Stanisława Kalisiak |
Jeden dzień z życia Pani Stanisławy Kalisiak z domu Olak, który zamienił się w 790 dni koszmaru .Przez 790 dni nie była człowiekiem ,osobą ,kobietą tylko numerem 45748,numerem obleczonym w strój obozowy .Musiała przez te dni ,,wymazać ze sowiej pamięci ''datę urodzin 7 grudnia 1918 i to że mieszkała w Seligowie. Pewnego dnia w lutym 1943 roku odwiedziła koleżankę Genowefę Kopińską w Jacochowie .Tego dnia do wsi wkroczyło 25 niemieckich żandarmów oraz 5 policjantów ,przyszli do Jacochowa na pieszo ,pozostawiając samochody w sąsiedniej wsi Seligów ..Otoczyli dom Państwa Biernackich w którym przebywała Pani Stanisława .
Wspomnienia Pani Stanisławy:
''A resztowano mnie i moją koleżankę. Zawieziono nas do Łowicza, gdzie umieszczono nas w piwnicy jakiegoś domu ,w której znajdowało się tylko trochę wody .Przetrzymywano nas tam trzy dni ,a później zostaliśmy przeniesieni do więzienia w Łowiczu. Tutaj byliśmy bici ,szczególnie przez Niemca o nazwisku King. Po pewnym czasie przewieziono nas samochodami do Warszawy na Pawiak .Cudem uniknęłam śmierci ,gdyż na apelu byłam jedną z wyznaczonych do rozstrzelania i czekałam pod murem na egzekucję .Na szczęście nadleciały samoloty ,wśród Niemców zrobiło się zamieszanie i w ten sposób ocalałam .W lutym 1944 roku zostałam wywieziona do Niemiec do miejscowości Ravensbruck .W podróż założono nam kajdanki ,dano kawałek suchego chleba i butelkę czarnej kawy .Po przyjeździe do obozu w Ravensbruck obcięto nam włosy ,dano parę trepów i pasiaki ,cienką suknię w biało-niebieskie pasy, chustkę na głowę. Rano urządzono długo trwały apel :
Kazano nam się rozebrać do naga i ,,lekarze'', rozpoczynali badania ,odsyłając kobiety ciężarne na lewo ,a pozostałe na prawo.Po badaniach każda więźniarka otrzymała kartkę informującą czy jest zdolna do pracy. Czerwona kartka z adnotacją ,,niezdolna do pracy '' oznaczała wyrok śmierci .
W czasie pobytu w obozie wyrwano mi pięć zębów ,innym kobietom wycinali z nóg kości piszczelowe ,otrzymaliśmy zastrzyki wstrzymujące menstruację .Pracowaliśmy bardzo ciężko w lesie lub wybieraliśmy piach z pobliskiej rzeki .Na obiad dawano po jednej łyżce wazowej zupy z brukwi .Każdy nosił ze sobą garnuszek i łyżkę ,jeśli zdarzyło się tak że ktoś zgubił nie dostawał jedzenia .W baraku pilnowały nas blokowe i sztubowe. Rozdawały jedzenie, a jeśli któraś z nas odezwała się z czymkolwiek, dostawała chochlą po głowie, tak że lała się krew. Obozowe życie było obwarowane wielką liczbą rygorów. Apele były o trzeciej lub czwartej nad ranem. Syreny wzywały do wyjścia z baraków nawet w siarczysty mróz. Trzeba było wyjść z bloku i stać na placu - Wychodziły esesmanki i liczyły. Stać trzeba było równo, jak w wojsku. Bo jak nie, to szczuły psami, biły pejczami.
W styczniu 1945 roku esesmani czuli zbliżający się koniec wojny. Chcieli zatuszować ślady zbrodni. Robili czystki wśród więźniarek. - Pędzili nas nago przed blokiem, gdzie przy stoliku siedział już esesman, dr Winkelman, w asyście dwóch esesmanek Zaczęli nas dzielić. Te na lewo szły do pracy, te na prawo do komory gazowej. Wystarczyło mieć bliznę po operacji ślepej kiszki, żeby dołączyć do tych do spalenia. Każda z nas drżała.
.W końcu kwietnia 1945 roku obóz został wyzwolony przez Armię Czerwoną .
Dostaliśmy paczki żywnościowe z Czerwonego Krzyża i mogliśmy wrócić do domu .
Po drodze spotkaliśmy znajomego nazwiskiem Bodek zamieszkałego w Pszczonowie ,który się nami zaopiekował .Przebraliśmy się w znalezione w opuszczonym domu ubrania. Bodek wyruszył w dalszą drogę rowerem ,a my szliśmy przez trzy tygodnie do Starogardu Szczecińskiego .Stamtąd pociągami i pieszo dotarłam do domu. ''
Św. p Pani Stanisława ,przeżyła dwie egzekucje. Jedną w lesie zaraz po wyprowadzeniu ze wsi Jacochów i drugą będąc więźniem bez wyroku na Pawiaku w Warszawie .Zmarła jako mieszkanka miejscowości - Łyszkowice Kolonia ,pod troskliwą opieką synów i córki.
Ravensbrück były obóz koncentracyjny dla kobiet, który miał 34 podziałów satelitarnych. Położony obok jeziora Schwedt, około 50 mil na północ od Berlina.
KL Ravensbrück istniał ponad sześć lat (1939–1945). Do 1942 roku był największym i jedynym kobiecym obozem na terenie III Rzeszy. Przez jego bramę przeszło około 132 tysiące kobiet 27 narodowości. Polki stanowiły najliczniejszą grupę – blisko 40 tysięcy. Z powodu wycieńczenia, chorób, rozstrzeliwań, prześladowań, eksperymentów pseudomedycznych wykonywanych na więźniarkach i katorżniczej, niewolniczej pracy zginęło ponad 30 tysięcy Polek. Pod koniec 1944 roku uruchomiono komorę gazową, w której zgładzono blisko sześć tysięcy osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz