Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 listopada 2025

Pasażer na gapę …? 1931 r.


 

Bilety do kontroli ! Głos z przedziału -Trąbka! Jaka trąbka ? Jaki bilet...?

Pociąg relacji : Warszawa — Skierniewice. 

Do przedziału wchodzi konduktor. Jest nie w humorze. Pokłócił się przed chwilą w innym przedziale z jakimś pasażerem i teraz patrzy wrogo na wszystkich pasażerów i wszędzie szuka winowajców.

- Gdzie dla dziecka bilet? pyta ostro jakiejś wystraszonej kobieciny z dzieckiem na kolanach.

Dyć prosę pana mały jesce dwóch roków nie ma!

- Zapłaci pani za bilet i karę.

Dzieciak ma więcej niż pięć! 

-  O jej! Co te pan mówi! Toć ja męża będzie dopiero trzy lata, jak poznałam! 

A przedtem zawsze w uczciwości żyłam.

Następny pasażer melduje, że zgubił bilet i że chce wykupić nowy.

- Zapłaci pan podwójnie oznajmia konduktor.

- Ależ panie — broni się pasażer, jest tu świadek, że miałem bilet. Jestem urzędnikiem...

 - Nic mnie nie obchodzi!

Niema rady. I kobieta z dzieckiem i pasażer, który zgubił bilet, muszą płacić karę.

Wszyscy w przedziale są oburzeni bezwzględnością konduktora. Jego to nie wzrusza. Wydaje bilety i pokwitowania i zabiera się do wyjścia.

  Hm ... Panie Ładny — odzywa się, milczący dotychczas, elegancko ubrany pasażer — szczęście, że mam teraz bilet. Ale daję wam kupieckie słowo, że z Warszawy do Skierniewic i ze Skierniewic do Warszawy jeździłem już z 20 razy bez biletu.

W przedziale powszechne zdziwienie. Konduktor udaje, że nie słyszał i wychodzi.

-  Czekaj bratku — myśli, będzie cię to kosztowało.

Skierniewice. Pociąg staje. W drzwiach wagonu ukazuję się przechwalający się jegomość. Konduktor chwyta go za rękaw.

-  Proszę ze mną.

- Co się stało? dziwi- się pasażer.

-  Zaraz się pan dowie.

Wchodzą do zawiadowcy stacji.

- Ten pan — melduje konduktor — przyznał się przy świadkach ,że już z 20 razy jechał bez biletu z Warszawy do Skierniewic i z powrotem.

- Czy to prawda? — pyta zawiadowca.

- Prawda — odpowiada jak gdyby nic pasażer.

- Aha! — triumfuje konduktor

 -  Będzie pan odprowadzony do sądu — oznajmia zawiadowca. 

- Zapłaci, pan mój panie za wszystkie przejazdy. I czy wie, że to pachnie więzieniem . 

- Hm...20 razy bez biletu!
- Powiedz mi pan, jak się to Panu dawało? Jak pan to robił? -
— Bardzo proste. 

Jeździłem z Warszawy do Skierniewic ze Skierniewic do Warszawy moim własnym autem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z ''miłości ''wyskoczyła przez okno...? Skierniewice 1886 r,

  Lipiec -1886 r. Dworzec drogi żelaznej Warszawsko- Wiedeńskiej w Skierniewicach  Fatalny wypadek wyskoczenia przez okno na dworcu kolejowy...