Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 maja 2025

 Cudownie uzdrowiona  na Jasnej Górze - p. Gabriela z Łyszkowic 1886 r.

 



Dzienniki warszawskie ogłosiły w sierpniu bieżącego roku wiadomość o cudownym uzdrowieniu w kościele na Jasnej Górze w Częstochowie niejakiej Kobylińskiej, która o kulach przybywszy do kościoła, wyszła stamtąd o własnej sile. Wypadkowi temu teraz dopiero nadaje niesłychany rozgłos rząd rosyjski, nakazujący z urzędu drukować, jakoby sprostowanie tego faktu, polegające na opinii lekarzy, utrzymujących, iż Kobylińska była historyczką Z urzędowego komunikatu odnosi się to jedno wrażenie, że pobożna wiara w cud częstochowski, o którym pisma nasze bez wszelkich uwag uczyniły wzmianki grubo nie podobała się rosyjskim urzędasom .


( Kurier  Warszawski  dn.  18 sierpnia  - 1886 r. nr.227 a )

- Uzdrowienie :

W czasie ostatniego odpustu w Częstochowie, tak licznie zebrani pielgrzymi, jak i mieszkańcy miejscowi i okoliczni zainteresowani byli niezmiernie faktem, jaki wydarzył się na Jasnej Górze. Podług wiarygodnych informacji, zebranych na miejscu, rzecz się tak miała. Zeszłej soboty przybyła na odpust p. Gabriela Kobylińska, osoba w średnim wieku, żona obywatela z powiatu łowickiego, zupełna kaleka na nogi, z których lewa skrzywiona, a prawa zupełnie bezwładna. Pani K., cierpiąc od dawna na nogi, z trudnością mogła posuwać się przy pomocy dwóch szczudeł, a do Częstochowy przybyła w towarzystwie dwóch kuzynek, które w drodze były opiekunkami chorej. Na drugi dzień po przybyciu do Częstochowy, to jest w niedzielę, w sam dzień odpustu, pani Gabriela  z wysiłkiem przybyła do kaplicy na Jasną Górę i w czasie nabożeństwa, leżąc krzyżem, po pewnym przeciągu czasu wydała okrzyk zdziwienia, po czym wstała o własnej sile, a oznajmiając o tym zebranym, pozostawiła na ziemi szczudła, których dotąd używała. Fakt ten bez żadnych komentarzy podajemy, podłóg protokołu spisanego w zakrystii i komunikowania bezzwłocznie tak władzy duchownej, jak i świeckiej, a niemniej opublikowanego z ambony zebranym z różnych stron kraju i z zagranicy pielgrzymom, z tym nadmienieniem, że pani K. na udowodnienie nagłego uzdrowienia podała nazwiska lekarzy, którzy ją dotąd leczyli, jak również osób, które wiedziały o jej kalectwie.


( Kurier  Warszawski  dn.  21 sierpnia - 1886 r. nr. 230 b. )

-Uzdrowienie :

Otrzymaliśmy list następujący:

„Wyczytawszy w numerze  227-ym Kurjera artykuł o uzdrowieniu Gabrieli Kobylińskiej i znalazłszy pewne niedokładności, czuję się w obowiązku sprostowania takowych. Uzdrowiona nie jest żoną obywatela, tylko córką pisarza sądu gminnego, zamieszkałego w miasteczku Łyszkowice, w pow. łowickim, panną, w wieku lat 26, udała się zaś do Częstochowy nie pod opieką kuzynek, lecz w towarzystwie żony obywatela z łowickiego i nauczycielki. Nadmieniam i stwierdzam przy tym, że fakt uzdrowienia córki mojej Gabrieli miał miejsce w sposób opisany w Kurierze i że oprócz wyprostowania się zupełnego skrzywionej nogi i odzyskania władzy w drugiej, ustąpił również paraliż krzyża, na który dotąd cierpiała, o czym zresztą prowadzi się urzędowe śledztwo i co potwierdza parotysięczna  wyznaniowa ludność miejscowa, pośród której wiele osób zajmuje wybitniejsze stanowiska.

                Aleksander Kobyliński


( Kurier  Warszawski  dn. 1 października - 1886 nr. 271 b )

- Komunikat : 

W sierpniu r. b. niektóre gazety warszawskie (Kurier warszawski, Dziennik dla wszystkich i inne), widocznie na zasadzie otrzymanych kłamliwych doniesień, zamieściły wiadomość o cudownym jakoby uzdrowieniu niejakiej Kobylińskiej w kościele częstochowskim. Na skutek tego wyjaśnia się, że mieszkanka  wsi Łyszkowice, pow. łowickiego, córka pisarza sądu gminnego łyszkowickiego, panna Gabriela Kobylińska, licząca lat 26, skutkiem śmierci matki w kwietniu r. 1884-go popadła w stan nerwowo-histeryczny, który ją zmuszał do pozostawania przez czas pewien w domu i leżenia w łóżku. Później jednakże gdy została odesłaną do szpitala łowickiego i przebywa tam około ośmiu miesięcy, przyszła do zdrowia i chociaż chodziła o kulach, nie wynikało to jednak z konieczności, lecz ze zwykłej osobom nerwowym trwożliwości , niedowierzania we własne wyzdrowienie i obawy ponowienia się przypadłości nerwowych. Z opisu przebiegu choroby skreślonego w szpitalu łowickim okazuje się, że już podczas pobytu w tymże szpitalu Kobylińska mogła chodzić, wychodziła na podwórze i przechadzała się, skutkiem czego została wypisaną ze szpitala. Przebieg jej choroby, według opinii lekarzy, odbywał się normalnie, sama zaś choroba była następstwem najpospolitszego, rozstroju nerwowego całego organizmu, tak że po wyjściu ze szpitala Kobylińska mogła w każdym czasie, gdyby  chciała, rzucić kule i chodzić swobodnie bez nich. Wywód ten potwierdza w zupełności zachowanie się Kobylińskiej po wyjściu ze szpitala, na wolności. Na trzy tygodnie przed bytnością w Częstochowie, przychodziła ona do szpitala łowickiego po poradę i widziano ją idącą swobodnie, szybkim krokiem o kulach. W ostatnich dniach lipca widziano ją chodzącą po wsi swobodnie o jednej tylko kuli. Wreszcie dn. 1-go sierpnia, na cztery dni przed rzekomo cudownym uzdrowieniem, widziano ją na przechadzce, z lekka tylko wspierającą się na kuli.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skarby krypt prymasowskich w Mazowieckim Wawelu...

  Różnymi kolejami szły losy Rzeczpospolitej ,zmieniały się rządy, przechodziły kraj obce pułki wojska... '' I stała się rzecz dziwn...