Słoneczny pogodny dzień 8 kwietnia 1934r. był dniem hołdu dla wielkiego malarza, syna ziemi łowickiej Józefa Chełmońskiego.
A zaczęło się w miejscowości Polesie dziś gmina Łyszkowice (1846 r)
W roku 1846 zacny Kawaler- Wieczysty Dzierżawca Folwarku Boczki ,imion dwóch Józef Adam Chełmoński -h. Prawdzic, zajechał do Dworu Polesie w swaty ,do Panny imion też dwóch Izabeli Józefiny - h. Lubicz - córki - oficera armii napoleońskiej - Wincentego i Florentyny z Orłowskich małżonków Łoskowskich w miejscowości Polesie zamieszkałych. Za szczęśliwy dzień na swaty uznawano czwartek. Powodzenie rozmów (a według przesądów – przyszłe szczęście małżeńskie) zależało bowiem nie tylko od woli rodziców i przyszłej panny młodej, ale również od tego, jak przyjmą oni swata. Z tego względu unikano takich odwiedzin w środy i piątki, będących dniami postnymi. Butelka wódki przyniesiona przez gościa była elementem kluczowym. Gdy rodzina była wyjątkowo nieprzychylna kawalerowi , mogła wymówić się brakiem kieliszków, był to jasny sygnał, że misja jest skazana na niepowodzenie.
Jak pisał Henryk Biegeleisen:
''Czasem brak jednej krowy zaważy na szali dziewczyny tyle, że swat nie dobija targu i projektowane małżeństwo nie dochodzi do skutku.''
Dlatego gdy córek w domu było więcej, zmniejszały się ich szanse na korzystne zamążpójście. W tym wypadku skończyło się wszystko szczęśliwe Po ustaleniu spraw posagu oraz najkorzystniejszego majątkowo układu , pospieszono zaraz do Kolegiaty Łowickiej dać na zapowiedzi ,które głoszone były przez trzy soboty , zawsze o godzinie jedenastej przed południem to jest :pierwsza 3 ,druga 10 ,trzecia 17 stycznia 1847 roku. Również też same zapowiedzi, zawsze o godzinie jedenastej przed południem, ogłoszone zostały w kościele parafialnym Bełchowskim przez ks. Proboszcza Michała Radkiewicza 10 ,17 i ostatnia w niedzielę 24 stycznia 1847 r. w dzień ślubu . Tegoż właśnie dnia o godzinie 6 po południu na ślubnym kobiercu w kościele w Bełchowie, sakramentalne tak wypowiedzieli -kawaler Józef Adam Chełmoński i Izabela Józefina Łoskowska w przytomności i świadków Bartłomieja Siateckiego ,Urzędnika Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu ,lat 39 mającego w Warszawie zamieszkałego, Szwagra nowo zaślubionego i Feliksa Łoskowskiego Kawalera Wieczystego Dzierżawcy Folwarku Kęszyce ,lat 29 liczącego w Kęszycach zamieszkałego ,Brata rodzonego nowo zaślubionej .
Izabela Chełmońska z Łoskowskich
Józef Adam Chełmoński
/ Akt cywilno -religijny zaślubionych na rok Pański 1847 Miesiąc styczeń -nr 1 .Polesie Dwór . /
Izabela z Łoskowskich Chełmońska urodziła syna, mając 24 lata ,któremu na chrzcie świętym nadano imię Józef Marian. To imię w rodzie Chełmońskich przekazywano męskiemu potomkowi z pokolenia na pokolenie. Wiadomo potomnym , że dziadek artysty, także Józef, pełnił funkcję osobistego sekretarza Michała Hieronima Radziwiłła w Nieborowie .Jako młody człowiek przybył spod Tarnowa /Małopolska/ w Łowickie i osiadł w Nieborowie, posiadłości Radziwiłłów, gdzie z racji swego wszechstronnego wykształcenia był wieloletnim osobistym sekretarzem księcia Michała Hieronima Radziwiłła, protektora Powstania Listopadowego w 1830r., z którym to Powstaniem i sam był związany. Ojciec malarza Józef , właściciel folwarku Boczki i wójt gminny, miał talent muzyczny i malarski: grał na skrzypcach oraz rysował szkice okolic, np. Nieborowa. O matce przyszłego artysty mówiono, że była osobą o dużej kulturze, rozmiłowaną w sztuce i literaturze.
J. CHEŁMOŃSKI - gimnazjum ok. 1864r.
Józef Marian Chełmoński herbu Prawdzic urodził się 7 listopada 1849 r. w Boczkach dziś Chełmońskich, w powiecie łowickim. Akt chrztu spisano w kolegiacie łowickiej 27 kwietnia 1850 r. w obecności ojca – Józefa Adama Chełmońskiego, księdza Józefa Rojewskiego, wikarego kolegiaty w Łowiczu, i włościanina Stanisława Kurackiego. Chrzestnymi byli: Antoni Chełmoński oraz Florentyna Łoskowska.
Z okazji XX rocznicy śmierci Józefa Chełmońskiego Rada Miejska m. Łowicza uchwaliła stypendium im. J. Chełmońskiego dla ucznia utalentowanego w kierunku artystycznym. Miłość malarza do Księstwa Łowickiego i jego stolicy została odwzajemniona. 8 kwietnia 1934 r. na frontonie Państwowego Gimnazjum Męskiego im. Księcia Józefa Poniatowskiego (obecnie Muzeum w Łowiczu) została wmurowana tablica pamiątkowa.
Słoneczny pogodny dzień 8 kwietnia 1934r. był dniem hołdu dla wielkiego malarza, syna ziemi łowickiej Józefa Chełmońskiego.
W Łowiczu uroczystości rozpoczęły się odsłonięciem tablicy, wmurowanej w gmachu gimnazjum państwowego.
„W TYM GMACHU DAWNEJ POWIATOWEJ SZKOŁY OGÓLNEJ KSZTAŁCIŁ SIĘ W LATACH 1862-1865 URODZONY W BOCZKACH POD ŁOWICZEM JÓZEF CHEŁMOŃSKI 1849-1914 GENJALNY MALARZ POTĘŻNY WYRAZICIEL DUCHA POLSKIEGO W SZTUCE”
Po odsłonięciu tablicy przez p. J. Czarnowskiego złożone zostały Wieńce. Po odbyciu uroczystości przy odsłonięciu tablicy, zebrani przeszli do sali gimnazjum, w której Wojciech Kossak otworzył wystawę pamiątek po Józefie Chełmońskim. Ponadto w uroczystościach w Łowiczu wzięli udział przedstawiciele władz państwowych z Warszawy i Łowicza, przedstawiciele świata artystycznego, dziennikarze, licznie zebrane organizacje i społeczeństwo.
Związek Strzelecki wysadził na przestrzeni 7 km. drogę z Łowicza do Boczek. Drzewka do wysadzenia tej drogi zakupiła gmina Jeziorko, na terenie której urodził się przyszły malarz, tuż obok Łowicza była jego wioska rodzinna. Znał tam każdego chłopa, każdą zagrodę, każde drzewo. J. Chełmoński w latach 1862-1865 wychowywał się u babki w Łowiczu na Glinkach (obecnie Aleje Sienkiewicza). Według Jana Wegnera, przysparzał swojej opiekunce wiele kłopotów; podobno nazywała go „wyrodkiem” domu Łoskowskich. Z akt Szkoły Realnej w Łowiczu można się dowiedzieć, iż rozpoczął tam naukę 28 stycznia 1862 r., oraz że był zapisany od razu do drugiej klasy. Po zakończeniu łowickiej edukacji, pobierał nauki w Warszawie w Klasie Rysunkowej u Wojciecha Gersona. Po zakończeniu edukacji w Warszawie, w 1871 r. Chełmoński podjął decyzję o wyjeździe za granicę. Wybór padł na Monachium, które w tym czasie było jednym z najważniejszych ośrodków życia artystycznego Europy. Wzbudzał swoją osobą niemałą sensację swoim ubiorem- nosił bowiem czerwone rajtuzy konnicy rosyjskiej, granatową ułańską kurtkę oraz czapkę konduktorską Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
W 1875 r. Chełmoński udał się do Paryża. Powodem była negatywna krytyka jego prac i formy malarstwa. We Francji odniósł pełen sukces, a styl malarza uznali zarówno krytycy, jak i publiczność. Sceny przedstawiające życie polskiej wsi, do której coraz częściej się odwoływał, były chętnie kupowane przez europejskich i amerykańskich kolekcjonerów. Podczas pobytu w Paryżu jadał ciastka tylko z jednej cukierni i kupował sery tylko w jednym sklepie. Chełmoński sprawiał wrażenie człowieka roztargnionego, nie mogącego zebrać myśli ani sformułować całkowitego zdania. Zaniedbany w ubiorze, łowicka kapota i portki, słomiany kapelusz oraz zabłocone buty z cholewami. De facto w Paryżu spędził dwanaście lat, ale często przyjeżdżał do rodziny i znajomych w Polsce.
rok później : Księżacy- J. Chełmońskiemu.
Dnia 18 sierpnia 1935 r. odbyła się uroczystość odsłonięcia
pomnika w Boczkach, gdzie urodził się genialny artysta Józef Chełmoński.
Kamień pamiątkowy ku czci J. Chełmońskiego.
