódki zabrakło, Marczyk postawił na stole kilka flaszek nalewki własnego wyrobu, sporządzonej ze spirytusu z sokiem wiśniowym. „Wytrawny“ ten trunek pili tylko mężczyźni. W kilka godzin później u biesiadników wystąpiły objawy silnego zatrucia. .Niektórzy z nich dostali ostrego ataku szału, inni stracili przytomność, inni wpadli w obłęd.
Zaalarmowano pogotowie i siedem ofiar zatrucia przewieziono natychmiast.do szpitala św. Stanisława w Skierniewicach na ratunek i jakąkolwiek pomoc medyczną było już za późno. Tego samego dnia zmarło pięć osób: Stanisław. Marczyk, Zygmunt Marczyk, Jan Zagrajek, Bronisław Niemiejski i Michał Zaczyński. Jan Kowalski i Adam Witkowski pozostali przy życiu, lecz stan ich zdrowia , beznadziejny. Lżejszemu zatruciu ulegli obaj muzykanci Gołębiowski i Caban bo im ''nalewki'' nieco skąpiono .,przewiezieni zostali do szpitala '' Dzieciątka Jezus '' w Warszawie ,ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo .
Solenizant sporządził wódkę ze spirytusu metylowego, używanego do politury, który kupił w Warszawie po 1 zł. za litr. Śledztwo wykazało że Marczyk ,nabył trefny spirytus u właściciela składu aptecznego Henryka Wajngartena w Warszawie przy ul. Wronia 23.Policja stołeczna w związku z tym aresztowała właściciela apteki pod zarzutem z tytułu niedozwolonej sprzedaży spirytusu metylowego w tak dużej ilości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz