Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 listopada 2025

,,Jadzia Łowiczanka '' zwana "piękną Zośką"

 


"W  krótkim  czasie  i  tak  cię  jasny  piorun  strzeli".

Nazywano ją „piękną Zośką”,

Dzięki chłopomanii, ody na ,, ludowość "jaka ogarnęła świat w latach 20. i 30. XX wieku, młode dziewczyny ze wsi pozowały w strojach ludowych profesorom i studentom Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Najczęściej po sprzedaniu jaj i serów na Rynku Kleparskim ,siadały pod gmachem Akademii i czekały na propozycje. Był to dla nich dodatkowy dochód, choć okupiony ciężko, bo pozowanie narażało je na pomówienia i plotki we wsi i zazdrość mężów.  

,,Jadzia Łowiczanka' 'stała się ulubioną modelką artystów, Piotra Stachiewicza, Wojciecha Kossaka ,Wincentego Wodzinowskiego ,oraz wielu innych. Byli i tacy, którzy klękali i prosili o więcej... Zośka miała zasady,  swe wdzięki postanowiła prezentować jedynie przed tym któremu powie sakramentalne ,,Tobie Mężu,, ,nie pozowała do aktów! Nieziemsko piękna, skromna ,miła, ciemne włosy, piękna szlachetna twarz ,cudownie wykrojone usta. Już od najmłodszych lat wszyscy zwracali na nią uwagę. Pozowała głównie w tradycyjnym stroju krakowskim ,ale  nie tylko ,jej popularność, nietuzinkowa uroda, jak i tragiczny los przeszły do historii.



Obiegowe opinie o zepsuciu w świecie artystycznym odbiły się także niekorzystnie na małżeństwie samej Zofii Frontczakówny i być może doprowadziły ją do tragicznego końca.

W maju 1927 roku krakowscy malarze nie mieli zbyt wesołej miny. Stracili swoją ulubioną modelkę. Zofia Paluchowa ,zwana "piękną Zośką", przepadła jak przysłowiowy "kamień w wodę".

W słoneczną niedzielę 15 maja 1927 roku, ostatni raz widziano ,,Jadzię'' jak idzie w stronę domu w podkrakowskiej Dłubni, która dziś jest częścią nowohuckich Wzgórz Krzesławickich.W latach 30. XX wieku liczyła 25 domów.

Zofia Frontczakówna urodziła się w 1899 roku w chłopskiej rodzinie, w podkrakowskiej Dłubni. W środowisko krakowskich malarzy została wprowadzona jako młoda panna za pośrednictwem matki, która skorzystała ze znajomości, rekomendowała im córkę jako idealną modelkę. Świat artystyczny szybko zachwycił się Zosią ,trwało to do 1921 roku, miała już 22 lata i nadszedł najwyższy czas, aby „nadać sens życiu”i powiedzieć sakramentalne tak ,ślubuje Ci itd. Choć mogła mieć każdego, wybrała na męża szewca z podkrakowskich Zesławic ,Macieja Palucha. Nie wiadomo, czym mężczyzna zauroczył Zosieńkę, mimo to wygrywa los na loterii i trafia mu się żona, o jakiej inni mogli tylko pomarzyć. Po ślubie szewc Maciej wprowadził się do mającego mniej więcej trzy hektary gospodarstwa "Pięknej Zośki" w Dłubni. (stanowiącym jej własność) Artystyczny świat, w którym obracała się dziewczyna, był mu zupełnie obcy. Pozująca do obrazów najwybitniejszych malarzy Zosia mieszkała w jednej izbie z mężem i cielętami. Sąsiedzi niechętnie tam zachodzili, wszyscy się nowego sąsiada bali i raczej unikali kontaktu z nieprzyjemnym Maciejem ,nigdy nie było wiadomo, co Paluchowi strzeli do głowy. Żonkoś nie grzeszył ani schludnością ani zapałem do gospodarki, specjalnie nie zależało mu na poprawie warunków życia. Nie wylewający za kołnierz małżonek nie mógł poradzić sobie z zazdrością,nie pomagały także przytyki kolegów, którzy zazdrościli mu pięknej żony i odegrać mogli się jedynie snując historię dotyczące tego, co "piękna Zośka" ,,robi z malarzami,, ,którzy ją tak chętnie malują . W małżeństwie źle układało się od samego początku. Przez pierwsze lata Zosia godziła się ze swoim losem. Co roku rodziła dziecko. Z czworga przy życiu zostało dwoje. Zofia musiała sama dbać o rodzinę i nadal chodziła pozować, choć zdecydowanie rzadziej niż we wcześniejszych latach, trzeba było dzieci wyżywić a Maciej skąpił im i żonie nawet chleba. Od żony wymagał bezgranicznego posłuszeństwa i gotowości, kiedy tylko zbierało mu się na amory…Reagował awanturami na jakiekolwiek zachowanie żony, odbiegające od wyznaczonych przez siebie zasad, nic w zamian za to nie dając Mimo iż był szewcem, Zosia chodziła boso. Żonie nie szczędził tylko razów i niebotycznych awantur .Ówczesny proboszcz Dłubni często musiał wysłuchiwać skarg Zośki na brutalnego męża, który bił i głodził nie tylko ją, ale też dzieci, w złości zabierał jedzenie. Jej siostra, Honorata Ciepiela, kobieta o podobnej urodzie, opowiadała, że siostra nieraz przychodziła do niej z prośbą o jedzenie, bo mąż schował wszystko, co było w domu. Od pełnego awantur domu Paluchów zaczęli odsuwać się najbliżsi ,matka Zosi przeprowadziła się do innej córki.