Po sumie odprawionej w miejscowym kościołku liczne rzesze Księżaków zgromadziły się przed pomnikiem. Na uroczystość przybyła córka sławnego malarza i wnuczka, oraz rektor Politechniki Warszawskiej prof. Chrzanowski. Z Łowicza przybyli; ks. Prałat Stępowski, p. Starosta Siwik, p. Burmistrz m. Łowicza Myśliwiec i p. inż. Czarnowski. Udział w uroczystościach wzięła IV kompania Związku Strzeleckigo i Oddział Straży Pożarnej. Prezesi Organizacji złożyli. raport p. Staroście, po czym delegacje organizacji, Gromady Boczki i Związku Nauczycielstwa Polskiego złożyli Wieńce. Po przemówieniu ks. Prałata zabrał głos rektor Chrzanowski, prezes honorowy komitetu, witając rodzinę, przybyłych gości i przedstawicieli organizacji państwowych, samorządowych i społecznych. Rektor omówił serdeczny stosunek J. Chełmońskiego do ludu wiejskiego , a Księżaków w szczególności. Podkreślił, że nawet w okresie paryskim artysta czerpał nie jednokrotnie motywy z łowickiego. Prof. Chrzanowski objaśnił kompozycję pomnika jak następuje :
''dolna część przedstawia kurhan ukraiński, górna część pomnika w postaci kamienia jest symbolem człowieka , który stawiał opór burzom życia i trwał niezłomnie przy swoich zamierzeniach mimo że go to życie szczerbiło .''
Na zakończenie prezes Komitetu Budowy złożył sprawozdanie, a p. Starosta dokonał odsłonięcia pomnika .
10 lat później: Nieborów, Łowicz, Boczki
Uroczystości w 100. rocznicę urodzin Józefa Chełmońskiego-1949r.
,,Długie lata cierpiał nędze i zawsze czuł krzywdę prostych ludzi''
Szczerze zakochany w Księstwie Łowickim, często przyjeżdżał do Łowicza i okolic, by zakupić od włościan elementy stroju ludowego, a następnie ubierał po Księżacku pozujących mu modeli. Chełmoński w swoich dziełach, ilustrujących rodzinne strony, często stawał się kronikarzem bieżących wydarzeń, czy dramatycznych epizodów z udziałem krewkich Księżaków. Warto w tym miejscu przywołać jego rysunki „Bójka” i „Oberek”. Jego prace bardzo mocno nawiązywały do ziemi łowickiej, która pozostała w pamięci Chełmońskiego z czasów dzieciństwa. Uwiecznienie, znanego Chełmońskiemu świata, łowickiego krajobrazu, powodowało, że rozsławiał polską, a szczególnie rodzinną wieś w kraju, ale także za granicą. Podczas jednego ze swoich pobytów w Warszawie poznał Marię Szymanowską, z którą się zaręczył. Ceremonia ślubna odbyła się 18 czerwca 1878 r. Do Polski na stałe Chełmońscy powrócili w 1887 r., początkowo osiadając w Warszawie. Inne źródła wspominają, iż zamieszkali w dworku w Szymanowie, u matki malarza. Nie mniej jednak, pod koniec 1889 r. Józef postanowił rozstać się z żoną i przeniósł się do Kuklówki, zakupił tam stary drewniany dworek, nieopodal Grodziska Mazowieckiego, gdzie spędził większą część swojego życia.
Mniej więcej w tym czasie, czyli około roku 1888, Józef Chełmoński „odnajduje siebie i swoje malarstwo pośród płaskich, tęsknych mazowieckich pól i łąk”. jego prace bardzo mocno nawiązywały do ziemi łowickiej, która pozostała w pamięci Chełmońskiego z czasów dzieciństwa. Chełmoński malował dużo, ale nie potrafił swoich dzieł sprzedawać. Czasami wymieniał obrazy z sąsiadami na konie, bo konie kochał ponad wszystko. Opowiadano, że w czasie remontu obórki, kazał opróżnić salon i tam przeniósł swoje konie „kochaneczki” aby miały wygodnie.
