ul. Podrzeczna fot. poglądowe |
Dziś po wizycie Napoleonie I została tablica umieszczona na elewacji kamienicy tuż przy ogrodzie Hipolita ,której w tamtych czasach balkon podpierały drewniane karjatydy ,ale czy tylko tablica, a może i ze dwie kamienice wdowy po Bednarzu na ulicy Podrzecznej ?
''Wieść niesie. że podczas przejścia wojsk Napoleona przez miasto, w nocy, kiedy wszystko już w śnie pogrążone było, konwojowano złoto pakowane w baryłkach i jedna z nich, jak raz właśnie stoczyła się z wozu na ziemię przed domkiem bednarza, który stał na placu dzisiejszej posesji N. 367. Pracowity lecz biedny rzemieślnik wstał rano i wyszedłszy na ulicę ujrzał baryłkę, chciał ją podnieść lecz była ciężką. Prosić ludzi o pomoc, było niebezpiecznie, przywołał więc tylko własnego stróża i zaczął z nim, spostrzeżoną baryłkę wtaczać do studni, która do dziś dnia jeszcze egzystuje. Przy wtaczaniu jednak tem, tak nadwyrężył zdrowie, iż położywszy się zaraz do łóżka, w kilka dni żyć przestał. Konając, przed żoną wykrył powód śmierci, a ostrożna wdowa nauczona stratą męża, przy pomocy wynajętych kilku ludzi obcych, niby "śledzie" wydobyła z ukrycia zatajone złoto. W kraju nastał spokój a za znalezione pieniądze na miejscu rozwalonych kilku domków, stanęła dzisiejsza kamienica N. 371 a nawet kupiono i dobra ziemskie.
Tymczasem oficer i żołnierze, konwojujący, kiedy zguby nigdzie nie wykryto, wszyscy wyrokiem sądu wojennego na rozstrzelanie we wsi Zduny skazani zostali.
Stróż pojony przez jakiś czas do zbytku, kiedy sam nie wiedział co się z nim dzieje, dochował tajemnicy, w każdym razie, złoto znalezione i przywłaszczone sobie z krzywdą ludzką na złe wyszło dla familii bednarza, albowiem sprawiedliwość Boska zsyła na nią ustawicznie rozmaite klęski.''
/Wprowadzone w 1803 r. za panowania Napoleona Bonaparte, złote monety o wartości 10 franków miały przedstawiać różnych władców zarówno Republiki Francuskiej, jak i Cesarstwa Francuskiego./
16 grudnia 1806 roku, po dziewiętnastu dniach pobytu w Poznaniu, Napoleon wyjechał ze stolicy Wielkopolski w kierunku Warszawy. Już 18 grudnia wieczorem dojechał do Łowicza. Zatrzymał się w Hotelu Imperial, który mieścił się w kamienicy na Rynku. Hotel był własnością Ignacego Kosiorkiewicza. Miasto było oświetlone na jego cześć a przed kamienicą zebrali się ciekawscy mieszkańcy miasta. Cesarz zjadł obiad, chwilę się naradzał, wysłał kuriera do Berlina i ok. godziny 20. Pojechał w stronę Warszawy. Na obiad zjadł kurczaka po prowansalsku.
O wizycie tej tak napisał Gazeta Warszawska : ”Łowicz , 18 grudnia 1806 r.„Cesarz Napoleon Zbawca narodu Polskiego przybywszy tu dziś o godzinie w pół do czwartey po południu, stanął w domu JPana Kosierkiewicza. Obiadując u małego stołu z Xięciem Neuchatel, Ministrem woyny, Marszałkiem Berthier, kazał przywołać gospodarza domu, i uczynił mu pytania względem ceny w tym mieście rozmaitych towarów. Po skończonym obiedzie wyjechał konno. Zebrany lud na ulicach, dla okazania N. Panu radości swoiey, napełniał powietrze okrzykami: Niech żyje Wielki Napoleon”.
W drugiej połowie 1806 roku forpoczty francuskie dotarły do Łowicza, ustanowiono komendę wojskową .Komendant placu Jan Jakób Le Blanc 15 października, zajął kwaterę u Antoniego Zawadzkiego, najzamożniejszego kupca i obywatela miasta .W mieście urządzono magazyn na potrzeby wojsk kwaterujących i przechodzącej armii. Znaczne dostawy były bardzo uciążliwe nie tylko dla miasta, ale i dla całego Księstwa Łowickiego. Wojska Napoleona rozkwaterowały się w całym mieście, zajęły gmachy pobernardyńskie, w gmachu misjonarskim urządziły szpital, nie oszczędziły i kościoła pijarskiego gdzie trzymali konie i skład paszy, malowidła (freski) na ścianach poszpecili, tak że po ich ustąpieniu musiały być zabielone , a nawet zeskrobane, ocalały tylko na sklepieniach.
Godzi się tu zaznaczyć, że zawadiacki szwagier i namiestnik Napoleona, marszałek Joachim Murat, Wielki .Książe . Kliwji i Bergu, który od 25 do 27 listopada miał w Łowiczu swą główną kwaterę, był po prostu upojony świetnym przyjęciem. 28 listopada, po nowych owacjach i iluminacjach w Sochaczewie i triumfalnym wjeździe do Warszawy, raportował Napoleonowi, że żołnierze francuscy byli:
,,tout le chemin accueilli par tout le monde comme des frères." ,przez całą drogę przyjmowani przez wszystkich, jako bracia.
We wtorek 16 grudnia ,opuścił Napoleon Poznań, jechał na małym polskim koczu ,gdyż powozy nie nadawały się do ówczesnych polskich dróg ,które zamieniły się w kałuże błota ,z powodu odwilży i słoty, oraz przemarszu wojsk i przejazdu artylerii . Miejscowy komendant placu Le Blanc, podpułkownik dziewiątego regimentu kirasjerów Wielkiej Armii, wystosował, w związku z mającym nastąpić przejazdem Napoleona przez Łowicz, takie pismo do magistratu łowickiego:
,,Magistrat obowiązany jest powiadomić mieszkańców, aby iluminowali swe domy od godziny 6 wieczorem do rana, na cześć bawiącego w mieście Najjaśniejszego Cesarza i Króla. Czynię magistrat odpowiedzialnym za wykonanie niniejszego polecenia. Le Blanc".
Zaniepokojony magistrat wydał zaraz następującą odezwę:
"Na fundamencie rozkazu od J. M. P. Komendanta na być całe miasto iluminowane na przyjazd Naj jaśn. Cesarza i Króla, która to iluminacja ma być od wieczora (?) do rana trwać i w nieposłuszeństwie tego i kara cielesna nastąpi. Łowicz - 17 decem . bris 1806 r. ''
17 grudnia o pierwszej po południu przyjechał cesarz do Kutna ,tegoż samego dnia wieczorem oczekiwano Napoleona w Łowiczu .Komendant placu Le Blanc, bardzo się gorączkował, spodziewając się lada chwila przyjazdu Napoleona, napisał w swym poleceniu ,że cesarz już "joue" à Lowicz. A tu jak na złość ,iluminowany od wieczora do rana Łowicz na próżno czekał ,Zbawcy narodu Polskiego , Najjaśniejszego Cesarza i Króla ,który zdrzemnął się tej nocy w Kutnie .