„Piękna Zośka” dla świętego spokoju postanowiła zrezygnować z pozowania. Miała nadzieję, że dzięki temu z jej domu znikną ciągłe awantury i przemoc. Szybko okazało się, że nic to nie pomogło. Dziewczyna postanowiła jeszcze inaczej obłaskawić męża. Przepisała mu jedną czwartą swojej gospodarki. Prawdopodobnie liczyła, że kiedy Maciej poczuje się u siebie, zacznie należycie o wszystko dbać. Wreszcie nie wytrzymała. W lipcu 1926 roku pobita, posiniaczona Zofia Paluchowa opuściła męża i zamieszkała z dziećmi u swej ciotki, Katarzyny Żołdaniowej w Krakowie przy ul. Pasterskiej nr 8. 1 września 1926 roku wniosła do sądu dwa pozwy , jeden o alimenty od Palucha, drugi o to by cofnąć darowiznę gospodarstwa, z powodu niewdzięczności męża. Sąd zasądził alimenty, które Paluch płacił tylko na samym początku. Przestał po kilku miesiącach, co wymusiło na Paluchowej kontakty z mężem. Chodziła do niego, a właściwie do siebie, choć nie mogła tam mieszkać, by upominać się o pieniądze. Mąż migał się. Ale podczas jednej z takich wizyt – pisały o tym później niemal wszystkie krakowskie gazety – miał do niej powiedzieć w towarzystwie szwagra:

"W krótkim czasie i tak cię jasny piorun strzeli".



Zofia Paluchowa (zwana "piękną Zośką") przepadła jak przysłowiowy "kamień w wodę".15 maja 1927 udała się po odbiór zaległych alimentów. W tym też dniu była widziana po raz ostatni, kiedy wchodziła na teren swojego gospodarstwa, witana przez męża, to był koniec niespełna 28-letniej "pięknej Zośki".. 18 maja matka Zofii zgłosiła zaginięcie swojej córki do Prokuratury Sądu Okręgowego w Krakowie. Po zgłoszeniu zaginięcia Paluchowej i rozpoczęciu śledztwa zaczęto wyławiać fragmenty poćwiartowanych szczątków ludzkich z niedaleko płynącej rzeki Dłubni. Choć głowy nigdy nie znaleziono, na podstawie znaków szczególnych ustalono, że były to szczątki Zofii Paluchowej.



Prokuratura wniosła akt oskarżenia o zbrodnię morderstwa przeciwko Maciejowi Paluchowi. Rozprawa sądowa toczyła się przed trybunałem przysięgłych przy Sądzie Okręgowym Karnym w Krakowie. Szewc Maciej nie przyznał się do popełnienia morderstwa. Adwokaci Palucha starali się pokazać, że ofiara źle się prowadziła, a ich klient miał powody, by zachowywać się tak, jak się zachowywał. Przesłuchiwano zatem na przykład kelnera, który opowiadał, że "piękną Zośkę" widywał często, ubraną po miejsku i w towarzystwie różnych mężczyzn. Ofiarę zohydzano zresztą na różne sposoby, było to o tyle istotne, że wówczas w dawnej Galicji procesy odbywały się przed ławą przysięgłych.

Paluch przyznał się do winy w roku 1931, pisząc prośbę o ułaskawienie. Między innymi dzięki temu z więzienia wyszedł już w 1937 roku. Maciej Paluch odbywał wyrok w więzieniu w Wiśniczu Nowym, Dostał 15 lat ciężkiego więzienia. Sąd Najwyższy karę te obniżył do 12.Ciekawostką były dodatkowe obostrzenia, polegające m. in. na tym, że co miesiąc czekało go "twarde łoże" a w każdą rocznicę zbrodni dzień w ciemnicy. Po wyjściu z więzienia zamieszkał na Podgórzu w suterenie przy Zamojskiego 47, gdzie pozostał do końca życia, wiódł nędzny żywot żebraka przy kościele ,św. Marka Ewangelisty w Krakowie, zmarł 9 lipca, 1960 roku.






W lipcu 2023 roku w Teatrze Wybrzeże premierę miał spektakl Piękna Zośka w reżyserii Marcina Wierzchowskiego

Jej portrety znajdują się w wielu muzeach w Polsce i na świecie.

,,Jadzia Łowiczanka'', była  się ulubioną modelką  Piotra Stachiewicza.



Artysta malarz Piotr Stachiewicz w swojej pracowni w Krakowie.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z ''miłości ''wyskoczyła przez okno...? Skierniewice 1886 r,

  Lipiec -1886 r. Dworzec drogi żelaznej Warszawsko- Wiedeńskiej w Skierniewicach  Fatalny wypadek wyskoczenia przez okno na dworcu kolejowy...