„życie w Kuklówce osładzała mu znajomość z młodszą od niego o 29 lat Marią Górską”
Zaprzyjaźnił się z rodziną Górskich z majątku Wola Pękoszewska pod Skierniewicami. Państwo Maria z Łubieńskich i Jan Górski otoczyli artystę dyskretną opieką, często zapraszali w gościnę. Także hojnie wspomagali, nie tylko kupując jego prace, ale i goszcząc go miesiącami u siebie. W Woli Pękoszewskiej przez 3 miesiące malował obraz „Oracz” zamówiony przez ordynata Adama Krasińskiego. Ponieważ artysta nie posiadał własnych wołów jako modeli, a chłopi nie chcieli mu pożyczyć, Jan Górski zakupił je i podarował artyście, aby mógł szkicować. Chełmoński palił fajkę, często nie stać go było na zakup tytoniu, wówczas pani Maria kupowała mu ulubiony francuski tytoń ''Caporal'' i wkładała dyskretnie do kieszeni. Artysta był tak roztargniony, że nie zauważał tego. Zadowolony konkludował zawsze: „Co to za dobry tytoń, paczka mała, a trwa tak długo”. Pani Górska wspominała sytuację, gdy pewnego dnia Chełmoński zasmucił się, często wzdychał. Zapytany o przyczynę odpowiedział, że zakonnice chcą odesłać jego córki ze szkoły w Krakowie do domu, podobno z powodu kokluszu. Maria Górska nie uwierzyła w to tłumaczenie. Koklusz był tylko wymówką. Chełmoński po prostu nie miał pieniędzy na zapłacenie szkoły. Górska niewiele myśląc, przyniosła mu 300 rubli ze swoich oszczędności i przekazała rzekomo na chorobę córek. Artysta ze łzami w oczach przyjął pożyczkę, przyznał się, że właśnie tyle zalega z płatnościami za szkołę dziewczynek. Rodzina Górskich w każdej chwili służyła mu pomocą. Chełmoński o pani Marii mówił żartobliwie, że „za 3 grosze funt takiej drugiej nie kupi”. Józef Chełmoński, który nie był przeciętnym człowiekiem, przez całe życie trochę „dziwaczył”, a w Kuklówce ten stan się pogłębił. Maria Górska w swoich wspomnieniach, zapisała, iż „Umarł na atak serca spowodowany sklerozą” W kwietniu 1914 r. okazało się, że Kuklówka ma być wystawiona przez wierzycieli na sprzedaż. Mistrz tego nie przeżył, zmarł na atak serca 6 kwietnia 1914 r.
Na cmentarzu w Bełchowie (gmina Nieborów) spoczywają szczątki dziadka ze strony matki z malarza Józefa Chełmońskiego - kapitana Wincentego Łoskowskiego.
Wincenty Wojciech Łoskowski herbu Lubicz (1778-1848), syn Józefa i Tekli z Grabowskich, ożenił się z Florentyną z Orłowskich, ich dziećmi byli:
Feliks (1817-1895) oraz Izabela (1825-1897).
Kapitan Wincenty Łoskowski, bohater wojen napoleońskich, był kawalerem francuskiego Orderu Legii Honorowej. Urodził się w Kuryłowcach, zmarł na Polesiu, pochowany jest w Bełchowie (gmina Nieborów), jego szczątki doczesne spoczywają na miejscowym cmentarzu parafialnym. W miejscu grobu bohatera stoi wysoki, odnowiony cokół, ogrodzony żeliwną, ozdobną balustradą. Należy podkreślić, że jeszcze do niedawna nawet najstarsi mieszkańcy Bełchowa nie wiedzieli kim był Wincenty Łoskowski. Podpisany niżej ustalił na podstawie dokumentów parafialnych w Bełchowie oraz innych źródeł historycznych, że Wincenty Łoskowski był oficerem napoleońskim i brał udział w wielu kampaniach prowadzonych w Europie przez cesarza Francuzów Napoleona Bonaparte. Wincenty Łoskowski był też żołnierzem Legii Polsko- Włoskiej. Gdy przeszła ona na francuski żołd przemianowano ją na Legię Nadwiślańską.
Źródła podają, że Wincenty Łoskowski walczył w Hiszpanii, między innymi pod Saragossą w 1809 r. i Fuengirolą w roku 1810, która to bitwa należała do wyjątkowo zaciekłych, gdyż niedaleko Malagi Polacy pobili i odrzucili, aż do morza przeważający liczebnie desant angielski. Szlak bojowy Wincentego Łoskowskiego kończy się podczas wyprawy Napoleona Bonaparte na Moskwę w roku 1812. Po zajęciu Witebska zostaje zwolniony z wojska ze względów zdrowotnych.
cmentarz parafialny w Pawłowicach -powiat sochaczewski
Fot. NAC
Widoczni od lewej delegacja z Boczek (1), sekretarz komitetu Jan Wegner (2), inżynier Jan Czarnowski (3), Maria Łoskowska z Chełmońskich (5), Zofia Austowa z Chełmońskich (6), Wojciech Kossak (7), p. Łoskowski (p.Józef Chełmoński (10), Tadeusz Cieślewski (11), rektor Tadeusz Pruszkowski (12), dyrektor Edward Biegański (13), Zygmunt Badowski (14).
[ http://www.jozefchelmonski.piotrchelmonski.pl/index14.html ]